Archiwum

Recenzja albumu Mumford & Sons "Sigh No More"

1. Sigh No More
2. The Cave
3. Winter Winds
4. Roll Away Your Stone
5. White Blank Page
6. I Gave You All
7. Little Lion Man
8. Timshel
9. Thistle & Weeds
10. Awake My Soul
11. Dust Bowl Dance
12. After The Storm

Popularność muzyki folkowej zwiększa się i zyskuje ona coraz więcej zwolenników, za sprawą takich wykonawców jak Laura Marling, Bon Iver, Noah And The Whale czy Mumford & Sons. Ostatni z wymienionych to formacja utworzona w grudniu 2006 roku w Londynie z inicjatywy Marcusa Mumforda. Grupę tworzy czterech chłopaków, których połączyła przede wszystkim miłość do muzyki, ale i muzyczny talent. W 2009 roku ukazał się ich debiutancki krążek, którym zachwycili nie tylko Brytyjczyków, ale także Europę i Australię. 

"Sigh No More" wydane przez Island Records to zestaw dwunastu chwytliwych i melodyjnych piosenek z pogranicza folku, rocka, popu i indie. Muzyka folkowa rządzi się swoimi prawami, ale Mumford & Sons na szczęście sprostali wyzwaniu i nagrali album, który z pewnością można zaliczyć do tego gatunku. Słychać prawdziwe emocje (od nostalgii począwszy na smutku skończywszy) oraz użyta została duża ilość różnych instrumentów: kontrabas, dobro, akordeon, banjo, tamburyn, gitara akustyczna, instrumenty smyczkowe i dęte. O całość zadbał producent Markus Dravs, znany ze współpracy z Maccobes i Arcade Fire.


Miłośnikom muzyki folkowej spod znaku Boba Dylana czy Bon Iver może nie przypaść do gustu krążek Brytyjczyków, gdyż jest to propozycja skierowana bardziej ku popowi. Album Mumford & Sons wypełniony jest i piosenkami mniej skomplikowanymi, przeznaczonymi na radiowy przebój, i takimi, które są bardziej wymagające dla słuchacza. Jedno jest pewne. Kwartet ma smykałkę do tworzenia przyjemnych dla ucha melodii. Piosenki oparte są na podobnym schemacie: mają spokojny wstęp, później następuje stopniowe przyspieszanie tempa i budowanie napięcia, a na koniec ma miejsce prawdziwa eksplozja z ogromem emocji. Wszystko to okraszone jest folkowym podkładem, gitarowymi wstawkami, zachwycającym wokalem Marcusa i reszty chłopaków oraz trafnymi, niebanalnymi tekstami. Czego chcieć więcej?

W trakcie słuchania albumu nasuwa się myśl, iż chłopaki posiadają ogromne pokłady wrażliwości, co przełożyło się nie tylko na ich teksty piosenek, ale i na emocjonalny sposób śpiewania. W każdej kompozycji Marcus występuje jako główny wokal, ale reszta członków formacji pełni rolę cudownie emocjonalnego chórku. Ich głosy doskonale uzupełniają się, sprawiają, że odbiór piosenek staje się jeszcze bardziej przyjemny. Utwory opowiadają o miłości, ale w sposób, jakiego już dawno w muzyce brakowało - jest romantycznie, mądrze, a przekaz jest pozytywny. Teksty chwytają za serce i powodują uśmiech na twarzy. Warto więc zwrócić szczególną uwagę nie tylko na warstwę muzyczną, ale i teksty piosenek. Płytę promowały kolejno utwory: "Little Lion Man", "Winter Winds", "The Cave" i "Roll Away Your Stone". Wszystkie single w pełni definiują brzmienie albumu. Z całej czwórki najbardziej przypadły mi do gustu pierwsza i trzecia propozycja. "Little Lion Man" ma dynamiczny gitarowy początek, rozwinięcie jest równie energiczne, a całość można określić jako agresywną, porównując z bardziej subtelną pozostałą jedenastką. "The Cave" ma minimalistyczny, niepozorny wstęp. Podobnie, jak w innych utworach, prawdziwa eksplozja emocji następuje na zakończenie. Lubię też dramatyczne "Thistle & Weeds", otwierające "Sigh No More", które idealnie wprowadza w klimat całości, "Dust Bowl Dance" z agresywnym wokalem Marcusa czy przejmującą balladę "White Blank Page". Trudno wskazać jakiś najlepszy utwór, zdecydowanie wybijający się na tle innych. Praktycznie każdy z utworów jest na tak samo dobrym poziomie, a całość zachowuje spójność. Niektórych może denerwować fakt, iż album jest zbyt schematyczny, piosenki są do siebie podobne, ale to nie powinno jakoś znacząco obniżać jakości tego krążka, zważywszy na użycie dużej ilości instrumentów.

"Sigh No More" to obiecujący debiut, naprawdę solidna folkowa propozycja. Grupa tworzy muzykę melodyjną, ale nie jest ona typowo rozrywkowa, raczej skierowana dla tych bardziej wrażliwych słuchaczy. Płytę polecam osobom, które lubią muzykę, którą można przeżywać. Praktycznie każdy kawałek zasługuje na uwagę, więc polecam od razu zapoznać się z całością. Na pewno czas poświęcony na przesłuchanie tego albumu nie będzie czasem straconym.

Ocena: 8/10

23 komentarze:

  1. kojarzę , kojarzą, ale zdania nie mam..

    OdpowiedzUsuń
  2. Podczas gdy wszyscy zachwycaja się najnowszą płytą M&S, ja ciagle wracam do debiutu. Oczywiście, nowszy krażek także jest świetny i np. "Lover of The Lights" rozwala system, ale pierwsza podoba mi sie bardziej. Tak jak napisałaś, wszystkie kawałki zasługują na uwagę. "Little Lion Man" - mój ukochany <3 Polecam Ci utwór "The Enemy", który napisali do najnowszej adaptacji "Wichrowych Wzgórz" (które tez kocham :)). Jest to chyba najbardziej uczuciowa piosenka jaką stworzyli. A tak poza tym, to pierwszy ich utwór jaki usłyszałam, właśnie w końcowej scenie tego filmu i... musze się przyznać. Ryczałam jak bóbr :D Myślałam na początku, że to może dlatego, że ten film jest taki piękny i TAAAAAAKI smutny. Ale potem, kiedy słuchałam tego kawałka osobno, też ryczałam. Głupia ja ;p Polecam, w każdym razie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam Twój wpis i zachęcił mnie on do napisania czegoś u siebie. tak więc zapraszam na nowy post, w którym wspominam o Twoim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po przesłuchaniu "Thistles & Weeds" narobiłam sobie ochoty na przesłuchanie całego albumu. Wydaje mi się, że jest gustownie. Cóż, w końcu to twór Brytyjczyków:)

    OdpowiedzUsuń
  5. One of the most incredible albums - j'adore Mumford & Sons! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdzie znalazłaś tak dużą fotkę Jessie, by nadawała się idealnie do nagłówka? ;)

    [the-rockferry]

    OdpowiedzUsuń
  7. hej. masz fajnego bloga o tematyce bardzo podobnej do mojego ;) obserwujemy? pozdrawiam. www.PatriciaxLife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam ich, ale kojarzę tą panią z nagłówka! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na nowy post na The-Rockferry.blog.onet.pl, gdzie pojawiła się recenzja albumu Christiny Aguilery "Lotus" + grafika z Taylor Swift.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawie tutaj.
    Zerknij do mnie http://ctrl-pattt.blogspot.com/ Podobne klimaty muzyczne mamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. hej jest u mnnie nowe notowanie serdecznie zapraszam do glosowania na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl niestety nie znam nikogo takiego :O(

    OdpowiedzUsuń
  12. Muszę posłuchać :)
    Specjalny post na http://fizzz-reviews.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Znam tylko jeden kawałek, ale może sięgnę po krążek, bo wygląda, a raczej brzmi zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Niestety nie mój gatunek :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam zespołu, ale tak pozytywnie go opisałaś, że chyba po niego sięgnę kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na nowy post na The-Rockferry.blog.onet.pl, gdzie znajdziesz recenzję świątecznej płyty Cee Lo Green i grafikę z Beyonce.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na nn ;) [Złoty-Gramofon]

    OdpowiedzUsuń
  18. Nowa recenzja: "Lotus" Christina Aguilera (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  19. U mnie NN, zapraszam i pozdrawiam :) [wildflowers]

    OdpowiedzUsuń