
2. The Wilhelm Scream
3. I Never Learnt To Share
4. Lindisfarne I
5. Lindisfarne II
6. Limit To Your Love
7. Give Me My Month
8. To Care (Like You)
9. Why Don't You Call Me
10. I Mind
11. Measurements
James Blake to młody wokalista, producent i autor tekstów pochodzący z Wysp Brytyjskich, który dał o sobie znać światu w marcu 2010 roku za sprawą EP-ki "The Bells Sketch". Później dołączyły do niej kolejne: "CMYK" (maj 2010) oraz "Klavierwerke" (wrzesień 2010). Każda z nich ukazywała brzmienie z pogranicza post-dubstepu i elektroniki. Jako że żadne z tych wydawnictw mnie specjalnie nie porwało (zdecydowanie za dużo eksperymentów), nadzieje pokładałam w debiutanckiej płycie. O dziwo, prezentuje ona zupełnie inne muzyczne rejony...
Pan Blake na swoim debiutanckim krążku zatytułowanym po prostu "James Blake" pragnie udowodnić, że elektronikę można przedstawić w nieco bardziej ambitniejszy sposób niż mogłoby się to komuś wydawać. Wokalista prawie całkowicie odszedł od dubstepowej stylistyki, którą zachwyciła się spora grupa słuchaczy i postanowił pobawić się elektroniką i dźwiękami fortepianu, pokazując się z bardziej songwriterskiej strony. Na próżno tutaj szukać wpadających w ucho, bujających bitów, z którymi elektronika jest w dużej mierze kojarzona. Krążek jest trudny w odbiorze, na początku ciężko się go słucha. Jednak później da się wyczuć jego niepowtarzalną atmosferę i eksperymenty z brzmieniem Blake'a już nie wydają się tak chaotyczne. Nad utworami roztacza się aura tajemniczości i surowości. Kompozycje są wyciszone, można by stwierdzić, że nawet za bardzo...
Brakuje mi na tej płycie podobnych kawałków w stylu "Limit To Your Love" albo "I Never Learnt To Share". Muszę przyznać, że bardzo męczyło mnie przesłuchiwanie tego materiału. Głównie dlatego, że utwory są jak dla mnie zbyt mdłe i monotonne. Debiut Jamesa Blake'a nie powalił mnie na kolana, zastosowane przez wokalistę dźwiękowe zagrywki bardziej wywołały u mnie uczucie znużenia niż zaciekawienia. Jednak warto zaznaczyć, iż w Brytyjczyku drzemią spore pokłady muzycznej wrażliwości i ma pomysł na siebie. Jestem ciekawa, co przygotował na swoim kolejnym krążku.
Ocena: 6/10
James wydaje się ciekawym artystą, może kiedyś przesłucham :)
OdpowiedzUsuńNie znam :c
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam artysty ale twoja recenzją mnie zachęciłaś aby coś o nim się dowiedzieć
OdpowiedzUsuńplyta warta zauwazenia super muzyka i swietna okladka, przyzwoicie oceniona hot-hit-lista.blogspot.com zapraszam do glosowania na notowanie i na pojedynek
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić - jedno z najważniejszych nazwisk na rynku aktualnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Nie znam żadnego jego albumu, ale słyszałem, że drugi album jest lepszy.
OdpowiedzUsuńNowa recenzja: „Trouble” Natalia Kills (fizzz-reviews.blogspot.com)
ostatnio go słuchałam, ale inną płytę chyba, bo nie kojarzę tych utworów :)
OdpowiedzUsuńhej na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl jest nowe notowanie serdecznie zapraszam do głosowania:) nie przepadam zbytni za jego piosenkami :)
OdpowiedzUsuńPłytę kojarzę tylko z okładki - uwielbiam ją.
OdpowiedzUsuńPiosenka nie znam. Jeszcze nie znam.
Nowe recenzje na http://The-Rockferry.blog.onet.pl
Nie znam tych piosenek....ale pierwszy raz sie spotkałam z takim blogiem o takiej tematyce i jeszcze całkiem dobrze prowadzonego, Gratuluje!
OdpowiedzUsuń