Archiwum

Recenzja albumu Jamesa Blunta "Back To Bedlam"

1. High
2. You're Beautiful
3. Wisemen
4. Goodbye My Lover
5. Tears And Rain
6. Out Of My Mind
7. So Long Jimmy
8. Billy
9. Cry
10. No Bravery



Brytyjski wokalista James Hillier Blount, lepiej znany pod pseudonimem James Blunt nigdy nie zostałby muzykiem, gdyby nie postanowił zmienić swojego dotychczasowego życia - otóż urodził się w Tidworth, czyli brytyjskiej bazie wojskowej, gdzie pielęgnuje się rodzinne tradycje i musiał służyć w wojsku, m.in. w 1999 roku podczas konfliktu w Kosowie stacjonował tam wraz z korpusem pokojowym NATO. Jednak od dziecka marzył o muzycznej karierze i pewnego dnia wyruszył do Stanów Zjednoczonych, co zaowocowało wydaniem pierwszej płyty.

Debiutancki krążek Jamesa Blunta "Back To Bedlam" wydany pod szyldem Atlantic Records miał swoją premierę 11 października 2004 roku w Wielkiej Brytanii, jednak sukces singla "You're Beautiful" sprawił, że 18 kwietnia następnego roku płyta ukazała się w Niemczech, a później w innych krajach. Wokalista jeszcze przed wydaniem krążka poznał w USA byłą członkinię grupy 4 Non Blondes - Lindę Perry, która znana jest ze współpracy m.in. z Christiną Aguilerą czy P!nk. Wsparła ona Brytyjczyka w czasie prac nad materiałem. Oprócz niej na całokształt albumu wpływ miał Tom Rothrock.


Wspólnymi siłami stworzyli dziesięć utworów utrzymanych w popowo-rockowo-folkowej stylistyce, czyli przyjemny dla ucha materiał, okraszony równie fajnym i spokojnym wokalem. Całość to prawie czterdzieści minut słuchania, a ten czas będzie na pewno dobrze wykorzystany. W głównej mierze "Back To Bedlam" składa się z melodyjnych i wręcz romantycznych piosenek ze szczerymi tekstami (opowiadającymi o doświadczeniach wokalisty), idealnych na wieczór z ukochaną osobą. Czas wymienić parę przykładów: znana przez wszystkich ballada "Goodbye My Lover", "Tears And Rain", "Wisemen" czy "Billy" - wszystkie utrzymane w podobnym klimacie. Słuchając krążka można pokusić się o stwierdzenie, iż aranżacje piosenek są bardzo do siebie podobne, brakuje czasem żywiołowości i pewnej wyrazistości, ale muzyka grana przez Jamesa rządzi się swoimi prawami i takie zarzuty nie powinny się pojawiać.

Do jednego z trzech moich faworytów mogę zaliczyć utwór "So Long Jimmy", czyli bardziej żywiołową i energiczną pozycję na płycie. Muszę przyznać, że gdy poznałam prawdę o przeszłości Jamesa, inaczej zaczęłam patrzeć na jego muzykę. Dwie zamykające płytę i kolejne dwie według mnie najbardziej udane piosenki: "Cry" oraz "No Bravery" mówią o trudnych przeżyciach wokalisty gdy przebywał na służbie wojskowej. Druga z nich powstała w 1999 roku w Kosowie, o czym mówił sam artysta: "Powstała, gdy siedziałem na łóżku, bez zdejmowania butów. Musieliśmy spać w butach. Utwór jest fatalistyczny. Reszta płyty zresztą też". Oba utwory wydają się być najbardziej osobistymi na pierwszej płycie Brytyjczyka.

Debiutancka płyta Blunta chwyta za serce, porusza szczerymi opowieściami i umila czas melodyjnymi piosenkami. Pierwsze skrzypce gra tutaj wokal Jamesa, który świetnie współgra z oszczędnymi melodiami. Ogólnie rzecz biorąc, płytę warto przesłuchać, a w szczególności wymienione przeze mnie piosenki. "Back To Bedlam" z pewnością zainteresuje miłośników spokojnego grania z gitarą w tle. Mimo małych minusów, trochę osłabiających ocenę całości, za płytę leci zasłużona siódemka.

Ocena: 7/10

14 komentarzy:

  1. I think I only like one song of his.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba mam ten album na liście krążków, które chcę poznać. Uwielbiam "You're Beautiful", pamiętam jaki to był hit, a do dziś kocham ten utwór. Z tego krążka znam jeszcze "Goodbye my lover" i "High" i chyba też mi się podobały (w szczególności ta pierwsza), jednak już ich nie pamiętam ;]

    Jak napisałam w recenzji, moim zdaniem ta rola Tomasza Kota jest jego najlepszą. Szkoda, że tak utalentowany aktor gra w jakiś szmirach, których nie warto oglądać ;/

    I dziękuję za komentarz na SternRadio :) Dziękuję też za dodanie do linków ;) Mam nadzieję, że podeślesz czasami jakieś newsy, ostatnio mam wrażenie, że nic ciekawego się nie dzieje ;] Przynajmniej nic, o czym warto byłoby napisać... No i mam nadzieję, że się nie wypalę, aczkolwiek ostatnio mam bardzo mało weny do czegokolwiek...

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię tę płytę i głos Jamesa!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam chyba tylko 4 piosenki, ale są bardzo przyjemne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. NN na miResena.wordpress.com :)
    Metaliczna

    OdpowiedzUsuń
  6. James to jeden z moich ulubionych artystow, a "Wisemen" to wciaz moj wielki faworyt...

    OdpowiedzUsuń
  7. One of my favorite albums EVER; I LOVE James Blunt! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kultowa płyta! Goodbye My Lover kojarzy mi się z rozstaniem z moim byłym, wtedy non stop słuchałam tej piosenki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam go tylko z nazwiska. Może kiedyś po coś sięgnę

    Zapraszam na nowy post na The-Rockferry.blog.onet.pl. Znajdziesz w nim recenzję płyty Kate Bush oraz grafikę z Miley Cyrus. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń