Archiwum

Recenzja albumu Selah Sue "Reason"

1. Alone
2. I Won't Go For More
3. Reason
4. Together
5. Alive
6. The Light
7. Fear Nothing
8. Daddy
9. Sadness
10. Feel
11. Right Where I Want You
12. Always Home
13. Falling Out

Pierwsze kroki Selah Sue w muzycznym świecie z całą pewnością można zaliczyć do udanych. 22-letnia wówczas Belgijka zachwyciła słuchaczy swoim zachrypniętym i oryginalnym wokalem, a debiutanckim krążkiem zaprezentowała się jako urocza, zdolna i pełna pasji wokalistka. Dzieło zebrało mnóstwo pochwał ze strony krytyków, a jednocześnie samą zainteresowaną zaczęto porównywać do Erykah Badu czy Lauryn Hill. Jak na pewno wiele osób po muzykę Selah sięgnęłam pod wpływem jednej z reklam, w której wykorzystano znany utwór "This World". Zauroczona jej imiennym debiutem, z zainteresowaniem wyczekiwałam premiery kolejnego krążka, którego premiera ma miejsce dzisiaj.

Na swoje drugie dzieło młoda artystka kazała swoim fanom czekać aż cztery lata. W trakcie tego okresu miała okazję odwiedzić wiele studiów nagraniowych i współpracować z takimi producentami jak Robin Hannibal (Little Dragon, Kendrick Lamar), Ludwig Göransson (HAIM) oraz Matt Schwartz (Massive Attack). Z ich pomocą stworzyła płytę będącą mieszanką popu, elektroniki, R&B, soulu i trip hopu. Po raz kolejny Selah Sue raczy słuchaczy swoim unikalnym brzmieniem, łączącym w sobie wiele gatunków muzycznych, przy którym nie sposób się nudzić. Całość odróżnia od poprzednika to, że nie ma w sobie takiej dawki oryginalności i nieszablonowości. "Reason" może być dla fanów Belgijki małym rozczarowaniem, jednak osoby, które dopiero rozpoczynają przygodę z jej muzyką, powinny być usatysfakcjonowane tym ponad czterdziestominutowym materiałem.


Drugi studyjny longplay wokalistki poprzedziło wydanie czteropiosenkowej EP-ki, z której dwie kompozycje pojawiły się na recenzowanym dzisiaj albumie. Pierwszą z nich jest wpadająca w ucho i okraszona chwytliwym bitem "Alone", na którą na początku nie zwróciłam większej uwagi, ale teraz słucham tej pozycji z nieukrywaną przyjemnością. Dobrze spełnia swoją rolę jako singiel i niczego w tej kwestii jej nie brakuje. Drugim udostępnionym wcześniej utworem było pulsujące "Together", w którym gościnnie pojawia się amerykański raper Childish Gambino. Ponownie mamy tutaj do czynienia z wyróżniającym się bitem, okraszonym dodatkowo nienarzucającą się elektroniką. Podobnie jak opisane powyżej "Alone", nagranie przekonuje do siebie po kilku odsłuchach. Fajną energią cechuje się "I Won't Go For More" - już od pierwszych sekund zwraca na siebie uwagę. Dźwięki akustycznej gitary przeplatają się z wyrazistymi dęciakami i emocjonalnym wokalem artystki. Na EP-ce "Alone" znajdziemy akustyczną wersję tej kompozycji. Gromkie brawa należą się tytułowemu "Reason". Selah śpiewa tutaj wyjątkowo charakternie i z pazurem, a pewną równowagą dla jej pełnego pasji wykonania są subtelne chórki. Dużo łagodniej Belgijka wypada w "Right Where I Want You", gdzie wręcz uwodzi swoim głosem. Budująca napięcie aranżacja stanowi kolejny atut tejże kompozycji.

Eteryczne "Sadness" łączy w sobie elektronikę i wpływy reggae, a całość ponownie spowita została przyciągającym wokalem Selah. Trochę spokojniej robi się w emocjonalnym "Alive". Ta liryczna kompozycja pomimo dość prostej formy, ma w sobie coś przyciągającego i niejednokrotnie może nas zaskoczyć. "Always Home" to oparta na dźwiękach akustycznej gitary ballada będąca kolejną okazją do wokalnego popisu Belgijki. Singlowy potencjał cechuje energetyczne "Feel", natomiast melodyjne "The Light" z powodzeniem łączy w sobie subtelność refrenu i zróżnicowane dźwiękowo zwrotki, które charakteryzują się przyjemnym klimatem. Do jednego z ciekawszych momentów na krążku zaliczam trip-hopowe "Fear Nothing", po którym następuje utrzymane w średnim tempie "Daddy", które jednak nie zapada za bardzo w pamięć. Album wieńczy drum & bassowy kawałek "Falling Out" o specyficznym klimacie. Pomimo obecności intrygujących dźwięków, mam wrażenie, że można było dopieścić ten utwór bardziej.

Drugie podejście wokalistki uznaję za udane, jednak album "Reason" raczej nie pobije swojego poprzednika, który cechowała duża oryginalność i świeżość. Tutaj mamy do czynienia z paroma naprawdę wartymi uwagi pomysłami, lecz spora część utworów nie zwraca na siebie zbyt dużej uwagi. Mimo kilku istotnych, obecnych na krążku mankamentów, artystka uchroniła się przed syndromem drugiego albumu.

Ocena: 6/10

3 komentarze:

  1. Niestety nie znam tej pani. Zapraszam na na nowe posty http://ewelina--lisowska.blog.pl i http://magdalenatul.blog.pl.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ładnie teraz u ciebie :) Bardzo przejrzyście i elegancko.

    Co do Selah - słuchałam na razie z raz lub dwa, ale nie ma szans, by album ten zastąpił debiut. Poprzeczka nie została przeskoczona.

    Nowy wpis na http://the-rockferry.blog.onet.pl (podsumowanie marca '15)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem jej fanka niestety...

    OdpowiedzUsuń