Archiwum

Recenzja albumu Goldfrapp "Tales Of Us"

1. Jo
2. Annabel
3. Drew
4. Ulla
5. Alvar
6. Thea
7. Simone
8. Stranger
9. Laurel
10. Clay



Goldfrapp nigdy nie wcisnęli swoim fanom niedopracowanego materiału. Każdy kolejny wydany przez nich album nie dość, że różnił się od swojego poprzednika, to był dokładnie przygotowany i solidnie wykończony. Na każdym z nich znajdziemy godne uwagi momenty - jedne wybijające się bardziej, inne nieco mniej, lecz zawsze słuchane z ogromną dla uszu przyjemnością. Dwuosobowa formacja po trzech latach od wydania "Head First" postanowiła o sobie przypomnieć i podzielić się ze słuchaczami nową muzyką. Już teraz mogę powiedzieć, że wybrali sobie idealny moment. Końcówka lata i zbliżająca się jesień to świetny czas na słuchanie nostalgicznych utworów z ich nowej płyty.

Osoby, którym twórczość duetu nie jest obca, z pewnością zauważyły, że muzycy mają na swoim koncie albumy bardziej energetyczne i te prezentujące subtelniejsze, wręcz akustyczne melodie. Na "Tales Of Us" znowu będzie nam dane usłyszeć delikatną i spokojną stronę Goldfrapp. Poprzedni krążek serwował dyskotekowe klimaty rodem z lat osiemdziesiątych. Takich tanecznych kawałków jak "Rocket" czy "Shiny And Warm" na "Tales Of Us" próżno nam szukać. Elektronika poszła w odstawkę, zespół postawił na akustyczne dźwięki. Powiedziałabym, że stylistyka nowego albumu zbliżona jest do czwartego krążka zespołu. Oba prezentują ograniczone aranżacyjnie utwory i z powodzeniem eksploatują własny, wypracowany przez Goldfrapp styl.


Patrząc na tracklistę, nietrudno zauważyć że większość tytułów (oprócz "Stranger") to żeńskie lub męskie imiona. Według muzyków z Goldfrapp poszczególne kompozycje są "szkicami charakterów", osobnymi historiami. Pierwszy singiel "Drew" świetnie spełnił swoją rolę. Nie tylko zachwyca subtelnym klimatem, ale i definiuje brzmienie całego albumu. Stylistycznie przypomina mi utwory z "Seventh Tree", w których spokojny głos Alison Goldfrapp uroczo komponuje się z minimalistycznym podkładem. "Annabel" już od pierwszych dźwięków akustycznej gitary odrywa słuchacza daleko od rzeczywistości. Instrument ten nadaje całości swoistej surowości, później dochodzą kolejne, również delikatne dźwięki. Fragment utworu można było przesłuchać w trailerze udostępnionym przez brytyjski duet. Już wtedy przykuł moją uwagę i z niecierpliwością oczekiwałam na całość. Muszę przyznać, że się nie zawiodłam. "Annabel" to jeden z najjaśniejszych momentów na albumie.

Rozmarzone "Jo" rozpoczyna się całkiem energiczną grą gitary, która buduje niepowtarzalny nastrój i nadaje piosence kształt. Momentami słychać ją bardziej, innym razem mniej. Jedyne co się nie zmienia, to głos wokalistki, któremu nie można tutaj odmówić delikatności. Imponujące "Stranger" trzyma w napięciu i zachwyca swoją poetyckością. W "Laurel" mamy do czynienia z nieco smutną grą fortepianu i mroczną barwą głosu Alison. Utwór jest dowodem na to, że Brytyjka doskonale panuje nad swoim wokalem i potrafi przybierać nim różne formy. Bardziej radośnie i melodyjnie wypadają "Clay" (ten barwny wokal!) oraz "Ulla". W drugim z utworów po raz kolejny mamy przyjemność posłuchać wiele żywych instrumentów w parze z zachwycającym głosem artystki. Cieszy fakt, że istnieją jeszcze muzycy, których nie interesują komercyjne nagrania. "Thea" to już minimalne przyspieszenie tempa. Słychać szczyptę elektroniki, rytmiczny bit i przybierający wysokie rejestry wokal Alison.

Fajnie, że możemy obcować z różnymi obliczami Goldfrapp - raz zatapiamy się w nastrojowych, melancholijnych dźwiękach, a innym razem umilamy sobie czas włączając którąś z tanecznych płyt. Myślę, że w ich twórczości każdy powinien znaleźć coś dla siebie i nie ma w niej miejsca na nudę. Uważam również, że nowego albumu nie powinno się skreślać zbyt szybko, tylko dać mu kolejną szansę i dokładniej się wsłuchać. Album jest na swój sposób trudny w odbiorze, ale za to solidnie przygotowany. Ciepły koc, kubek herbaty i "Tales Of Us" w słuchawkach - taka opcja na zbliżające się jesienne wieczory brzmi wspaniale.

Ocena: 7/10

18 komentarzy:

  1. bardzo dobra ocena albumu, super okładka płyty i fajna muzyka hot-hit-lista.blogspot.com // zapisuje do listy blogów pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. I have never listened to Goldfrapp before. :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z recenzją albumu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocyk jest, herbatka jest, nawet deszcz za oknem dudni, co sprawia, że dwa wcześniejsze elementy docenia się jeszcze bardziej. Faktycznie muzyka na takie popołudnie idealna :) Od Goldfrapp najbardziej lubię "Crystaline Green", "Strict Machine" i "Ooh la la". u mnie nowy post.

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny album, a Annabel zdazylo juz nawet zadebiutowac na mojej liscie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ładny wygląd :) Nigdy jej nie słuchałam, więc nie mam zdania ;)

    Zapraszam na NN u mnie + mam ciekawą propozycję dla Ciebie :) Więcej znajdziesz tutaj: http://ratowanieswiata.blogspot.com/2013/09/2164-2166-problemy-nowosci-pierwsza.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się do jw.
      ps.
      Przy okazji zapraszam do mnie na wierszem pisanego bloga, gdzie są wątki, jak i te zainspirowane muzyką
      Zapraszam,
      versemovie.blog.pl

      Usuń
  7. Chyba ich. Goldfrapp to duet.

    Kocham ten album <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Słuchałem kilka razy tego albumu i bardzo przypadł mi do gustu. Muszę jednak posłuchać go dokładniej, żeby ostatecznie wydać o nim opinię. Póki co moimi ulubionymi albumami Goldfrapp są "Seventh Tree" oraz "Felt Mountain" (na równi) i mimo wszystko nie wydaje mi się, by "Tales of Us" je przebiło ;)
    Nowa recenzja: "Battleground" The Wanted (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  9. hej na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl jest nowe notowanie serdecznie zapraszam do głosowania nie znam nikogo takiego:(

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam ale nie słucham.
    Na http://mybestmusic.blog.pl/ pojawiło się NN

    OdpowiedzUsuń
  11. Co czytam ich recenzje, to raczej te pozytywne. Kurcze... aż go przesłucham :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Słyszałam o Goldfrapp, ale jakoś nic nie może mnie zachęcić do przesłuchania twórczości. U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam :). Aha, i plus za Madonnę ;).

    OdpowiedzUsuń
  13. Przez twoją recenzję zżera mnie ciekawość, więc przy najbliższej okazji posłucham ich albumu. Szczerze, to pierwszy raz o nich słyszę i z ciekawości ich posłucham. Kto wie, może ich polubię.
    Zapraszam do siebie na nową notkę. Mam nadzieję, że znajdziesz coś dla siebie:
    music-the-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak dla mnie, to Goldfrapp zagubił się w ostatnich latach, albo za bardzo cukruje (jak na przedostatniej płycie), albo za bardzo rozsypia, tak jak na Tales of Us... Może na następnej się wypoziomują. :)

    OdpowiedzUsuń