Archiwum

Recenzja albumu A Fine Frenzy "Pines"

1. Pinesong
2.
Winds Of Wander
3.
Avalanches (Culla's Song)
4.
Riversong
5.
The Sighting
6.
Dream In The Dark
7.
Sailingsong
8.
Sadseasong
9.
They Can't If You Don't Let Them
10.
Dance Of The Grey Whales
11.
It's Alive
12.
Now Is The Start
13.
Untitled (Grasses Grow)

Pod nazwą A Fine Frenzy kryje się Alison Sudol, czyli 28-letnia amerykańska wokalistka i autorka tekstów. Światu zaprezentowała się w 2007 roku, kiedy to światło dzienne ujrzał jej debiutancki krążek "One Cell In The Sea". Pochodzi z niego utwór "Almost Lover", który zyskał popularność również w Polsce. Płyta zebrała bardzo pozytywne recenzje i sprawiła, że A Fine Frenzy dołączyła do grona najbardziej utalentowanych wokalistek i kompozytorek młodego pokolenia.

Wydane przez Virgin Records "Pines" to zbiór trzynastu piosenek, napisanych i skomponowanych przez samą Alison. Przez ponad sześćdziesiąt minut trwania tego krążka ta amerykańska wokalistka prezentuje swój talent do tworzenia niezwykle nastrojowych kompozycji. Płyta powstała pod wpływem inspiracji m.in. lasami Redwood i krajobrazami Północnej Kalifornii, a w nowych utworach dane nam jest usłyszeć odgłosy natury: od szumu fal po śpiew ptaków.

Na próżno szukać tutaj typowo radiowych piosenek, gdyż A Fine Frenzy stawia przede wszystkim na rozwój artystyczny, a sukces komercyjny jest jakby nieistotny. Całość przeznaczona jest dla słuchaczy, którzy w muzyce poszukują subtelnych melodii, głębokich tekstów i ciepłych, przyjemnych wokali. Taka właśnie jest twórczość tej Amerykanki. Pierwszą płytę "One Cell In The Sea" można opisać jako eteryczną, była ona przepełniona melancholijnymi i lirycznymi piosenkami. W przypadku drugiej płyty "Bomb In A Birdcage" wokalistka postawiła na bogatsze aranżacje, możemy usłyszeć na niej między innymi głośniejsze gitary, bębny i elementy new wave.


Album można podzielić na dwie części. Jedna z nich to spokojne, akustyczne utwory, w których główną rolę gra głos Alison. Moimi faworytami są "Winds Of Wander", "Riversong" oraz "The Sighting". Pierwszy z wymienionych rozpoczyna się leniwą grą gitary akustycznej, w tle słychać śpiew ptaków, a później dołącza pianino. Utwór ma nieco baśniowy charakter. Drugi z nich to niezwykle cichy utwór. Pierwsze skrzypce gra w nim delikatny, momentami załamujący się głos wokalistki. Podkład dosłownie jest ograniczony do minimum, od początku do końca utrzymany jest klimat surowości. "The Sighting" to akustyczny numer z delikatną grą pianina.

Drugą grupę stanowią nieco bardziej energiczne pozycje. Takim jest na przykład pierwszy singiel zatytułowany "Now Is The Start". Ma chwytliwą i pozytywną melodię, która została uzyskana przede wszystkim dzięki elektronicznym wpływom. Całość jest nowoczesna i przykuwa uwagę. "It's Alive" to udany popowy numer, w którym niezwykle podoba mi się wokal Alison. Jest zmysłowy, ale jednocześnie słodki. Dobrze współgra z hipnotyzującym podkładem. Nie mogę nie wspomnieć o utworze "They Can't If You Don't Let Them", który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Cechuje się bogatą aranżacją, jest to mieszanka folku i country, w której Alison świetnie się odnalazła. Jej głos brzmi zdecydowanie i jest pełen emocji, a piosenka kontrastuje z tymi znanymi choćby z debiutu. "Sailingsong" potrafi zrelaksować, głównie za sprawą delikatnej gry gitary i fajnego bitu. Drugi singiel "Avalanches (Culla's Song)" zaczyna się subtelnie i nieco leniwie, a w tle słychać szum fal.

Po pierwszym przesłuchaniu "Pines" określiłam ten album jako nudny. Postanowiłam jednak dać mu szansę i nie zawiodłam się. Idealnie nadaje się na jesienne i zimowe wieczory, z tym że trzeba mieć dla tych piosenek odpowiedni nastrój, inaczej się ich nie doceni. Alison swoim głosem i muzyką przenosi słuchacza w inną przestrzeń. Płyta idealnie nadaje się dla osób, które są już zmęczone modną obecnie muzyką i potrzebują czegoś wyciszającego. Ja osobiście życzę Alison, aby nadal kroczyła swoją drogą i nie ulegała modzie.

Ocena: 7/10

22 komentarze:

  1. Gdy slysze A Fine Frenzy to od razu mysle Almost Lover. Tej plyty jeszcze nie sluchalem, ale pewnie sie skusze i na nia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Był bardzo fajny koncert The Toobes w Żywcu (= support Lee Monday) nie wiem czy byłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam jej, ale Twoja recenzja jest zachęcająca, więc może kiedyś przesłucham ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa muzyka. Posłuchałabym więcej, ale mam wiele innych płyt na głowie

    Zapraszam na nową recenzje na http://The-Rockferry.blog.onet.pl / Pitbull "Global Warming"

    OdpowiedzUsuń
  5. This is an album I have never before listened to. I am off to check it out right now. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie kojarze dziewczyny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oo.! Uwielbiam ją! :)
    Obserwuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam, ale może spróbuję czegoś z tej płyty posłuchać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam ;) Na razie przechodzę fazę na "Dangerously in Love" Beyonce, ale może później przesłucham :)
    Nowa recenzja: „Mylo Xyloto” Coldplay (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwszą jej płytę znam i lubię, czas poznać kolejną :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nowy post na http://The-Rockferry.blog.onet.pl, gdzie pojawiła się recenzja płyty Coldplay.

    OdpowiedzUsuń
  12. hej u mnie nowe notowanie serdecznie zapraszam do glosowania na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl niestey nie znam tej pani :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie będę oryginalna i napiszę: nie znam.
    Nigdy o niej nie słyszałam, przynajmniej nie kojarzę...

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie kojarzę jej. Ale z chęcią posłucham paru jej piosenek. U mnie nowy post zapraszam www.PatriciaxLife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Nowa recenzja: "LAX" (EP) Brodka (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nowa recenzja: "Take the Crown" Robbie Williams (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj :) Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej na omuzycesubiektywnie.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ni wiem, czy pamiętasz bloga music-that-rocks? Odwiedzałam twoją stronę, jeszcze kiedy miałaś stary adres :) Mój blog był zawieszony przez jakiś czas z przyczyn ode mnie nie zaleznych. Ale teraz wróciłam, tyle ze pod nowym adresem therockingmusic.wordpress.com Mam nadzieję, że będziesz wpadać równie często, co wcześniej :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń