Archiwum

Recenzja albumu Franz Ferdinand "Right Thoughts, Right Words, Right Action"

1. Right Action
2. Evil Eye
3. Love Illumination
4. Stand On The Horizon
5. Fresh Strawberries
6. Bullet
7. Treason! Animals.
8. The Universe Expanded
9. Brief Encounters
10. Goodbye Lovers & Friends



Alex Kapranos, Nick McCarthy, Paul Thomson i Robert Hardy tworzą powstałą w 2001 roku grupę Franz Ferdinand. Ich kariera rozpoczęła się trzy lata później krążkiem "Franz Ferdinand", który okazał się bardzo dużym sukcesem. Wydany w 2009 roku trzeci LP "Tonight: Franz Ferdinand" nie spotkał się ze zbyt entuzjastycznymi recenzjami krytyków - zarzucili mu zbyt niski poziom. Nic więc dziwnego, że kolejnym longplayem Szkoci będą musieli udowodnić, że nadal są w świetnej formie. Po czterech latach artystycznej posuchy, końcem sierpnia zespół powrócił ze swoim nowym albumem. Pora mu się przyjrzeć.

Na czwartym studyjnym krążku Franz Ferdinand znajdziemy tylko dziesięć świeżutkich kawałków. Jednak ta niewielka ilość powinna być zrekompensowana poprzez ich zróżnicowanie i wysoki poziom. Mamy tu bowiem i taneczne, rockowe tracki, ale i bardziej wymagające pozycje doceniane za którymś z kolei przesłuchaniem. Od razu trzeba zaznaczyć, że nie znajdziemy tutaj nic odkrywczego ani innowacyjnego - chłopaki z zespołu nie chcą bawić się w odkrywanie nowych szlaków w muzyce, tylko tworzyć energetyczną muzykę, przy której nogi same rwą się do tańca. Nowe utwory są utrzymane w charakterystycznej dla szkockiego bandu stylistyce (mieszanka tanecznego rocka, alternatywy i indie rocka), lecz nie oznacza to, że krążek jest monotonny i wykorzystano na nim tylko znane patenty. Świeży, dopracowany, doskonale zaaranżowany i spójny - tak w skrócie można scharakteryzować "Right Thoughts, Right Words, Right Action".


Otwierające płytę "Right Action" poraża bardzo pozytywną energią. Wpadająca w ucho melodia jest okraszona wokalami członków zespołu. Zewsząd docierają do naszych uszu dźwięki różnych instrumentów, co ostatecznie daje interesujący efekt. Zadziorne "Evil Eye" zawiera w sobie elementy funku. Rozpoczyna się wyrazistym bitem przywołującym na myśl utwory Queen czy Michaela Jacksona. To równie przebojowy i przykuwający uwagę słuchacza kawałek - trzeba przyznać, że chłopaki z Franz Ferdinand mają talent do tworzenia wyrazistych numerów. Mocno gitarowe "Love Illumination" najbardziej nadaje się na radiowy przebój. Temu dynamicznemu utworowi nie można niczego zarzucić. W "Fresh Strawberries" wyczuwalne są wpływy The Beatles (szczególnie na początku, gdzie mam wrażenie że słucham jednego z utworów legendarnego zespołu). Ta urocza kompozycja szybko zdobyła moją sympatię i utwierdziła mnie w przekonaniu, że Szkoci po raz kolejny wydali bardzo dobry album. "Fresh Strawberries" to jeden z moich ulubieńców na płycie - jak ja lubię takie kawałki! "Treason! Animals." to kolejny pozytywny numer. Fajnym patentem było w nim wykorzystanie klawiszy. Niby nic odkrywczego, a daje dobry efekt. Nie wiem jak oni to robią, ale praktycznie każdy numer Franz Ferdinand ma w sobie urok, przez co nie można im się oprzeć.

Więcej muzycznych petard? Proszę bardzo. Warte uwagi jest również "Bullet" z wpadającym w ucho refrenem, przy którym trudno usiedzieć na miejscu. Indie rock łączy się z punk rockiem - niby dziwne połączenie, a muzykom udało się stworzyć utwór, którego doskonale się słucha. Beztroskie "Brief Encounters" również trzyma poziom, typowy numer do pobujania się w rytm muzyki. "The Universe Expanded" najbardziej wyróżnia się spośród pozostałych utworów. Pełen napięcia elektroniczny wstęp powoli przeradza się w przyjemny i melodyjny utwór. To prawdziwa perełka, na którą warto rzucić uchem. "Stand On The Horizon" zaczyna się jak ładna, rockowa ballada. Jednak dość szybko następuje przyspieszenie tempa. Z każdą sekundą utwór nabiera coraz większej żywiołowości. Warto zwrócić uwagę na końcówkę - świetna aranżacja czyni ten kawałek jeszcze ciekawszym. "Goodbye Lovers & Friends" to bardzo efektowne zamknięcie całości. Utwór jest utrzymany w umiarkowanym tempie i charakteryzuje się ciekawym klimatem. Gdzieniegdzie słychać śladowe ilości elektroniki, szczególnie pod koniec, gdzie kawałek staje się odrobinę taneczny. Alex Kapranos w refrenie śpiewa: "So sad to leave you". Tak, zgadzam się - album dopiero co się zaczął, a tu już dotarliśmy do ostatniego kawałka. "Right Thoughts, Right Words, Right Action" to tylko nieco ponad pół godziny muzyki. I to bardzo dobrej muzyki. Chciałoby się więcej...

Franz Ferdinand to zespół, którego zaczęłam słuchać dopiero w tym roku. Ich twórczość urzekła mnie już od pierwszych odsłuchów, a wpływ na to miały taneczne rockowe aranżacje i lekkość bijąca z utworów. Chociaż najnowszy krążek niebywale przypadł mi do gustu, to jednak wolę poprzednie dzieło muzyków. Mimo to cenię "Right Thoughts, Right Words, Right Action" za przemyślane melodie i różnorodność. Dzieła słucha się z ogromną przyjemnością od początku do końca. To jedna z tych płyt, którą koniecznie trzeba przesłuchać tej jesieni.

Ocena: 8/10

18 komentarzy:

  1. Nie są banalni i za to ich lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, sam niedługo też coś skrobnę o tym albumie zapewne... :>
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzja ciekawa więc może posłucham albumu:))

    OdpowiedzUsuń
  4. rewelacyjnie wyglada Twoj blog jestem zachwycony, swietna recenzja zajrzysz do mnie? oddasz swoje gosy? www.hot-hit-lista.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam ich "Love Illumination" i naprawdę mi się podoba :)
    "To jedna z tych płyt, którą koniecznie trzeba przesłuchać tej jesieni" w takim razie biorę się za przesłuchanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Recenzja jest spoko. Posłuchałam jeden kawałek i wiem że to nie mój klimat.

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę koniecznie przesłuchać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja ciagle nie moge sie do nich przekonac.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja wciąż uważam, że "tonight: franz ferdinand" jest absolutnie najlepsiejsze :p słucham ich od kilku lat i ten album jest dla mnie jednak za mało porywający. to nie są te Franki, w których się zakochałam. Nawet nie jestem w stanie tego określić, ale czegoś mi brakuje.
    Zapraszam na nowy post :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Całkiem niezły ten album. Nie słuchałem go jeszcze jakoś bardzo dokładnie, ale po pobieżnym poznaniu jest ok :)
    Nowa recenzja: "Colours in the Dark" Tarja (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znam ich poprzednich (jeszcze), ale ta zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie :)

    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl (Alexandra Burke "#NewRules")

    OdpowiedzUsuń
  12. Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl (Alexandra Burke "#NewRules")

    OdpowiedzUsuń
  13. lubie niektóre jego piosenki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Franz jak zwykle trzyma poziom. I są wierni temu, co robili wcześniej, wielkich zmian nie ma, ale i tak fajnie.

    W przeciwieństwie do AM. Oni totalnie zmienili styl ale jest mega. Słuchałaś może?

    OdpowiedzUsuń