Archiwum

Recenzja albumu Emile'a Hayniego "We Fall"

1. Falling Apart
2. Little Ballerina
3. Wait For Life
4. Dirty World
5. A Kiss Goodbye
6. Fool Me Too
7. Nobody Believes You
8. Come Find Me
9. Who To Blame
10. Ballerina's Reprise
11. The Other Side


Obcując z jakimkolwiek utworem czy albumem nie zawsze pamięta się o osobie producenta. A to właśnie producent często stanowi bogate źródło inspiracji dla współpracującego z nim artysty i jest odpowiedzialny za mniej lub bardziej unikalne brzmienie danego krążka. Czasem zdarza się, że taki twórca postanawia wyjść z cienia i nagrać coś pod swoim nazwiskiem. Taki krok podjął na początku tego roku Emile Haynie - zdobywca nagrody Grammy, który maczał swoje palce w takich krążkach jak "My Beautiful Dark Twisted Fantasy" Kanye Westa, "Born To Die" Lany Del Rey", "Some Nights" fun czy "Unorthodox Jukebox" Bruno Marsa. Na swojej debiutanckiej płycie "We Fall" to jednak nie on gra pierwsze skrzypce. Muzyk zaserwował słuchaczom utwory, w których usłyszymy aż piętnastu artystów, i to nie byle jakich - Emile zadbał o to, by jego towarzystwo było z jak najwyższej półki. Przygotowane przez nich melodie nie tylko są niesamowicie nastrojowe i eklektyczne, ale oprócz tego potrafią zaciekawić smaczkami brzmieniowymi. Z jednej strony docierają do nas smutne i tęskne dźwięki, które powstały pod wpływem bolesnego rozstania producenta, ale też bardziej optymistyczne i powodujące uśmiech na twarzy kompozycje.


Jako fanka Lany Del Rey i Lykke Li muszę przyznać, że w dużej mierze dzięki ich obecności na albumie postanowiłam po niego sięgnąć. Ogólnie rzecz biorąc nie zawiodłam się utworami, w których użyczyły swojego wokalu. Każdy z nich świetnie wpasowuje się w stylistykę, którą prezentują w swojej twórczości artystki. "Wait For Life" świetnie zadomowiłoby się nie tylko na niedawno wydanym "Honeymoon", ale i uwielbianym przez wielu "Born To Die". Rozmarzony wokal Lany lśni dużym blaskiem, a sam utwór jest prawie pięciominutowym podsumowaniem klimatu, do jakiego przyzwyczaiła nas artystka. Z kolei "Come Find Me" zwraca uwagę chłodną aranżacją typową dla pochodzącej ze Szwecji Lykke Li. Ta kompozycja z kolei trafnie nawiązuje do nieco pochmurnego albumu "I Never Learn". Oprócz niej udziela się tutaj również wokalistka The xx - Romy Madley Croft, która dopieszcza tę skromną kompozycję delikatną linią gitarową i elementami znanymi z twórczości tego brytyjskiego bandu.

Do mocnych punktów na albumie można zaliczyć singlowe "A Kiss Goodbye", w którym udzielają się Charlotte Gainsbourg, Sampha oraz Devonté Hynes. Ballada jest utrzymana w dość niepokojącym i przejmującym klimacie, co dodatkowo potęguje charakterystyczny wokal drugiego z artystów. Pozytywne słowa należą się także dużo pogodniejszemu "Falling Apart" z gościnnym udziałem Andrewa Wyatta i Briana Wilsona z The Beach Boys. Pierwszy z muzyków użycza również swojego wokalu w radośnie brzmiącym "Nobody Believes You", a towarzyszy mu Colin Blunstone. Wysoki poziom prezentują delikatne "Little Ballerina" zaśpiewane przez Rufusa Wainwrighta oraz "Who To Blame" z Randy Newmanem, które idealnie nadawałoby się na soundtrack do jakiejś bajki. Folk rockowe "Ballerina's Reprise" z Father John Misty i Julią Holter to działający na zmysły i zdecydowanie za krótki utwór, pozostawiający pewien niedosyt. Sam Emile Haynie pojawia się w ładnie zaaranżowanym "Dirty World". Podarować sobie można ocierające się o banał "Fool Me Too", w którym pojawia się Nate Ruess. Nic nie wnosi także monotonne "The Other Side".

Po tak wziętym producencie jakim jest Emile Haynie spodziewać się można było płyty wielkiej i po brzegi wypełnionej genialnymi kompozycjami. Amerykanin przygotował jednak zestaw skromnych piosenek, w których błyszczy nie on, a zaproszeni przez niego goście. Po raz kolejny postanowił stanąć nieco z boku i przekazać innym pałeczkę. A szkoda. Płyta ma w sobie sporo uroku, ale niestety jest niespójną składanką, której czegoś brakuje. Sam zainteresowany mógł dodać tutaj więcej siebie.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz