Archiwum

Recenzja albumu Rihanny "Talk That Talk"

1. You Da One
2. Where Have You Been
3. We Found Love
4. Talk That Talk
5. Cockiness (Love It)
6. Birthday Cake
7. We All Want Love
8. Drunk On Love
9. Roc Me Out
10. Watch N' Learn
11. Farewell


Rihanna przyzwyczaiła nas do tego, że wydaje nowe albumy co rok i jej hitowe numery nie opuszczają list przebojów. I tym razem nie chciała zawieść swoich fanów i postarała się o zadowalający materiał. Jednak ostatnie dzieło barbadoskiej wokalistki jest podobno najbardziej prowokujące i szokujące. Czas sprawdzić, czy nie przekroczyło ono granicy dobrego smaku... 

"Talk That Talk" to szósty studyjny album panny Robyn. Miał swoją premierę 21 listopada 2011 roku i został wydany przez wytwórnię Def Jam Recordings. Nad produkcją czuwało kilku producentów: Dr. Luke, StarGate, No I.D. a także Alex Da Kid. Album Rihanny to połączenie wielu gatunków muzycznych: popu, hip-hopu, trance, R&B, electro, dubstepu, a także dancehallu.


Krążek powinien zadowolić przeciętnego słuchacza - znajdzie on tutaj i energiczne, klubowe momenty w postaci m.in. "Where Have You Been" zawierającego elementy trance lub "We Found Love", które powstało dzięki Calvinowi Harrisowi. Ten klubowy numer spotkał się z dużym zainteresowaniem, lecz zupełnie nie wiem dlaczego. Mnie bynajmniej ta piosenka nie zwaliła z nóg - powtarzająca się fraza w refrenie jest trochę denerwująca. Oprócz tego krążek zawiera typowe radiowe hity, na czele z tytułowym "Talk That Talk" nagranym wspólnie z Jayem-Z, trochę hip-hopowym "Watch N' Learn" czy "Roc Me Out", w którym słuchać nawiązanie do brzmienia z "Rated R", a także spokojniejsze, zbyt sentymentalne utwory: "We All Want Love" z delikatną perkusją w tle, "Drunk On Love", w którym słychać, że Rihanna się strasznie męczy, oraz "Farewell", które z kolei jest niesamowicie wymuszone i nie da się go po prostu słuchać. Ogólnie mówiąc nie ma tutaj piosenki, która by mnie zachwyciła - przeważnie każdy track z tego krążka jest na swój sposób irytujący i po prostu słaby.

Tematyka większości tekstów jest kontrowersyjna - jedne utwory są mniej dosłowne, pozostałe bardziej. Jednak ta prowokacja jest całkowicie nieudana i prezentuje się wręcz śmiesznie i żenująco. Mamy tutaj banalne ballady o przewidywalnym, nudnym tekście.

Po przesłuchaniu tego krążka stwierdzam iż nie jest wart uwagi. Według mnie jest to jeden z gorszych jej albumów i staje gdzieś na szarym tle, "Rated R" nadal zajmuje honorowe pierwsze miejsce – wtedy piosenkarka naprawdę wydawała się wiarygodna, taka mi najbardziej odpowiadała. Rihanna ma chyba duży problem z dobieraniem piosenek, (prawie) zawsze dostajemy zestaw utworów, z czego każdy jest nagrany w innej stylistyce, nijak do siebie pasujących. Dzięki temu płyta trafia do szerszej grupy i odbiorców. I tym razem chyba nikt nie oczekiwał od Rihanny ambitnego krążka, który wyznaczyłby jakiś nowy szlak w muzyce. Tak nierównego i niedopracowanego albumu dawno nie słuchałam. Nie przekonuje mnie taka muzyka. Słaba trójeczka.

Ocena: 3/10

17 komentarzy:

  1. Kiedy włączam "TTT", słucham tylko kilku utworów: Cockiness, Roc me out, Red Lipstick (deluxe). Nie cierpię "We found love" czy "Where have you been".

    OdpowiedzUsuń
  2. Płyta rzeczywiście mało ambitna. Odnoszę wrażenie, że Rihanna kompletnie nie ma pomysłu na swoją karierę. Trochę r'n'b, trochę klubowej... Moim zdaniem jej najlepszą płytą okazała się "Good Girl Gone Bad" :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Album jest świetny, podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
  4. nie przepadam za RiRi ogolnie za jej charakterem, ale piosenki machwytliwe ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. płyta może i nie jest zachwycająca, ale jak dla mnie jest tam parę piosenek,które są fajne, np. wspomniana przez Ciebie "We found love". :)
    Pozdrawiam ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest kilka piosenek z tej płyty które bardzo często śpiewam : ) ! dodaje .

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się, że "Rated R" to najlepsza jej płyta. Chcę takiej złej Rihanny :P
    Natomiast "TTT" słaba jest strasznie... ;<

    OdpowiedzUsuń
  8. lubię tą piosenkę talk that talk ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie jakoś to "Rated R" nie powaliło i nie rozumiem zachwytu nad tą płytą. "Talk That Talk" jest nieco tylko lepsze. Od czasu do czasu można posłuchać. Fakt, że piosenki nijak do siebie nie pasują, ale dzięki temu są chociaż trochę różnorodne. Chciałbym powrotu Rihanny z "Music of the Sun" czy "A Girl like Me". Była wtedy taka naturalna, nic tam nie było wymuszone.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba zbyt usilnie stara się być ciągle na szczycie - tym razem chyba bezskutecznie. Kilka utworów może i przyciągnie uwagę słuchacza, co nie zmienia faktu, że album jest strasznie wymuszony.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi się z początku płyta kompletnie nie podobała. A jednak dziś ją lubię. Nie akceptuje jednak zbytnio "We Found Love" (z początku mi się podobało, ale gust się zmienia). Na "Where Have You Been" miałam przez jakiś czas fazę. Dziś mogę posłuchać od czasu do czasu. Wrażenia jakiegoś nie robi już na mnie. / soscream

    OdpowiedzUsuń
  12. lubię tę płytę. uważam jednak, że "Rated R" była lepsza. A Rihannę ogólnie wolałam taką jaka była kiedyś, teraz myślę, że teledyski są za bardzo prowokujące, a ona sama zgubiła gdzieś swoją pokorę ;)
    ale wiadomo - artysta musi się rozwijać, zmieniać... :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rihanna od samego początku była gwiazdą mainstreamową, więc to co prezentuje na płycie musi docierać do szerokiej publiczności, stąd miałkie i słabe utwory. różnorodne, ale wiemy - wszystko na płycie, znaczy nic. osobiście lubię We found love, ale reszta do wyrzucenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. wydaje mi się, że pochodzące z tej płyty kawałki są dobre do posłuchania w wolnej chwili czy do potańczenia na imprezie... ja osobiście mam dość fajne skojarzenia z piosenką 'We foud love' i strasznie szybko wpadła mi w ucho i jakoś tak ją polubiłam ;P
    aczkolwiek tak jak już wspomniałam piosenki dobre na imprezę, niekoniecznie nadające się do głębszego rozważania tekstu ^^
    pozdrawiam, Jane ;)

    OdpowiedzUsuń