Archiwum

Recenzja albumu Christiny Aguilery "Back To Basics"

CD1
1. Intro (Back To Basics)
2. Makes Me Wanna Pray
3. Back In The Day
4. Ain't No Other Man
5. Understand
6. Slow Down Baby
7. Oh Mother
8. F.U.S.S.
9. On Our Way
10. Without You
11. Still Dirrty
12. Here To Stay
13. Thank You (Dedication To Fans...)

CD2
1. Enter The Circus
2. Welcome
3. Candyman
4. Nasty Naughty Boy
5. I Got Trouble
6. Hurt
7. Mercy On Me
8. Save Me From Myself
9. The Right Man

Po buntowniczym i trochę wyzwolonym okresie swojego życia Christina Aguilera przeszła niezwykłą metamorfozę z wyuzdanej i wyzywającej Xtiny w elegancką Baby Jane. Jednak nie tylko jej wygląd się zmienił, ale także muzyka. Ta amerykańska wokalistka postanowiła złożyć hołd swoim ulubionym artystom z lat 20., 30. oraz 40. XX wieku i nagrała materiał będący mieszanką popu z nowoczesnym spojrzeniem na jazz, soul i nie tylko. 

"Back To Basics" to dwupłytowy album wydany 10 sierpnia 2006 roku nakładem wytwórni RCA. Znajdziemy na nim aż 22 piosenki dających w sumie ponad godzinę słuchania. Nad produkcją czuwali DJ Premier, uznany producent hip-hopowy, i Linda Perry, była członkini zepołu 4 Non Blondes, z którą Christina miała przyjemność pracować wcześniej w czasie nagrywania albumu "Stripped". Do nagrania płyty zaangażowana została orkiestra, kwartet smyczkowy, sekcja dęta oraz chór. To nadal pop, lecz jednak słychać tu wyraźne elementy jazzu, soulu, gospel, a nawet swingu. Inspiracją dla piosenkarki byli wybitni artyści, jak Billie Holiday, Otis Redding, Marvin Gaye, Etta James czy Ella Fitzgerald.


Na pierwszej płycie słyszymy piosenki nawiązujące do lat 20., 30. i 40. XX wieku. W intrze "Intro (Back To Basics)" piosenkarka wprowadza nas w nastrój albumu. Potem już mamy same dobre utwory, znakomicie zaśpiewane, napisane i wyprodukowane: "Makes Me Wanna Pray" z chórem gospel w tle, "Back In The Day" oraz pierwszy singiel promujący album "Ain't No Other Man" z rewelacyjnym teledyskiem. Pragnę zwrócić uwagę na "Understand" oraz "Oh Mother". Obie piosenki uwielbiam, a wersje live jeszcze bardziej utwierdziły mnie w ich świetności. Ciekawą pozycją jest "F.U.S.S.", bardzo krótka piosenka skierowana do swojego niedawnego współpracownika Scotta Storch'a (nie współpracowali razem nad "Back To Basics"), w której śpiewa: "Wygląda na to, że cię nie potrzebowałam. Jednak wydałam ten album". Na pierwszej płycie mamy też między innymi dwie ładne ballady, ale nie ma sensu się nad nimi rozwodzić.

Drugi krążek jest nieco słabszy, ale nie można nazwać go złym. Cyrkowe "Enter The Circus" oraz "Welcome" są naprawdę ciekawym wprowadzeniem w resztę utworów. Warto wyróżnić uroczą piosenkę "Candyman" skierowaną najprawdopodobniej do niestety już byłego męża artystki, Jordana. Piosenka została okraszona naprawdę wyśmienitym klipem. "Nasty Naughty Boy" to zmysłowy, pikantny, można powiedzieć striptizowy numer. "I Got Trouble" to ciekawa jazzowa kompozycja, nagrana jakby na starą winylową płytę. Mamy tutaj także ballady, potwierdzające ogromne możliwości wokalne Aguilery: "Hurt", "Mercy On Me". Akustyczne "Save Me From Myself" również jest warte uwagi.

Christina Aguilera jest posiadaczką jednego z najpiękniejszych głosów naszych czasów i ten album tylko to potwierdza. Słucha się go doskonale, każdy dźwięk jest idealnie dopracowany. Słuchałam go już niezliczoną ilość razy, ale za każdym odkrywam coś nowego - i to jest najpiękniejsze w muzyce Aguilery. Nagrała kolejne arcydzieło muzyki pop, które każdy powinien znać. Mam nadzieję, że Christina nagra jeszcze kiedyś coś tak dobrego.

Ocena: 10/10

12 komentarzy:

  1. Moim zdaniem największą mocą tego albumu są niesamowite ballady. To już nie tylko świetny, mocny wokal Christiny, świetne teksty, ale też niesamowicie budowane napięcie, ogromny przekaz emocjonalny. Ciężko się tutaj nie wzruszyć słuchając takiego Hurt, Oh Mother, Save Me From Myself czy Right Man. Strasznie lubię ten album w całości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie skomentowałem poprzedniej notki, bo po prostu nie miałem co napisać. Za to tu mam.
    Uwielbiam ten album. Wszystkie piosenki (może poza "Here to Stay") bardzo mi się podobają. Z tą różnicą, że ja wolę CD2. Kocham "Hurt", "Mercy on Me", "The Right Man", "Save Me from Myself". Z CD1 najbardziej "Back in the Day". "Oh Mother" też wolę w wersji live. Ogólnie to super krążek ;) (fizzz-reviews)

    OdpowiedzUsuń
  3. raczej nie dla mnie , nie lubie takiej muzyki :). no tak, a Ty z Zywca widze :)!

    OdpowiedzUsuń
  4. Album jest genialny. Z Xtiną mam taki problem, że nie wiem, czy wolę "Stripped", "B2B" czy "Bionic" ;P Wszystkie utrzymują niewiarygodnie wysoki poziom. Z "B2B" bardzo podoba mi się 2. cd. Jest bardziej różnorodna. Nie ma właściwie piosenki, która by mi się mniej podobała. A "Hurt" i "Mercy on me" to prawdziwe arcydzieła.

    Nowa recenzja na the-rockferry.blog.onet.pl. Poza tym w nowym poście znajdziesz dodatki z Ashley Tisdale.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem tylko o tej płycie tyle, świetna świetna świetna ;) Bardzo ją lubię. "Ain't No Other Man", "Candyman" boskie, "Hurt" brak słów. / soscream

    OdpowiedzUsuń
  6. Such an incredible album - LOVE Christina! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę fajna płyta, świetne ballady !:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Definitywnie ballady tutaj rządzą :)

    OdpowiedzUsuń