Archiwum

Recenzja albumu Christiny Aguilery "Lotus"

1. Lotus Intro
2. Army Of Me
3. Red Hot Kinda Love
4. Make The World Move
5. Your Body
6. Let There Be Love
7. Sing For Me
8. Blank Page
9. Cease Fire
10. Around The World
11. Circles
12. Best Of Me
13. Just A Fool
DELUXE EDITION
14. Light Up The Sky
15. Empty Words
16. Shut Up
17. Your Body (Martin Garrix Remix)

Ostatnie dwa lata pod względem prywatnym i zawodowym nie były dla Christiny Aguilery zbyt udane. Jej electro-popowy album "Bionic" okazał się komercyjną klapą, a w jej życiu prywatnym też doszło do wielu zmian. Rozwiodła się z mężem Jordanem Bratmanem i związała się z nowym partnerem. Jednak nie wszystko było takie negatywne - jej udział w programie "The Voice" oraz nagranie singla "Moves Like Jagger" z Maroon 5 można zaliczyć do jej sukcesów. Te wszystkie wydarzenia były inspiracją dla Christiny, by wejść do studia i przygotować nowy materiał. Po dwóch latach od ostatniego longplayu Amerykanka powraca. Czas przyjrzeć się jej nowym piosenkom.

Piąte studyjne dzieło Christiny wydane zostało nakładem wytwórni RCA i nosi tytuł "Lotus" i jest to płyta nagrana zgodnie ze współczesnymi brzmieniami. Wersja deluxe zawiera siedemnaście tracków z pogranicza popu, dance i elektro-popu, czyli dawkę muzyki szybko wpadającej w ucho. Niestety wyszło tylko poprawnie, mało oryginalnie - czyli nie ma się czym zachwycać... Do pracy nad nowymi piosenkami Amerykanka zaprosiła sporo gości, między innymi Maxa Martina, Shellbacka, Alexa da Kida, Chrisa Braide'a i wielu innych. Na liście producentów zabrakło Lindy Perry, stałej pomocnicy przy współtworzeniu piosenek dla Christiny, co było dla wielu niepokojącym faktem. Jak to jest w zwyczaju, sama artystka miała duży wkład w powstawanie kompozycji.


Poprzednik krążka "Lotus", czyli oczywiście "Bionic", nie zyskał zbyt dużego zainteresowania ze strony słuchaczy i krytyków. Zupełnie nie rozumiem dlaczego, gdyż płyta zawierała w sobie naprawdę dużo dobrych utworów. Całość była utrzymana w electro-popowej stylistyce, brzmienie było dopracowane i świeże. Odbiorcy znający tylko pierwszy singiel "Not Myself Tonight" i promujący go teledysk, najwyraźniej uznali płytę za zbyt odważną i wulgarną. Istniały również porównania piosenkarki do Lady GaGi, a promocja tegoż albumu była bardzo krótka i słaba, co niestety wpłynęło na jego odbiór przez słuchaczy. Aguilera postanowiła o sobie przypomnieć i w całkiem krótkim czasie (jak na nią) nagrała album przystępny, który przeznaczony jest dla przeciętnego słuchacza. Praktycznie każdy z utworów nadawałby się na radiowy przebój i idealnie spełniałby swoją rolę na różnych imprezach. Z całości można wyodrębnić piosenki z szybszym tempem i ballady, z których słynie Aguilera, i których brak byłby naprawdę niepokojący. Zacznijmy od przyglądnięcia się tym bardziej dynamicznym kawałkom.

Płytę promuje jak na razie jeden singiel i jest nim "Your Body". Po jego pierwszym przesłuchaniu nie mogłam uwierzyć w to, jak Christina mogła nagrać taki utwór. Track nijak nie ukazuje jej możliwości, jest bezbarwny, niczym nie wyróżnia się spośród wielu klubowych utworów. Po zapoznaniu się z nim jeszcze bardziej obawiałam się, jak prezentuje się reszta płyty... Po paru przesłuchaniach można się przekonać, ale zdania o jakości tej piosenki nie zmienię. Mimo wszystko jako singiel moim zdaniem dobrze spełnia swoje zadanie - ma szybko wpadać w ucho i podobać się przeciętnemu słuchaczowi. Co my tu jeszcze mamy? Typowo imprezowy numer "Let There Be Love", którego nie powstydziłaby się Rihanna. Dzięki wciąż powtarzanej frazie i klubowemu bitowi kawałek zapada w pamięci i szybko się wkręca. "Army Of Me", czyli utwór określony jako "Fighter 2.0" to kolejna taneczna propozycja. Oba utwory łączy tylko warstwa tekstowa - w refrenie przewijają się słowa "fighter", "wiser", "stronger", natomiast podkład w obu przypadkach różni się naprawdę znacząco. Do końca nie przekonuje mnie niestety "Make The World Move" z gościnnym udziałem kolegi z "The Voice", Cee Lo Greena. Co prawda, piosenka zaraża optymizmem, ale nie jest zbyt dopracowana.

Oprócz wymienionych "potworków" są jeszcze piosenki ratujące "Lotus" przed całkowitą porażką. Znakomicie wypada przede wszystkim "Lotus Intro", które ma niesamowity klimat, jednak kompletnie nie pasuje do reszty utworów - otwiera album, ale w żaden sposób nie definiuje jego brzmienia. Opener jest mieszanką subtelnej elektroniki i hip-hopowego bitu. Głos Christiny jest delikatny i kojący, całość wprowadza słuchacza w błogi nastrój. Szkoda, że cały krążek nie jest utrzymany w podobnej stylistyce... Pulsujące "Red Hot Kinda Love" powoduje uśmiech na twarzy słuchacza. Kawałek jest przebojowy, ale niebanalny i zawiera w sobie elementy hip-hopu. "Cease Fire" to piosenka o średnim tempie, podobają mi się użyte w niej militarne bębny, a w "Circles" wyczuwalna jest rockowa energia. Podoba mi się w tym kawałku bezkompromisowy tekst. Na mój odtwarzacz trafiło także zadziorne "Shut Up" z wersji deluxe.

Fani spokojniejszych utworów od Xtiny po zapoznaniu się z balladami z nowego krążka mogą czuć się zawiedzeni. Nie ma tutaj przejmujących utworów takich jak "Beautiful", "Hurt" czy choćby "You Lost Me". Jedną z ballad jest "Blank Page", której od początku byłam bardzo ciekawa. Jest to kompozycja autorstwa australijskiej artystki Sii Furler o minimalistycznym podkładzie, występuje tylko pianino i wokal artystki. Muszę przyznać, że bardzo mi się podoba ten utwór - słychać prawdziwe emocje i cudowny głos Christiny. "Sing For Me" to podnoszący na duchu utwór łączący w sobie pop i R&B. Do współpracy Christina zaprosiła także drugiego kolegę z "The Voice", a mianowicie Blake'a Sheltona, czego owocem jest niesamowicie udany utwór "Just A Fool". Głosy obu artystów świetnie się uzupełniają, a całość potrafi wzruszyć. "Best Of Me" brzmi dziwnie znajomo, a ponadto niestety nie przekonują mnie "Light Up The Sky" i "Empty Words".

Bardzo zawiodłam się nowym albumem Christiny. Miałam nadzieję, że po porażce ostatniego krążka porzuci nowoczesne brzmienie i nagra coś w zgodzie ze sobą, o większej wartości artystycznej. Po takich albumach jak "Stripped" i "Back To Basics" oczekiwałoby się od niej więcej niż tylko tego, co pokazała na nowym longplayu. Piosenki nie ukazują w pełni jej możliwości wokalnych, głos przytłoczony jest w większości mało oryginalnymi melodiami. Aguilera postanowiła o sobie przypomnieć nagrywając płytę pasującą do obecnej mody panującej w muzyce. Ale czy to wystarczy, by utrzymać swoją pozycję i zyskać nowych fanów? Moim zdaniem nie, gdyż Aguilera wydaje mi się być na tym albumie mało autentyczna.

Ocena: 5/10

18 komentarzy:

  1. Mi się podoba "Your Body", ale tylko w remixie.;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Podzielam zdanie kolegi wyżej. Nigdy nie lubiłem Christiny, a płyty na pewno nie przesłucham, bo zbiera same złe recenzje. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Płyty nie przesłuchałam i na razie nie mam jej w planach ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Stripped", "B2B" i "Bionic" to ona chyba nie pobije ;) Mimo to płyta całkiem mi się podoba. Jak na dzisiejsze standardy... xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja także nie jestem zachwycona Lotusem. Choć jest kilka świetnych momentów. I szkoda mi talentu Christiny, bo marnuje go na zwykły, prosty pop. Nie jest w tym autentyczna. I tu się z Tobą zgadzam. Zapraszam na mój nowy blog, również dotyczący recenzji. Opublikowałam swoją pierwszą ocenę! ;) www.VINYLLAND.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Według mnie jej kariera się powoli kończy :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem dlaczego, ale mnie się "Lotus" strasznie podoba. Army of Me <333
    Nowa recenzja: "Take Me Home" One Direction (http://fizzz-reviews.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  8. I cannot wait to checkout this album - LOVE Christina!! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hej u mnie nowe notowanie zapraszam do glosowania na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl plyta zapowiada sie ciekawie ale i tak wole osobiscie wole od aguilery te stare piosenki pozdro

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam jej piosenkę Your Body! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nowy post na The-Rockferry.blog.onet.pl, gdzie znajdziesz recenzję nowej płyty Ani Dąbrowskiej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja po pierwszym i jedynym przesluchaniu tego albumu nie znalazlem tam nic ciekawego niestety. Moze jeszcze wroce do tego wydawnictwa, ale w ta jesien wyszlo juz tak duzo niezlych albumow ze nie wiem czy warto wracac do Christiny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nowy wygląd super ;)

    muszę poznać nową płytę Christiny ;>

    OdpowiedzUsuń
  14. Po album zamierzam sięgnąć, ale pewnie dopiero po świętach. Nie lubię przesłuchiwać dwóch albumów jednego artysty na raz, a teraz zabrałam się za jej świąteczny album ;) Znam tyllko "Your Body" i nie przypadło mi do gustu, więc boję się całości ;]

    OdpowiedzUsuń
  15. Hmm ciekawa recenzja, ale jak dla mnie ta płyta to porażka. Back to Basicu wracaj!

    OdpowiedzUsuń