2. Angel
3. Like A Virgin
4. Over And Over
5. Love Don't Live Here Anymore
6. Dress You Up
7. Shoo-Bee-Doo
8. Pretender
9. Stay
O tym, że Madonna jest światową gwiazdą, wie każdy. Nagrała już kilkanaście albumów i nadal zajmuje wysoką pozycję na rynku muzycznym. Jednak warto wspomnieć o początkach jej kariery i albumie, dzięki któremu zdobyła ogromną popularność. W tej recenzji postaram się ocenić, czy jakość tego materiału rzeczywiście był godna aż takiej uwagi i takiego zainteresowania słuchaczy.
"Like A Virgin" nie jest debiutanckim albumem Madonny, jak twierdzą niektórzy. Został wydany jako drugi z kolei, 12 listopada 1984 roku przez wytwórnię Sire Records. Było to rok po nieudanym debiucie z krążkiem zatytułowanym po prostu "Madonna". W czasie nagrywania "Like A Virgin" królowa popu współpracowała z Nilem Rodgersem, który jest znany z współpracy z Davidem Bowie. Krążek zebrał bardzo różne opinie krytyków, ale odniósł międzynarodowy sukces komercyjny (sprzedał się w 21-milionowym nakładzie) i zajął pierwsze miejsce na listach przebojów w wielu krajach.
Na płycie znajdują się przede wszystkim popowe i taneczne piosenki. Otwierającym numerem jest legendarny singiel "Material Girl" - urocza piosenka z całkiem dobrą melodią i aranżacją, ale według mnie mocno przesłodzona, teledysk, w którym widać stylizację na Marilyn Monroe, również jest według mnie ciężki w czasie oglądania. Można posłuchać, ale w umiarze. Warto powiedzieć parę słów o piosence "Angel", która zdecydowanie ratuje ten album po niezbyt dobrej poprzedniej kompozycji. Ciekawa melodia, niezły wokal piosenkarki. Kolejnym singlem, który zna pewnie każdy, jest piosenka "Like A Virgin". Może nie jest ambitna, ale bardzo fajnie się jej słucha, mimo niezbyt dobrego wokalu Madonny. Synthpopowe "Dress You Up" to fajny, taneczny numer z niezłym podkładem i z dużą dawką energii. Na płycie znajdziemy także spokojniejsze akcenty, jednym z nich jest cover piosenki zespołu Rose Royce "Love Don't Live Here Anymore". To całkiem dobra ballada, głos Madonny również bez zarzutu.
"Like A Virgin" warto znać. Nie tylko dlatego, że dzięki temu krążkowi Madonna stała się międzynarodową gwiazdą, ale też dlatego, iż znajdują się na nim utwory wyznaczające nowe szlaki w ówczesnej muzyce pop. Może i są kiczowate, przesłodzone, ułożone w dziwnej kolejności, ale to uroki lat 80. Zdecydowanie ten album nie można nazwać ambitnym, ale było to coś nowego w tamtych czasach. Czasem go słucham, gdyż mam sentyment do takiej muzyki. Mocna piątka.
Ocena: 5/10
Ta płyta to klasyk, chyba każdy powinien z niej znać jakikolwiek utwór, chociażby Material Girl ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
lubię tę płytę.
OdpowiedzUsuńznam niektore piosenki, ale fanka nie jestem :)
OdpowiedzUsuńshe was soo fierce there!
OdpowiedzUsuńOne of my favorite Madonna albums - love! :)
OdpowiedzUsuńfajny ;d
OdpowiedzUsuń"Like a Virgin" to już klasyk, jedna z tych płyt, które znać się powinno ;) Nie jest może najlepszą od Madonny (Ray of Light, Erotica są znacznie lepsze), ale miło tego od czasu do czasu posłuchać. Kiedyś szczerze nie cierpiałem "Material Girl". Teraz przeciwnie - bardzo mi się podoba. Podobnie zabawne "Angel". Tytułowy numer mnie się średnio podoba, za to "Love Don't Live Here Anymore" jest super (fizzz-reviews)
OdpowiedzUsuńWiadomo, "LAV" to żadne arcydzieło, ale warto znać.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post na the-rockferry.blog.onet.pl, gdzie znajdziesz recenzję albumu "Daydream" Mariah Carey oraz obrazki z Emmą Watson. Pozdrawiam ;)
Ta płyta jest już ponadczasowa. Wstyd nie znać. ;) Jednak wybitna nie jest. Niektóre piosenki są naprawdę dobre, ale niektóre nudzą. I ten głos Madonny... jeszcze nie wyrobiony, strasznie dziecinny. / soscream
OdpowiedzUsuńA mnie jakoś nie zaskakuje ta płyta.
OdpowiedzUsuńNN (fizzz-reviews)
OdpowiedzUsuńFajna przyjemna płytka;) często słucham.
OdpowiedzUsuń