Archiwum

Recenzja albumu Fiony Apple "The Idler Wheel..."

1. Every Single Night
2. Daredevil
3. Valentine
4. Jonathan
5. Left Alone
6. Werewolf
7. Periphery
8. Regret
9. Anything We Want
10. Hot Knife



Fiona Apple jest jedyną w swoim rodzaju artystką - nie nagrywa pod publiczkę, jej albumy może i nie są wydawane zbyt często, jednak nie musimy się bać o to, że dostaniemy od niej coś nieszczerego - nagrywa tylko wtedy, gdy tego naprawdę potrzebuje i zawsze otrzymujemy od niej dopracowane dzieła. Jej pierwszy od siedmiu lat krążek, który niedawno wydała, powinien ucieszyć miłośników tej Amerykanki.

Płyta o pełnym, będącym mini poematem tytule: "The Idler Wheel Is Wiser Than the Driver of the Screw and Whipping Cords Will Serve You More Than Ropes Will Ever Do" jest czwartą w kolekcji tej artystki. Ukazała się na rynku 19 czerwca 2012 roku nakładem wytwórni Epic Records. Zadebiutowała na trzecim miejscu w rankingu Billboard 2000 ze sprzedanymi 72 tysiącami egzemplarzy. Nowy longplay Fiony to zbiór dziesięciu utworów, dających w sumie ponad czterdzieści minut słuchania, a ten czas jest prawdziwą ucztą dla uszu i w żadnym wypadku nie będzie czasem zmarnowanym.

Produkcją nowego dzieła pani Apple zajął się Charley Drayton, gość znany ze współpracy z muzycznymi gigantami, takimi jak m.in. Herbie Hancock, Johnny Cash, Seal czy The Rolling Stones. Dziesięć nowych kompozycji jest wyłącznie wynikiem współpracy Fiony i Charley'a. Oboje stworzyli materiał, na którym nie ma żadnych komputerowych elementów - usłyszymy jedynie instrumenty (pianino i inne instrumenty klawiszowe oraz perkusja) i różne zebrane przez nich dźwięki. Sama artystka powiedziała, że jej nowe piosenki różnią się od tych znanych z poprzednich albumów, są bardziej surowe: "Chciałam, żeby wszystko było tak surowe, jak to możliwe, tak, by można było usłyszeć każdy dźwięk".


Na pierwszego singla (i jak na razie jedynego) wybrano otwierający album utwór "Every Single Night". Piosenka może i nie zawładnęła moim sercem, ale tekst jest naprawdę udany, piosenkarka śpiewa: "Każda noc to walka z moim umysłem". Ten track, tuż obok "Daredevil", można uznać za trochę odmienny od reszty. Obie pozycje są bardziej żywe i pokazują Fionę z trochę bardziej optymistycznej strony. Jednym z moich faworytów jest utwór "Jonathan", w którym wokalistka opisała relację ze swoim ostatnim partnerem Jonathanem Amesem. Aranżacja czyni ten track trochę schizofrenicznym i niespokojnym. "Left Alone" przywołuje na myśl tradycje jazzowe i kabaretowe, a "Hot Knife" jest chyba najdziwniejszym utworem na krążku, a ta dziwność dodaje mu tylko uroku. Fajny podkład jest w piosence "Anything We Want" i spokojnie mogę ją polecić. Ogólnie rzecz biorąc, poziom wszystkich utworów jest podobny, naprawdę warto zapoznać się z całością.

Jak widać, Fiona nie wprowadziła w swoim brzmieniu żadnej rewolucji - nadal to alternatywny pop, z agresywnym wokalem i trochę przygnębiającymi melodiami. Fani artystki powinni być usatysfakcjonowani, a osoby, które liczyły na jakąś innowację z jej strony, niech lepiej nie sięgają po ten krążek. Głos jest ogromnym atutem Fiony. Potrafi przekazać nim ogrom emocji, jakie się w niej znajdują. Raz jest delikatny i czarujący, lecz potrafi stać się bardziej agresywnym i dramatycznym ("Regret").

Warstwa tekstowa poświęcona jest głównie dawnym związkom Fiony. Artystka śpiewa o swoich partnerach, ale robi to w wyjątkowo dobry sposób - sporo tu metafor, widać ironiczne podejście do tematu (co jest standardowym posunięciem z jej strony), więc całość wypada niebanalnie. Jednak jest coś, co odróżnia ten krążek od poprzednich. Pani Apple w swoich tekstach już nikogo nie wini za swoje niepowodzenia, teraz spojrzała z boku na swoją przeszłość i potrafi przyznać się do błędów. "W wielu moich wcześniejszych piosenkach obwiniałam innych ludzi o różne rzeczy, a nigdy nie pomyślałam, że może sama popełniłam jakiś błąd. To taka ulga zrozumieć, w jaki sposób prowokowało się te wszystkie zdarzenia" - powiedziała niedawno.

"The Idler Wheel..." w niczym nie ustępuje swoim poprzednikom. Amerykanka stworzyła kolejne solidne dzieło, skierowane tylko do wymagających słuchaczy, którzy szukają w muzyce czegoś więcej niż tylko rozrywki. Po raz kolejny artystka udowadnia, że nie potrzeba topowych producentów i chwytliwych melodii, by zainteresować słuchaczy swoją muzyką. Fiona ma dar do tworzenia poruszających piosenek ze specyficznymi tekstami i okraszonych wspaniałym głosem. Jest niewątpliwie Artystką przez duże A.

Ocena: 8/10

17 komentarzy:

  1. Nie znam nic od niej (jeszcze)

    Zapraszam na nowy post na http://The-Rockferry.blog.onet.pl. Znajdziesz w nim recenzję płyty Emeli Sande, grafikę oraz mini konkurs.

    OdpowiedzUsuń
  2. o mój boże szukałam jej, a zapomniałam jak się nazywa! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. What a lovely review. I love her stuff!

    OdpowiedzUsuń
  4. I so love her work! Great review!

    OdpowiedzUsuń
  5. I haven't listened to her..in like forever. But, she is an amazing artist!

    OdpowiedzUsuń
  6. This was so great that you did this. I miss listening to her stuff.

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG..Patrick Wolf! I love his work!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś na pewno posłucham. Bardzo podoba mi się oprawa graficzna wersji deluxe :)
    NN (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy o niej nie słyszałam, ale absolutnie zachwyciła mnie okładka jej albumu. Zapewne głównie z tego powodu z chęcią posłucham jej w wolnej chwili :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie trzeba mieć odpowiedni nastrój, by słuchać muzyki Fiony, ale na pewno się nie zawiedziesz :)

      Usuń
  10. Prosiłabym wstrzymać się z komentowaniem, jeżeli komentarze miałyby tak wyglądać. Nie spamować proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zawsze obiecuję sobie, że wezmę się za Fionę, ale zawsze jest coś innego do sprawdzenia...ale na pewno nadrobię zaległości ;) Zapraszam na nowe notowanie - http://www.twoje-hity.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  12. O Fionie nigdy nie słyszałam :)

    Zapraszam na nowy post miResena.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń