Archiwum

Recenzja albumu Bat For Lashes "The Haunted Man"

1. Lilies
2. All Your Gold
3. Horses Of The Sun
4. Oh Yeah
5. Laura
6. Winter Fields
7. The Haunted Man
8. Marilyn
9. A Wall
10. Rest Your Head
11. Deep Sea Diver


33-letnia Natasha Khan, ukrywająca się pod pseudonimem Bat For Lashes, jest brytyjską artystką mającą na swoim koncie dwa albumy. Natasha już od dziecka wykazywała zamiłowanie do muzyki. Oprócz tego, że doskonale śpiewa, potrafi grać na fortepianie, gitarze i harfie. Jej debiut "Fur And Gold" z 2006 roku spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem, a kolejnym "Two Suns" tylko umocniła swoją pozycję - został on wysoko oceniony, od tamtej pory Natasha stała się cenioną artystką, o której pochlebnie wypowiadają się takie muzyczne osobistości jak Ringo Starr czy Thom Yorke. Tym bardziej jej następne dzieło było jednym z najbardziej oczekiwanych albumów tego roku - pora przyjrzeć się temu trwającemu pięćdziesiąt minut wydawnictwu.

Trzecie dzieło wokalistki wydane nakładem Parlophone zatytułowane zostało "The Haunted Man" i jest mieszanką popu (miks dream popu, indie popu i baroque popu) z art rockiem, alternatywą, folkiem i oczywiście elektroniką. Przed sesjami nagraniowymi wokalistka skarżyła się na brak natchnienia i inspiracji, przez co nie potrafiła rozpocząć nagrywania trzeciej płyty. Gdy już zdecydowała się, by wejść do studia, zaprosiła kilku gości do współpracy. Jej pomocnikami byli: producent Dan Carey (znany ze współpracy z M.I.A. czy Hot Chip), Rob Ellis i David Kosten.


Poprzednie albumy Brytyjki zachwycały nie tylko brzmieniem, ale i pod względem wokalnym. Emocjonalne wykonania artystki, jej pełne ekspresji wykonania i zaskakujące interpretacje znalazły wielu zwolenników. Warto wspomnieć także o bogatych aranżacjach jej utworów - niemal każda kompozycja z poprzednich krążków została napisana i wyprodukowana z wielkim rozmachem, zachwycała wręcz barokowym klimatem oraz tworzyła specyficzny, baśniowy nastrój. Utwory doskonale ukazywały wrażliwość muzyczną Brytyjki, porównywano ją do takich artystek - gigantów jak Kate Bush czy Annie Lennox. Jak sprawa podkładu prezentuje się na nowej płycie Bat For Lashes?

Zdecydowanie jest to dzieło bardziej wyciszone - mniej tutaj zaskakujących dźwięków, warstwa muzyczna jest bardziej oszczędna, brakuje w nowych piosenkach dawniejszego przepychu. Można powiedzieć, że okładka dokładnie obrazuje zawartość płyty - widać na niej nagą Natashę niosącą na plecach również obnażonego mężczyznę, o czym sama mówiła: "Chciałam tym zdjęciem złożyć hołd dla wszystkich wokalistek w typie Patti Smith, surowych i uczciwych. Dlatego nie mam na sobie żadnego ubrania i makijażu. To tylko ja i mój nawiedzony facet". Melodie na "The Haunted Man" mimo, iż są bardziej surowe, to z każdym przesłuchaniem dostrzega się w nich nowe dźwięki i ciekawe formy, więc warto dać temu albumowi szansę i nie rezygnować z jego powtórnego przesłuchania.

Zmiany w brzmieniu wokalistki ukazał już pierwszy singiel o tytule "Laura". Jest to prosta ballada z grą fortepianu w tle i wybijającym się na pierwszy plan intrygującym wokalem Natashy. Nie da się nie zauważyć, że ten track bardzo różni się od jej dawnych przebojów, lecz nie ujmuje mu to zupełnie uroku. Powiedziałabym nawet, iż stanowi on jeden z mocniejszych punktów na krążku. Drugim singlem został utwór "All Your Gold", w którym słychać echo dawnych utworów Brytyjki. Jednak "The Haunted Man" nie posiada już tej magii, znanej z dwóch pierwszych płyt. Wokalistka postawiła przede wszystkim na prostotę i klasyczne kompozycje. Dało to przyzwoity efekt, jednak miłośnicy jej muzyki poczują się zawiedzeni z powodu mało zaskakujących utworów. Spośród całej jedenastki mogę z pewnością polecić "Oh Yeah" zawierające w sobie elementy elektroniki. Zdecydowanie jest to kolejny numer podnoszący ocenę całości. Syntetyzatory znalazły swoje miejsce również w openerze "Lilies" czy dynamicznym i wyrazistym "Marilyn". "Rest Your Head" to świetny materiał na singla, a melodia kojarzy mi się z brzmieniem płyty "Hound Of Love" Kate Bush. W "Horses Of The Sun" wokalistka daje popis swoich wokalnych możliwości. Ciekawy patent Natasha zastosowała w tytułowym "The Haunted Man", gdzie w pewnym momencie słychać męski chór, który przypomina maszerujących i śpiewających żołnierzy. Są jednak utwory, które nie zapadają w pamięć. Po ich przesłuchaniu ciężko przypomnieć sobie melodię - tak sprawa ma się w przypadku "Deep Sea Diver" czy "Winter Fields". Zapoznać się z nimi można, ale by nie popsuć sobie dobrego obrazu całości, można sobie te tracki podarować.

Niby wszystko tutaj gra. Płyta zawiera ciekawe utwory nagrane z pomysłem, jest zachowany intrygujący klimat, Natasha wokalnie jak zwykle nie zawodzi. Ale brakuje na krążku czegoś, co znajdowało się na poprzednich wydawnictwach. No właśnie, czego? Magii, nieprzewidywalności, bogatych aranżacji? Być może. A może brak tego "czegoś" wynika z nieobecności inspiracji i natchnienia? Brytyjka nagrywając "Fur And Gold" i "Two Suns"postawiła sobie bardzo wysoko poprzeczkę, której moim zdaniem nie udało jej się teraz przeskoczyć. Mimo wszystko na "The Haunted Man" jest kilka naprawdę dobrych utworów, do których wrócę w przyszłości.

Ocena: 7/10

18 komentarzy:

  1. Piszesz ciekawe recenzje, ale radziłbym ci zmianę stylu we wstępach. klepiesz je na jedno kopyto, zawsze jest w nich to samo, czyli wiadomości ile artysta ma na koncie albumów, w jakim jest wieku i tego typu nikomu nie potrzebne pierdoły. Na dłuższą metę staje się to zwyczajnie nudne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ale czasami nie mam pomysłu jak zacząć, więc przytoczenie krótkiej biografii wydaje mi się odpowiednie. Ale dzięki za radę, postaram się zmienić styl we wstępie recenzji :) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Artystka mi znana. Lubię jej wokal i piosenkę "All Your Gold"

    OdpowiedzUsuń
  3. Piosenkarka oraz piosenka mi znane :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej artystce! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przesłuchałem "Oh Yeah" i nie za bardzo mnie zainteresował. Zdecydowanie nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  6. LOVE Bat for Lashes - cannot wait to listen to this album!! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. hej u mnie nowe notowanie serdecznie zapraszam do glosowania na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl przykro mi ale nie znam nikogo takiego :o(

    OdpowiedzUsuń
  8. trafna recenzja! :) pozdrawiam!
    tataramba

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam niestety :) ale przyznam, że okładka ciekawa, poza tym przesłuchałam tę piosenkę, którą dodałaś :) jest bardzo przyjemna :)

    OdpowiedzUsuń
  10. całkiem ciekawa postać. Okładką mnie załatwiła xD

    Zapraszam na nowy post na the-rockferry.blog.onet.pl. A w nim recenzja płyty Mariah Carey "Butterfly", grafika z Katy Perry i wybór najlepszego singla 2012.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna płyta, polecam. Miała być inna i jest!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie słyszałam o Natashy, ale recenzja jest pozytywna, więc może sięgnę po jej płytę ;)
    Zapraszam na nn [Złoty-Gramofon]

    OdpowiedzUsuń
  13. Podoba mi się okładka tej płyty ;) Kiedyś może po nią sięgnę.
    Nowa recenzja: "Red" Taylor Swift (http://fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  14. Prawdopodobnie nie zdziwi Cię, jeśli napiszę, że o artystce jak i albumie w ogóle nie słyszałam ;] Ale okładka jest interesująca.

    OdpowiedzUsuń