Archiwum

Recenzja albumu Coldplay "Mylo Xyloto"

1. Mylo Xyloto
2. Hurts Like Heaven
3. Paradise
4. Charlie Brown
5. Us Against The World
6. M.M.I.X.
7. Every Teardrop Is A Waterfall
8. Major Minus
9. U.F.O.
10. Princess of China
11. Up In Flames
12. A Hopeful Transmission
13. Don't Let It Break Your Heart
14. Up With The Birds

Zespół Coldplay, którego najnowszą płytę dzisiaj poddam ocenie powstał w 1996 roku w Londynie. W swojej karierze nagrali cztery krążki, które osiągnęły niesamowity sukces. Grupa ma na koncie ponad 50 milionów  sprzedanych płyt i liczne nagrody muzyczne.

Ich piąty studyjny album "Mylo Xyloto" został wydany 24 października nakładem wytwórni Parlophone. Zawiera czternaście utworów, które są kontynuacją wcześniejszych dokonań zespołu, czyli rocka alternatywnego. Na krążku znalazł się jeden duet, a mianowicie z piosenkarką popową, Rihanną. Po nagraniu tej płyty wokalista zdradził: "Nie potrafię sobie wyobrazić kolejnego krążka, bo tym razem daliśmy z siebie naprawdę wszystko". Według Chrisa Martina tytuł płyty nie posiada żadnego znaczenia, tylko "po prostu fajnie wygląda". Producentami płyty są Markus Dravs, Daniel Green i Rik Simpson, a dodatkowe kompozycje i podrasowanie brzmień to dzieło Briana Eno. Album to zbiór piosenek charakterystycznych dla Coldplay - dynamicznych oraz spokojniejszych. Utrzymane są w trochę surowym i hipnotyzującym klimacie.


"Mylo Xyloto" to niezwykle magiczne intro, które otwiera krążek. Czuć niedosyt, jest bardzo krótkie, bo trwa tylko 48 sekund. Ale w końcu to intro, a nie normalna piosenka. Bezpośrednio łączy się z kolejnym utworem, czyli "Hurts Like Heaven". Energiczna, pozytywna kompozycja; radosne dźwięki sprawiają, że nie sposób usiedzieć w jednym miejscu. Ma się wrażenie, jakby piosenka była dopiero rozgrzaniem i wprowadzeniem do reszty utworów na płycie. "I tak utwór "Hurts like Heaven" "stanowi dla nas pewnego rodzaju wezwanie do działania. Myślę, że w pewnym sensie... to taka rozgrzewka muzyczna" - opowiada Chris Martin. Kolejnym utworem jest "Paradise", drugi singiel promujący płytę. Utwór wydający się być pozytywnym, lecz jest w rzeczywistości smutny, gdyż opowiada o zagubieniu. Moim skromnym zdaniem doskonały wybór na singla, piosenka niesamowicie dobra. Według wokalisty kompozycja ta mogłaby się nadawać  do muzycznego talent show: "Gdybyśmy wygrali »X Factor«, zaśpiewalibyśmy właśnie tę piosenkę. Oczywiście nie mielibyśmy w tym programie szansy. Nie jesteśmy wystarczająco przystojni". Piosenkę dodatkowo uzupełnia prosty, ale cudowny teledysk, który można obejrzeć tutaj.

"Charlie Brown" przypomina mi trochę "Clocks", od tej piosenki bije podobna energia, słychać podobne brzmienie. Jedna z moich ulubionych piosenek na albumie, jest radosna i czarująca. "Us Against The World" to pierwsza ballada  z krążka. Akustyczna kompozycja z niesamowicie urzekającym i wręcz uwodzącym głosem Chrisa Martina. Kolejną pozycją o ciekawym tytule "M.M.I.X." jest prawie jednominutowe intro wprowadzające trochę w trans po cudownym "Us Against The World" i będące również przejściem do kolejnego utworu. Przechodzimy do "Every Teardrop Is A Waterfall", pierwszego singla promującego krążek. Jest to kolejna energetyczna kompozycja, która odpędza pesymizm, a wprowadza ogromną ilość radości i niesamowitego nastroju. "Major Minus" przypomina starsze dokonania Coldplay. Niesamowicie podoba mi się wymieszanie starszych i nowocześniejszych klimatów. Czyni to tę piosenkę pozycją, na którą warto zwrócić uwagę. Drugą balladą jest "U.F.O.", która może niejednego wzruszyć swoją magiczną melodią i nastrojem. Jest zdecydowanie za krótka.

Gdy usłyszałam o duecie Coldplay z Rihanną na ich najnowszym krążku, troszkę się zawiodłam. Nie sądziłam, że zespół zgodzi się kiedykolwiek na kolaborację z wokalistką popową. "Princess of China" to owoc ich współpracy. Piosenka wręcz idealnie nadająca się na radiowy przebój. Według wokalisty zespołu "Princess of China" to główna atrakcja na "Mylo Xyloto", jest dość elektroniczna, taneczna. Wbrew pozorom opowiada ona o smutnym rozstaniu. Mamy już jedenastką piosenkę, którą jest ballada zatytułowana "Up In Flames". Zaraz po jej nagraniu jeden z uczestników sesji wypowiedział się na temat całej pracy: "Było hipnotycznie w swojej prostocie, a jednocześnie niesamowicie wspaniale. Wersja studyjna uchwyciła te chwile w stu procentach, to majstersztyk, jeśli chodzi o powściągliwość. Nie ma w niej miliona pomysłów czy upiększeń. Każda część stara się w prosty sposób uchwycić ogrom emocji". Absolutnie się zgadzam, piękno tej piosenki zostało uchwycone w niezwyklej prostocie. Moim zdaniem to najlepsza ballada zamieszczona na tym albumie.

"A Hopeful Transmission" jest najkrótszym intrem, przygotowuje nas przed mocnym numerem, którym jest "Don't Let It Break Your Heart". Opowiada on o znalezieniu szczęśliwej miłości i poznaniu czegoś jakby na nowo, w inny sposób. "Chcieliśmy tym razem stworzyć płytę z happy endem i choć nie przypuszczałem, że do tego dojdzie, chyba nam się udało. Z jakiegoś powodu zdołaliśmy tego dokonać... Piosenka powstała pod koniec pracy nad płytą i fajnie, że ma porządnego kopa, bo dla takiego zespołu jak Coldplay to ogromna frajda". "Up With The Birds" to idealne zakończenie tej plyty, tekst dotyczy porzucenia niemiłych doświadczeń, ma w sobie nadzieję na to, że kiedyś odnajdziemy prawdziwe szczęście.

Coldplay to zespół szczególnie mi bliski. Można powiedzieć, że ich muzyka znacząco na mnie wpłynęła. Ich najnowszy krążek wypełniony jest niezwykle energetycznymi piosenkami, wprowadzającymi radość i pozytywny nastrój do naszego serca, przynajmniej tak było w moim przypadku. Są również piękne ballady, opowiadające o miłości, ale i szczęściu. Przez całą płytę przewija się opowieść o miłości, z bardzo pozytywnym zakończeniem. Życzę zespołowi, aby "Mylo Xyloto" osiągnęło sukces porównywalny z poprzednimi dziełami, oraz by ten album nie okazał się ostatnim. Uważam, że członkowie grupy są w stanie nagrać coś równie dobrego, a może i nawet lepszego. Płyta na pewno nie jest lepsza od choćby "Viva La Vida or Death and All His Friends", ale dorównuje jej, jeśli chodzi o poziom.

Ocena: 8/10

18 komentarzy:

  1. Znam kilka ich starszych piosenek, które mi się podobały. Ale "Every Teardrop Is a Waterfall" nie znoszę, jak dla mnie jest to mocno irytująca piosenka. Czy przesłucham ten krążek? Może (fizzz-reviews)

    OdpowiedzUsuń
  2. I really like this album. (:

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowa notka na the-rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam aż jeden kawałek z tej płyty. "Princess of China" mnie rozczarowała lekko, jednak nie zniechęciła do przesłuchania całego albumu. Możliwe, że za niedługo sięgnę. / soscream

    OdpowiedzUsuń
  5. muszę koniecznie posłuchać ;)


    Zapraszam do mnie. Będzie mi bardzo miło jak wpadniesz. Obserwujemy ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobają mi się te dwie piosenki, o których Ci wczoraj mówiłam;)
    Poza tym fajna okładka!

    :D

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo podoba mi się ta recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Właściwie sukcesu im już nie trzeba życzyć. Ponad milion płyt sprzedanych w premierowym tygodniu. Drugi najlepszy wynik w tym roku po Lady G. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zrecenzujesz kiedyś "Stripped" Christiny Aguilery?
    Check on It! NN (fizzz-reviews)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeden z pierwszych wpisów na moim blogu też dotyczył tej płyty http://blog-goes-pop.blogspot.com/2011/11/recenzja-coldplay-mylo-xyloto-czyli.html Miał być równie dokładny, jak Twój i bardziej skupiać się na tekstach, ale poszedł w trochę inną stronę :) Też kiedyś był to kiedyś dla mnie ważny zespół, potem zagłębiłem się w skandynawskim indie i wydał mi się za mało alternatywny, ale od paru lat bardziej doceniam popowe brzmienia, więc Coldplay też oceniam wyżej. Zresztą trudno nie być pod urokiem TAKICH piosenek :)

    Myślę, że po odniesieniu takich sukcesów komercyjnych będą szli w coraz bardziej rozbudowane, progresywne kompozycje. Tak sugerowałaby tegoroczna epka.

    Życzę powodzenia w dalszej pracy!

    OdpowiedzUsuń
  11. WHATEVER, NEVERMIND... NN (fizzz-reviews)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fizzz: Jakbym już taką miała napisać, pewnie opisałabym ten album w samych superlatywach ;) To jedna z moich ulubionych płyt :) Ale może kiedyś ją zrecenzuję.

    Kordian Kuczma: Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń