2. Off To The Races
3. Blue Jeans
4. Video Games
5. Diet Mountain Dew
6. National Anthem
7. Dark Paradise
8. Radio
9. Carmen
10. Million Dollar Man
11. Summertime Sadness
12. This Is What Makes Us Girls
Elizabeth Grant, znana lepiej jako Lana Del Rey, swoim singlem "Video Games" i teledyskiem do niego zakręconym zachwyciła słuchaczy. Po jakimś czasie od wydania tego singla na tę amerykańską wokalistkę spadła lawina krytyki, głównie z powodu "kłamstewek" na temat jej biografii. Utaiła ona bowiem fakt, iż jest córką milionera oraz że wykupił on prawa autorskie do jednej z jej EP'ek. Niektórzy również krytykowali wokalistkę za jej silikonowe usta i sam wizerunek. Mimo wszystko jej nadchodząca płyta była najbardziej oczekiwaną w 2012 roku. Czy Lana potrafiła przeskoczyć wysoką poprzeczkę, którą sobie postawiła? Zobaczmy.
"Born To Die" nie jest pierwszym albumem Lany. Wokalistka wcześniej już nagrała jakieś płyty, ale przeszły one bez echa. Tym razem jest inaczej. Wystarczyły dwa pierwsze single "Born To Die" oraz "Video Games", by zainteresować innych. Krążek ten zawiera na podstawowej wersji dwanaście utworów wyprodukowanych przez Emile Haynie'go (producenta, który wcześniej zajmował się głównie muzyką hip-hopową). Został wydany 31 stycznia 2012 roku przez wytwórnię Interscope.
"Born To Die" nie jest pierwszym albumem Lany. Wokalistka wcześniej już nagrała jakieś płyty, ale przeszły one bez echa. Tym razem jest inaczej. Wystarczyły dwa pierwsze single "Born To Die" oraz "Video Games", by zainteresować innych. Krążek ten zawiera na podstawowej wersji dwanaście utworów wyprodukowanych przez Emile Haynie'go (producenta, który wcześniej zajmował się głównie muzyką hip-hopową). Został wydany 31 stycznia 2012 roku przez wytwórnię Interscope.
Kompozycje na "Born To Die" są niezwykle tajemnicze, nastrojowe i przyjemne. Lana zabiera nas do jakiegoś lepszego miejsca, z którego nie mamy ochoty powracać. W "Blue Jeans" czaruje nas niskim głosem - to naprawdę godna uwagi kompozycja. Mocnym punktem na albumie jest dobrze wszystkim znane "Video Games", nie potrafię napisać niczego złego o tej piosence. Za perełkę na albumie uważam także "Carmen", w której wyczuwam jakiś smutek i tęsknotę. Na longplayu znajdziemy również hip-hopowe elementy, wystarczy posłuchać "Off To The Races", "Diet Mountain Dew" czy "National Anthem". Jednak większość piosenek jest według mnie, średnia, i nie warto się nad nimi rozwodzić. Ale przesłuchać nie zaszkodzi.
Tematyką większości utworów na krążku jest miłość, czyli temat według mnie już dawno wyczerpany i opisany na wszelkie możliwe sposoby. Niestety w tym przypadku teksty niczym nie zaskakują. Jednak intrygujący, niski głos 25-letniej Lany Del Rey potrafi zaczarować w trakcie słuchania.
Przyznam, że chyba za dużo oczekiwałam od tego albumu. Po naprawdę dobrych singlach miałam nadzieję na równie poprawną resztę albumu. Jednak już po pierwszym przesłuchaniu niczym mnie nie zaskoczył. Miałam wrażenie, że gdzieś już to słyszałam. Mimo wszystko muzyka na tej płycie to dobrze wyprodukowany pop z niezłym wokalem. Dobrze się tego słucha, piosenki są nastrojowe i wpadają w ucho, ale niestety szybko się nudzą. Sądzę, iż Lana Del Rey ma duży potencjał i jej kolejny album będzie o wiele lepszy. Mam nadzieję, że takowy się kiedyś pojawi, a jej zaprzeczenia dotyczące wydania kolejnego krążka nie okażą się prawdziwe.
Ocena: 6/10
Mnie Lana Del Rey nie kręci. "Video Games" jest dla mnie strasznie nudne i nużące. Kompletnie mi się nie podoba. Więc po resztę albumu jak na razie nie mam zamiaru sięgać. / soscream
OdpowiedzUsuńLubię jeszcze "Without You" i "Summertime Sadness" <3 Przyjemna płyta.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Dla mnie płyta ma małe braki, niektóre kawałki jakieś takie niespójne :P
OdpowiedzUsuńLOVE her sound! :)
OdpowiedzUsuńa mnie się bardzo podoba, lubię jej głos :)
OdpowiedzUsuńnie podobają mi się jej piosenki ;d
OdpowiedzUsuńMi ona osobiście się nie podoba. Irytuje mnie jej głos no i ten cały szum dotyczący jej osoby. No i fakt,że jest nieszczera-z jednej strony na początku mówiła,że była biedna, ubierała się w sh, a okazało się,że to nie tak do końca było.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
lana ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńshe has something special, far away from music..
Ja też ten krążek (prawdopodobnie) ocenię na 5, ale w skali 1-6 ;) Z początku miałem dokładnie takie samo zdanie. Po kilku przesłuchaniach jednak się przekonałem. Uwielbiam "Off to the Races". Bardzo lubię też "Video Games", "Born to Die", "Dark Paradise", no i "Carmen" (za klimat). Reszta nie gorsza. Choć nie bardzo podoba mi się "Million Dollar Man". Jej ojciec? ;) (fizzz-reviews)
OdpowiedzUsuńoh we love her and her album!!
OdpowiedzUsuńxx, Sabinna and David
Broken Cookies
Ja dla odmiany bardzo polubiłam Lanę i jej krążek. Uwielbiam "Video Games", "Off to the races", "National Anthem"... . Właśnie takich debiutów brakuje. [the-rockferry]
OdpowiedzUsuńShe's awesome!
OdpowiedzUsuńNN (fizzz-reviews)
OdpowiedzUsuńIm obsessed with her too, her style is the best............xx
OdpowiedzUsuńhushhushcloset.blogspot.com
nic specjalnego. Usilne promowanie jej w mediach jest wkurzające.
OdpowiedzUsuńA ja Lanę del Rey lubię, chociaż obiektywnie myśląc, zgodzę się z Tobą ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie, na troszkę inne spojrzenie na Lane, by wyrobić sobie o niej opinię :) http://parfois-je-vois.blogspot.com/2012/03/pontiac-heaven.html
NN (fizzz-reviews)
OdpowiedzUsuńMnie też się podoba:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na nowy post:*
Uwielbiam jej piosenki i chyba kupię płytę :D
OdpowiedzUsuń"Born to die" i "Video games" są rewelacyjne, a ostatnio zakochałam się jeszcze w "Blue jeans" i "National Anthem". Pozdrawiam
nie słyszałam jeszcze krążka czas nadrobić zaległości zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie "Off to the Races" jest jednym ze słabych numerów z płyty, ale to chyba kwestia gustu :) Poza wyżej wymienionymi kawałkami, bardzo dobrze (jak nie najlepiej) prezentuje się "Nathional Anthem" i zmysłowe "Blue Jeans". :) Zapraszam również na mojego bloga http://re-cenzje.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWg mnie najlepszym jej utworem dotychczas jest "The Lucky Ones". Zupelnie nie rozumiem, dlaczego zostal wypuszczony jako bonus track, a nie znalazl sie na podtawowej liscie piosenek z tej plyty.
OdpowiedzUsuńNie cierpię 'Video Games"!
OdpowiedzUsuń