Archiwum

Recenzja albumu Santigold "Master Of My Make-Believe"

1. GO! 
2. Disparate Youth
3. God From The Machine
4. Fame
5. Freak Like Me
6. This Isn’t Our Parade
7. The Riot’s Gone
8. Pirate In The Water
9. The Keepers
10. Look At These Hoes
11. Big Mouth


Barwna i oryginalna muzyka 35-letniej Santi White, lepiej znanej pod pseudonimem Santigold (wcześniej Santogold) jest często porównywana do muzyki jej koleżanki po fachu, a mianowicie do M.I.A. Jej debiutancki album z 2008 roku został bardzo ciepło przyjęty przez słuchaczy i krytyków. Dzięki niemu o tej czarnoskórej artystce zaczęto mówić jako o nowej nadziei sceny muzycznej. Cztery lata po wydaniu pierwszego krążka, Santi powraca z nowym materiałem.

Najnowsze dzieło artystki nosi tytuł "Master Of My Make-Believe" i jest to kolejne wydawnictwo wydane pod szyldem Atlantic Records. Premiera odbyła się 24 kwietnia 2012 roku, a w nasze ręce trafiło dzieło zawierające jedenaście tracków dających prawie czterdzieści minut słuchania. Okładka tegoż krążka została stworzona przez Jasona Schmidt'a i przedstawia trzy wcielenia Santi White.

W czasie pracy nad swoim krążkiem Santigold skorzystała z pomocy kilku osób. Do powstania tych jedenastu piosenek przyczynili się m.in. Switch, Diplo, David Sitek czy Karen O z zespołu Yeah Yeah Yeahs. Do tej pory zostały wydane trzy single promujące album: "GO!", "Big Mouth" oraz "Disparate Youth". Każda z tych piosenek jest bardzo ciekawie wyprodukowana i uważam je za świetny wybór na single.


Słuchając całości albumu, zauważymy, iż artystka po raz kolejny przygotowała dla słuchaczy piosenki będące mieszanką wielu stylów muzycznych. Zgrabnie przeskakuje pomiędzy nurtem new wave lat 80 i afrykańskimi rytmami w otwierającej płytę piosence "GO!", i reggae w "God From The Machine" czy "Pirate In The Water". Chyba w każdym numerze znajdziemy elementy wszechobecnej w elektroniki, która jednak w żaden sposób nie przysłania całości. Warto zwrócić tutaj uwagę na parę tracków: "Big Mouth", "Look At These Hoes" lub spokojniejsze "This Isn’t Our Parade" i "The Riot’s Gone". Oprócz tego Santi serwuje nam elementy popu i hip-hopu. Jednym z najbardziej efektownych elementów na płycie jest egzotyczny i intrygujący głos Santi, którego używa w doskonały sposób. Podsumowując, na krążku nie znajdziemy dwóch podobnych do siebie piosenek - każda zaskakuje różnorodnością dźwięków. Świetne wyprodukowane piosenki, niebanalny głos wokalistki i dobre teksty dają porządny efekt, który powinien zadowolić słuchaczy, którzy nie szukają w muzyce jedynie rozrywki, ale także emocji i wspaniałego klimatu.

Santigold swoim drugim albumem pokazała, że nie boi się innowacyjnych rozwiązań i mieszania przeróżnych rodzajów muzyki. Jej twórczość może trochę przypominać dokonania M.I.A., ale tylko pod względem oryginalności i barwności utworów. Artystka udowodniła, że nie wpisuje się w żadne ustalone schematy i nie ucieka od wieloznacznej stylistyki. Uważam, że "Master Of My Make-Believe" ma szansę na duży sukces i piosenki znajdujące się na tym albumie są potencjalnymi hitami nadchodzących wakacji. Tę płytę warto znać i posiadać w swojej płytotece - w mojej na pewno się znajdzie.

Ocena: 8/10

14 komentarzy:

  1. Proszę o Lady Gage.
    Tylko jej słucham xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odsyłam tutaj -> http://revisionesdelamusica.blogspot.com/2012/05/zamow-recenzje.html

      Usuń
  2. Santigold lubię, ale dawno nie słuchałam. Czas poznać nową płytę;>

    OdpowiedzUsuń
  3. "GO!" jest bardzo fajne. I faktycznie nieco podobne do M.I.I.
    Zapraszam na nową notkę (teraz na blogspocie:)): http://fizzz-reviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam nigdy o niej, ale skoro jest porównywana do mojej ukochanej M.I.I. to muszę nadrobić ;)

    Nowa recenzja [the-rockferry]

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam, nawet nie kojarzę. NN (Aura Dione "Before the Dinosaurs"). so-scream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wiem czy wolę tę płytę czy debiut, obie są równie piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przesłuchałem na razie jakieś 2 razy tę płytkę, bo spodobało mi się "Disparate youth". Na razie nie jestem od niej uzależniony, ba! daleko mi do tego, ale na pewne jeszcze trochę z tym albumem "posiedzę".

    OdpowiedzUsuń