Archiwum

Recenzja albumu Arctic Monkeys "AM"

1. Do I Wanna Know?
2. R U Mine?
3. One For The Road
4. Arabella
5. I Want It All
6. No. 1 Party Anthem
7. Mad Sounds
8. Fireside
9. Why'd You Only Call Me When You're High?
10. Snap Out Of It
11. Knee Socks
12. I Wanna Be Yours

Tegoroczna jesień upłynęła nam pod znakiem premier wielu płyt. Jedną z nich było wyczekiwane piąte dzieło Arctic Monkeys. Słuchacze mieli wobec nich ogromne oczekiwania. Po premierze posypało się mnóstwo pozytywnych opinii, jedną z nich było określenie, że "AM" to najlepsza płyta w karierze formacji. Czy to rzeczywiście prawda? Po pierwszym przesłuchaniu byłam pod naprawdę wielkim wrażeniem. Kolejne odsłuchy tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że to naprawdę rewelacyjna produkcja. Muzycy najwyraźniej wzięli pod uwagę słowa krytyki dotyczące dwóch poprzednich płyt i do nowych piosenek podeszli z dużo większą pasją. I to naprawdę słychać. Trudno teraz doszukać się w nich tych dwudziestoletnich, niedoświadczonych chłopaków, którymi byli na pierwszej płycie. W dodatku z Wielkiej Brytanii przenieśli się do Stanów Zjednoczonych i zmienili swój wizerunek. Brzmienie również zostało nieco odświeżone. W czasie prac nad albumem Brytyjczycy po raz trzeci skorzystali z pomocy Josha Homme, który jest liderem rockowej grupy Queens Of The Stone Age. Porównując debiut i "AM", nietrudno doszukać się różnic. Nowe dzieło chociaż jest dosyć różnorodne, charakteryzuje je prostota i umiar.

Znakomite single były tylko małym zalążkiem całości. Smakowite "R U Mine?" z soczystym riffem z powodzeniem czerpie to, co najlepsze z bluesowej tradycji i nie obce są tutaj psychodeliczne klimaty. Nieco mroczne "Do I Wanna Know?" wciąga od pierwszego przesłuchania i nie sposób się od tego tracku uwolnić. Te dwa kawałki pokazują, że teraz Arktyczne Małpki skupiają się na prostych, dokładnie przemyślanych aranżacjach. Muzycy nigdzie się nie spieszą, pozwalają dźwiękom spokojnie płynąć. Trzeci singiel "Why'd You Only Call Me When You're High?" nawiązuje do dwóch pierwszych płyt. Jest zarazem wyrazisty i urokliwy, pomimo niespiesznego rytmu zapada w pamięć. Nie mam co do niego żadnych zastrzeżeń, to naprawdę udany numer. "I Want It All" prezentuje mocniejsze gitarowe brzmienie, bardzo zaskakuje "Fireside" charakteryzujące się niespokojną aranżacją, fajnie wypada czwarty singiel "One For The Road", gdzie usłyszymy mocniejsze gitary i perkusję na przemian ze spokojniejszymi dźwiękami.


Mamy tu ponadto dance rockowe "Snap Out Of It", które jest dowodem na to, że zespół nie potrafi się na dobre pożegnać ze starym stylem. Na uwagę zasługują świetnie wykorzystane klawisze, nadające utworowi oldschoolowego brzmienia. I te chórki! Krótko mówiąc, palce lizać. Poziom nieco spada w nawiązującym do lat 80. "Knee Socks" czy w niemalże hard rockowym "Arabella". Nie mówię, że to złe utwory, tylko jeszcze nie nadszedł moment, by całkowicie zyskały moją sympatię. Spokojne "No. 1 Party Anthem" kojarzy mi się z beatlesowskimi klimatami, natomiast w "Mad Sounds" zespół próbuje naśladować Boba Dylana, z ciekawym skutkiem. Nostalgiczne "I Wanna Be Yours" z uroczym miłosnym tekstem to ciekawe zamknięcie albumu. Nie pozostaje nic innego jak odtworzyć "AM" ponownie. Zespół popełnił porządny, dopracowany album i pokazał, że nadal ma sporo pomysłów na siebie. Może to i nie najlepszy album Arctic Monkeys, ale na pewno zasługuje na wysoką ocenę. Już nie mogę się doczekać ich kolejnej płyty.

Ocena: 8/10

Mój ranking albumów Arctic Monkeys:
1. "Whatever People Say I Am, That's What I'm Not" & "Favourite Worst Nightmare"
2. "AM"
3. "Humbug"
4. "Suck It And See"

>> powrót do posta

3 komentarze:

  1. To jest na pewno ich najlepsza płyta, jedna z ciekawszych jakie wyszły w tym roku. Zresztą niebawem każdy się przekona o tym u mnie na blogu ;)

    "R U Mine" zrywa papę z sąsiednich dachów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiałam się przez jakiś czas czy kupić tą płytę i chyba się skusze. Dzięki za pomoc w podjęciu decyzji :)
    http://zapachstron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń