Archiwum

Recenzja albumu Depeche Mode "Delta Machine"

1. Welcome To My World
2. Angel
3. Heaven
4. Secret To The End
5. My Little Universe
6. Slow
7. Broken
8. The Child Inside
9. Soft Touch/Raw Nerve
10. Should Be Higher
11. Alone
12. Soothe My Soul
13. Goodbye

Po dość chłodno przyjętym albumie "Sounds Of The Universe" z 2009 roku przed Depeche Mode stanęło dość trudne zadanie - nagrać krążek lepszy, który przekona do siebie obrażonych fanów i zatrzyma tych słuchaczy, który po poprzedniej porażce jeszcze nie przekreślili zespołu. Przyznam, że co do tego dzieła nie miałam żadnych oczekiwań. Czy dzięki temu spotkało się z lepszym przyjęciem z mojej strony? Więcej o tym w dzisiejszej recenzji.

Trzeba uczciwie sobie powiedzieć - Depeche Mode nie nagrają już albumu na miarę "Violator", "Songs Of Faith And Devotion", czy chociażby "Ultra". Nie będzie już płyty, przy której spędzi się niezliczoną ilość wieczorów i nocy, słuchając jej z wypiekami na twarzy i odkrywając coraz to nowsze dźwięki. Nie będzie już dzieła eksploatującego tak specyficzne brzmienie i zabierających w zupełnie inną przestrzeń aranży. Na trzynastym krążku zespołu znajdziemy to, do czego przyzwyczaili nas muzycy, tzn. elektronikę, synthpop, gitarowe brzmienie, a nowością może okazać się blues, którym w trakcie sesji nagraniowych zainspirowali się Brytyjczycy. Ogólnie rzecz biorąc, jest to dość surowy materiał, jednak osoby oczekujące od zespołu jakiejś rewolucji tutaj jej nie znajdą.

Długo odkładałam zrecenzowanie tego albumu. Nie dlatego, że nie wiedziałam jak ubrać w słowa swoje wrażenia, ale dlatego, iż jakoś nie mogłam przez "Delta Machine" przebrnąć. Miałam nadzieję, że kolejne odsłuchy będą mnie oswajały z tym materiałem, ale niestety było wręcz odwrotnie - każde spotkanie z tą płytą nie kończyło się zbyt pozytywnie. Jako całość to trochę męczące wydawnictwo i byłoby nieprawdą gdybym powiedziała, że pałam do tego krążka sympatią. Utwory robią dużo większe wrażenie odsłuchiwane osobno, odtwarzane razem zlewają się w mało wciągającą i zbyt ugrzecznioną papkę, którą trzeba sobie dawkować. Ale moją opinię powinny rozjaśnić krótkie opisy poszczególnych utworów.


Umieszczone na początku albumu "Welcome To My World" to niezbyt przekonująca pozycja. Podoba mi się lekko bluesowy posmak całości, lecz ogólnie rzecz biorąc jest tutaj dosyć smętnie i mało wyraziście. Wieńczące całość "Goodbye" również nie zwala z nóg. To kolejny dość minimalistyczny track, ale cechujący się mocnym wokalem i pojawiającymi się gdzieniegdzie intensywnymi dźwiękami. Niezbyt podoba mi się jednak wykorzystana w mało wyszukany sposób elektronika. "Angel" ze świdrującym podkładem to mocny punkt na albumie i wokalny popis Dave'a Gahana. Utwór w małym stopniu nawiązuje do albumu "Songs Of Faith And Devotion", głównie za sprawą przesterowanej gitary. Dziwaczne, pulsujące "My Little Universe" zaliczam do gorszych utworów na krążku - wiele różnych, w moim odczuciu tandetnych dźwięków, nie oferuje niczego specjalnego. To jeden z bardziej irytujących momentów na "Delta Machine". Wybrane na pierwszego singla "Heaven" urzeka spokojnym klimatem i umiarkowaną aranżacją. Całość urozmaicają gitary, mocny wokal i syntezatory. Pomimo wielu słyszalnych walorów, utwór raczej nie porywa i jestem mocno zaskoczona jego entuzjastycznym przyjęciem ze strony słuchaczy. Myślę, że można było z niego wycisnąć dużo więcej. "Soothe My Soul" może pochwalić się chwytliwym refrenem, którego przez dłuższy czas nie sposób wyrzucić że swojej głowy. Kompozycja charakteryzuje się fajną energią, ale pojawiają się również surowe, pulsujące dźwięki syntezatorów. Można pokusić się o stwierdzenie, że całość przypomina nieco pamiętne "Personal Jesus". Zadziorne, mroczne "Alone" porywa wyrazistym podkładem, jednak można było tutaj bardziej wyeksponować klawisze, pobawić się brzmieniem i urozmaicić całość większą ilością ozdobników.

Jak widać, na wymienione wyżej kompozycje w większej części patrzę przychylnym okiem, jednak żadna z nich nie skradła mojego serca. Inaczej ma się sprawa z pełnym napięcia, hipnotyzującym "Broken" - to pierwszy z moich faworytów. Kompozycja prezentuje klasyczne brzmienie Depeche Mode, w którym zespół sprawdza się moim skromnym zdaniem najlepiej. Nienachalna elektronika oraz tajemniczy klimat to elementy, które cenię w twórczości tego bandu najmocniej. Nisko wyśpiewywane frazy przez Gahana są tutaj dodatkowym atutem. Polecić mogę również rozpędzone "Secret To The End", okraszone gęstymi klawiszami. "Should Be Higher" to z kolei duszna, synthpopowa propozycja, w której na uwagę zasługuje emocjonalne wykonanie Dave'a - brzmi on jak na najlepszych albumach zespołu. W bluesowej balladzie "Slow" dźwięki gitary płyną własnym tempem, tworząc aranżację lekko ozdobioną wpływami country. Zaśpiewane przez Martina Gore'a "The Child Inside" to pozycja o niepokojącym, lekko melancholijnym klimacie, do której przekonałam się dopiero po pewnym czasie. Dużo więcej energii posiada rozpędzone "Soft Touch/Raw Nerve", gdzie mocno wyeksponowana elektronika łączy się z gitarami.

Depeche Mode to jeden z tych zespołów, który nie musi nikomu udowadniać swojej klasy. Przed wydaniem zrecenzowanego dzisiaj krążka można było obawiać się, że grupa zaserwuje słuchaczom banalne i mało wyszukane brzmienie lub pokusi się o nieudane eksperymenty. Jak jest w rzeczywistości? "Delta Machine" to z pewnością potwierdzenie marki muzyków. Są tutaj nawiązania do wcześniejszej twórczości, ale i momenty, w których zespół wciąż poszukuje czegoś nowego. Całość nie wywarła na mnie zbyt wielkiego wrażenia, lecz niektóre kompozycje mogą pochwalić się naprawdę wysokim poziomem. Jednak kilka porządnych pozycji to chyba jednak za mało - od tego zespołu oczekiwałoby się dużo więcej...

Ocena: 6/10

11 komentarzy:

  1. Od dawna obiecuję sobię, że sięgnę po albumy Depeche Mode, ale nie mogę się zabrać do roboty. Mam nadzieję, że uda mi się zmobilizować.
    U mnie nowa notka, zapraszam, pozdrawiam i życzę spokojnych świąt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam poprzednich albumów grupy, toteż mnie jakoś nie szczególnie nie rozczarował. Ale fakt faktem, ciężko się go słucha w całości. Moi faworyci: The Child Inside, Goodbye, Should Be Higher.
    Dobra recenzja :)

    Nowa notka @ http://Fizzz-Reviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Heaven to jedna z tych piosenek, bez których nie mogłam żyć w 2013 roku ;)

    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. hej na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl jest nowe notowanie serdecznie zapraszam do głosowania depeche mode ma świetne piosenki życzę wesołych świąt

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy za nimi nie przepadałam. Jeśli lubię jakieś ich piosenki (np. z radia), to nawet o tym nie wiem :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowy post - Vilppu's Best Song of 2014 Battle - @ http://FizzzReviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam ich twórczości, ale miło czytało się twoją recenzję.

    www.POUR-THE-MUSIC.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. oj bardzo lubie ten albu juz tyle czasu minelo od jego wydania szok?,
    POLECAM U MNIE PODSUMOWANIE 2014 oraz nadal mozna glosowac na aktualne notowanie!
    hot-hit-lista.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdy pierwszy raz wysłuchałam Delta Machine, jak zwykle towarzyszył mi lekki szok. Nie wiedziałam czy jest to pozytywne czy wręcz odwrotnie. Według mnie do każdego albumu DM trzeba się przyzwyczaić. Prawdę mówiąc żaden album po pierwszym wysłuchaniu nie był moim faworytem, jednak po paru wieczorach z muzyką DM zakochiwałam się w ich brzmieniu. Delta Machine jest dobrą płytą. To co cenie w DM jest głównie to, że każda płyta jest inna. Może nie jestem dość obiektywna, ponieważ ich twórczość towarzyszy mi od dzieciństwa i dzięki tacie DM stało się go częścią. Mnie oczarowała ta plytka, jednak każdy ma swoje zdanie i wiem, że są oni specyficznym zespołem, więc nie każdemu może się podobać.
    http://zapachstron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jako wielka fanka DM ani nie uważam SOTU za porażkę, ani Delty za dzieło nudne, ale do tej drugiej musiałam się długo przekonywać.

    OdpowiedzUsuń