Archiwum

Recenzja albumu Damiena Rice'a "My Favourite Faded Fantasy"

1. My Favourite Faded Fantasy
2. It Takes A Lot To Know A Man
3. The Greatest Bastard
4. I Don't Want To Change You
5. Colour Me In
6. The Box
7. Trusty And True
8. Long Long Way





Istnieją w światku muzycznym artyści, którzy nagrywają albumy, kiedy faktycznie mają coś do powiedzenia i nie tworzą ich na siłę lub pod wpływem jakiejkolwiek presji. Jednym z nich jest irlandzki songwriter Damien Rice, który wydał niedawno dopiero swoją trzecią płytę, mimo że jego solowa aktywność muzyczna rozpoczęła się w 2001 roku. Po ośmiu latach artystycznego niebytu (ostatnie dzieło ukazało się w 2006 roku) powraca i tłumaczy swoją nieobecność słowami: "Czasami coś, co lubisz musisz na pewien czas odłożyć na bok, aby móc później odkryć to na nowo".

Damien Rice umieścił na swoim trzecim studyjnym albumie tylko osiem utworów. Biorąc pod uwagę brzmienie, jakie prezentują, myślę że ta liczba jest wystarczająca. Artysta raczy nas kompozycjami zaaranżowanymi minimalistycznie, utrzymanymi w stylistyce, do której przyzwyczaił słuchaczy dwoma poprzednimi krążkami. Nadal więc obraca się w indie folkowych piosenkach, w których pierwsze skrzypce gra nie melodia, a sposób interpretacji tekstów, operowanie wokalem, działanie na emocje słuchacza. Album "My Favourite Faded Fantasy" wypełniony jest pozycjami płynącymi niespiesznie, czarującymi, chwytającymi za serce, momentami wzruszającymi - po prostu pięknymi. Przy pierwszych odsłuchach kompozycje mijają, pozostawiając jednak po sobie przyjemne wrażenie i ochotę na ponowne odtworzenie. W miarę upływu czasu docenia się ich surowy, czasem nostalgiczny klimat, który wręcz zapiera dech w piersi. Ośmioletnia muzyczna posucha wyszła Damienowi na dobre.


Na pierwszego oficjalnego singla promującego płytę zostało wybrane subtelne, ale zarazem emocjonalne "I Don't Want To Change You". Ładny, instrumentalny wstęp jest zapowiedzią kompozycji, w której tło stanowią akustyczna gitara i smyczki, a na pierwszym planie stoi niespiesznie śpiewający Damien. Całość jest dość melodyjna i szybko zapisuje się w świadomości słuchacza. Nieco więcej słów wypada poświęcić jednemu z lepszych utworów na płycie, a mianowicie "It Takes A Lot To Know A Man". Pozycja trwa ponad dziewięć minut, jednak nic nie jest w niej przesadzone - mamy do czynienia z odpowiednią dawką emocji, ze stonowanym, lecz nie mdłym podkładem, a całość jest niezwykle trzymająca w napięciu. Wokal Damiena pomimo słyszalnej subtelności i opanowania ma w sobie dużą ilość uczuć oraz sprawia, że bez niego utwór nie byłby tak dobry. Przez większość czasu trwania tej rewelacyjnej kompozycji aranżacja jest ograniczona do dźwięków pianina i skrzypiec, jednak w pewnym momencie napięcie wzrasta i słyszymy tajemnicze dźwięki i głosy, które nieco oddzielają nasze myśli od tego, co słyszeliśmy wcześniej. Dalej powraca pianino i smyczki, tworzące przejmującą, instrumentalną część tego utworu. "It Takes A Lot To Know A Man" zachęciło mnie do sięgnięcia po resztę albumu - być może i w Waszym przypadku tak będzie.

Moim drugim faworytem jest chwytające za serce "Colour Me In". Artysta tutaj bardziej eksponuje swój wokal i wypada równie znakomicie. Kompozycję można zaliczyć do tych, które czarują spokojnym wstępem, by później zachwycić prawdziwie emocjonalną kulminacją. Tytułowe "My Favourite Faded Fantasy" wprowadza nas w atmosferę całego albumu i niespiesznie snuje się, czarując delikatnymi dźwiękami, by pod koniec zaskoczyć agresywną gitarą i mocniejszym wokalem. "Trusty And True" ma w sobie pogodną nutę, dzięki czemu przyjemność ze słuchania tego utworu jest podwojona. Praktycznie cała kompozycja jest dość wyciszona, jednak końcówka to nagromadzenie kilku instrumentów i harmonicznych wokali. W ogóle nie odczuwa się tego, że track trwa osiem minut. Pełne głębi "The Box" oraz oniryczne "The Greatest Bastard" to po prostu kojące i czarujące pozycje, którym nie sposób odmówić uroku. Pierwsza z nich idealnie nadawałaby się na filmowy soundtrack. Wyśpiewane szeptem, kruche "Long Long Way" to utwór zamykający płytę. Warto mu się przyjrzeć i docenić spowitą senną aurą melodię.

Zauważyłam, że w ostatnim czasie bardzo chętnie sięgam po muzycznych ponuraków - długo nie mogłam oprzeć się solowej płycie Damona Albarna, a teraz urzekł mnie najnowszy krążek Damiena Rice'a. Nie należę do grupy osób, które datę premiery najnowszego albumu Irlandczyka zaznaczyły w kalendarzu i niecierpliwie go wyczekiwały. Podeszłam do sprawy nieco spontanicznie, ale cieszę się, że trafiłam na tak poruszające wydawnictwo. Krążkiem "My Favourite Faded Fantasy" z pewnością zadowoli się wrażliwsza grupa słuchaczy, która doceni pasję oraz zaangażowanie, jakie włożył w powstanie tego albumu artysta.

Ocena: 7/10

8 komentarzy:

  1. bardzo przyjemna, odprężająca płyta. Nie zabraknie jej w moim top75 albumów 2014.

    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo spodobał mi się singiel promujący wydawnictwo. Zastanawiałem się, czy sięgnąć po całość, ale po tak pozytywnej recenzji na pewno nadrobię zaległości.

    Nowa recenzja: The Hunger Games: Mockingjay, Part 1 – Original Motion Picture Soundtrack @ http://Fizzz-Reviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. hej na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl jest nowe notowanie serdecznie zapraszam do głosowania:) niestety nie znam nikogo takiego :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny nagłówek *.*

    Zapraszam na nową recenzję na blogu NAMUZOWANI.blog.onet.pl. UWAGA! Aktualizuję listę informowanych o nowych recenzjach. Więcej informacji w najnowszej notce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno mnie tu nie było - jak świątecznie :) Niestety, nie znam opisanego pana.
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Znów ktoś, kogo nie znam :( Ale chyba się z nim zapoznam :)

    OdpowiedzUsuń