Archiwum

Recenzja albumu Green Day "Dookie"

1. Burnout
2. Having A Blast
3. Chump
4. Longview
5. Welcome To Paradise
6. Pulling Teeth
7. Basket Case
8. She
9. Sassafras Roots
10. When I Come Around
11. Coming Clean
12. Emenius Sleepus
13. In The End
14. F.O.D.
    All By Myself

Grupa Green Day rozpoczęła swoją działalność w 1987 roku z inicjatywy wokalisty i gitarzysty Billiego Joe Armstronga i basisty Mike'a Dirnta w Rodeo w stanie Kalifornia w Stanach Zjednoczonych. Ich dwa pierwsze wydawnictwa praktycznie przeszły bez echa, dopiero trzeci okazał się hitem. Niedługo chłopaki wydadzą trzy nowe płyty ¡Uno!, ¡Dos! i ¡Tré! - tymczasem powróćmy do początków Green Day i posłuchajmy ich trzeciego albumu.

Wydany przez wytwórnię Reprise Records krążek "Dookie" ujrzał światło dzienne 1 lutego 1994 roku. Jest to trzecia płyta zespołu i pierwsza, z której wydane zostały jakieś single. W czasie nagrań amerykańską formację wspierał po raz pierwszy młody producent Rob Cavallo. Album osiągnął duży sukces - sprzedał się w 16 milionowym nakładzie, a także zdobył liczne wyróżnienia i nagrody, w tym statuetkę Grammy w kategorii Najlepszy Album Muzyki Alternatywnej. Sprawdźmy, co było przyczyną tak dużego zainteresowania krążkiem...

Zespół wraz z Robem Cavallo nagrał materiał, łączący w sobie elementy punk rocka, pop punku oraz rocka alternatywnego, czyli gratka dla tych, którzy pokochali formację za dwie poprzednie płyty. Krążek "Dookie" ma sporo wad, na pewno nie jest to w pełni dopracowany materiał. Słuchając go, ma się wrażenie, że wszystko brzmi tak samo. Na pewno któreś z kolei przesłuchanie pomaga w odbiorze krążka i można wtedy zapamiętać parę utworów. Członkowie Green Day najwyraźniej nie mieli za wiele pomysłów na piosenki. Jest ich tutaj całkiem sporo, bo czternaście (w tym jedna ukryta). Fajnie, że piosenki są dłuższe, nie trwają koło minuty jak niektóre z poprzedniej płyty. Mimo to lepiej byłoby nagrać mniej, a lepiej. Nieważne. Przyjrzyjmy się lepiej, jak prezentują się utwory na trzecim dziele zespołu. Zacznijmy od tych słabszych punktów, które znacząco obniżają jakość całości. Niczym nie wyróżniają się "Having A Blast", "Emenius Sleepus", "Pulling Teeth" czy "Sassafras Roots". Są przeciętne, na tle reszty wypadają nijako. Nie wiem, co można o nich więcej powiedzieć. "F.O.D." ma fajną końcówkę, wcześniej jest po prostu nieciekawy.


Nieco lepiej prezentują się single - można powiedzieć, że to one właściwie ratują ten album i przyczyniły się do jego sukcesu komercyjnego. "Welcome To Paradise", które znajduje się także na poprzednim krążku Green Day, bardzo mi się podoba, nawet nie przeszkadza mi kiepski wokal Billiego, który w tym utworze po prostu fałszuje. I nie tylko w tym, niestety. "Basket Case" to jedna z bardziej znanych piosenek kalifornijskiej grupy i chyba najbardziej charakterystyczna. Przyjemna gra perkusji wprowadza do numeru fajną energię. Kolejny z singli "When I Come Around" to poprawny numer z powtarzającą się cały czas grą gitary. Ostatni z promujących płytę tracków "She" został wypuszczony tylko do radia i to całkiem fajny utwór. Jako tako podoba mi się również otwierający płytę numer "Burnout"- jest energiczny, ale na pewno za krótki. Przypadł mi o gustu podkład w "Coming Clean", ale wokal Armstronga jest zbyt zagłuszony przez muzykę.

Jeśli chodzi o tematykę piosenek, to znaczna część zawartości albumu dotyczy różnych doświadczeń członków zespołu - obejmuje zagadnienia takie jak lęk i ataki paniki ("Basket Case"), nuda, byłe dziewczyny ("She"), orientacja seksualna (w "Coming Clean" wokalista śpiewa o swoim biseksualizmie, kiedy miał 16 i 17 lat) i rodzina ("In The End" dotyczy męża matki Billiego, a "When A Come Around" jest o żonie wokalisty).

Muszę przyznać, że początki Green Day, jeśli chodzi o jakość muzyki, nie były szalenie interesujące. Mimo, że "Dookie" to ich trzeci album, chłopaki nie postarali się o w pełni dopracowane piosenki. Ale na szczęście słychać poprawę w porównaniu z poprzednimi dziełami. Muzycy chcą się rozwijać i to bardzo cieszy. Prawie czterdzieści minut to czas, w jakim chłopaki prezentują swoje możliwości i jest to całkiem dobrze spożytkowany czas. Warto dać temu albumowi szansę. Wtedy odkryje się jakiś ciekawszy punkt.

Ocena: 5/10

24 komentarze:

  1. Ogólnie przepadam za Green Day, ale płyta Dookie jakoś szczególnie nie przypadła mi do gustu, wolę inne ich dokonania :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś miałam szał na Green Day:) Uwielbiałam "Basket Case".

    OdpowiedzUsuń
  3. Póki co znam albumy Green Day od pierwszego do "Warning" i "Dookie" i mimo że go w ogóle nie pamiętam (poza ukrytym "All by Myself") uważam za jeden z ich lepszych krążków ;) Przynajmniej wnioskuję tak po ocenach, które dałam tym albumom. Po prostu kompletnie nic z nich nie pamiętam, jedna-dwie piosenki, nic więcej ;] Ale lubię ich słuchać, mimo że całość strasznie trudno zapamiętać i miejscami nudzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam tylko ich ostatnią płytę XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Z Green Day miałam tyle do czynienia, że pojawili się u mnie w jednym z "Pojedynków Gwiazd", który przegrali. Słyszałam kilka piosenek, pewnie tych bardziej znanych. Nie urzekło mnie to.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przesłuchałem większość i w znacznym stopniu zgadzam się z Twoją opinią. Chociaż i tak lekko obniżyłbym ocenę :-P

    OdpowiedzUsuń
  7. Średnio podoba mi się ta płyta :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ekhem.. wejdź wreszcie na tego maila! xD (Komentarz później usuń ;>)

    OdpowiedzUsuń
  9. I haven't listened to this album in so long. LOVE Green Day!! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. zaskoczyłaś mnie taką recenzją-oczywiscie pozytywnie :) bo jakies 4 lata temu był to mój ulubiony zespół i ten album równiez ! wielkie dzięki za przypomnienie :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Oh, this brings back some good memories!

    OdpowiedzUsuń
  12. One of the first bands I really got into.

    OdpowiedzUsuń
  13. I've always enjoyed their soung.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na nn ;) [Złoty-Gramofon]

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam płytę Green Daya "American Idiot", wstyd się przyznać, ale piosenek z innych albumów nie słuchałam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie kojarzę tej płyty XD zapraszam na nn [Na Ekranie]

    OdpowiedzUsuń
  17. Lubię tę płytę, jest fajna :) Też bym ją oceniła 5/10 :) Dobra recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ich dwie pierwsze płyty " przeszły bez echa", bo były wydane w wytwórni niezależnej, czyli nie były nastawione na sukces. :)
    Nie widzę w albumie dookie osobiście nic z alternatyy. Możesz mi powiedzieć w jakich piosenkach to zauważyłaś?
    To jest punk rock, więc w pewnym sensie to ma być niedbałe, byle jakie...Ale coś mówiące! :)
    Nie wiem czemu nikt nie lubi emenius sleepus, dla mnie to jeden z najlpeszych utworow na plycie...
    Burnout jest niesamowity. Perkusja jest tam w 100% perfekcyjna!
    Ale mimo,iz słucham gd od kilku lat to tez nadal nie rozpoznaje niektorych utworów! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. od "Dookie" zaczęła się moja przygoda z Green Day'em, więc mam niezwykły sentyment do tego krążka.

    OdpowiedzUsuń