Archiwum

Recenzja albumu Atlas Genius "When It Was Now"

1. Electric
2. If So
3. Back Seat
4. Trojans
5. Through The Glass
6. On A Day
7. Centred On You
8. Don't Make A Scene
9. All These Girls
10. When It Was Now
11. Symptoms


Nie da się nie zauważyć, że w szybkim tempie wzrasta ilość młodych zespołów grających indie rockową muzykę. Dzisiaj mowa o świeżym zespole z Australii, w skład którego wchodzą wokalista i gitarzysta Keith Jeffery, perkusista Michael Jeffery, basista Steven Jeffery oraz Darren Sell odpowiedzialny za klawisze. Atlas Genius dał się poznać światu w 2011 roku za sprawą singla "Trojans", który był zapowiedzią debiutanckiej płyty i ukazywał kierunek, w jakim muzycy chcą podążać, jeśli chodzi o brzmienie. Singiel zdobył pochlebne recenzje i dzięki niemu zespół stał się bardziej rozpoznawalny. Muzycy podpisali kontrakt z wytwórnią Warner Bros. Records i w czerwcu 2012 roku ukazała się ich pierwsza EP-ka "Through The Glass", a w lutym tego roku debiutancki krążek. Pora mu się przyjrzeć.

Wydane przez Warner Bros. "When It Was Now" to zbiór jedenastu kawałków. Keith Jeffery opisał muzykę Atlas Genius jako efekt inspiracji brzmieniem takich zespołów jak Death Cab For Cutie, The Police i Beck. Album trwa tylko nieco ponad pół godziny i jest to czas, w którym Atlas Genius chcą pokazać się słuchaczom z jak najlepszej strony. Czy efekt ich pracy zasługuje na uznanie? Krążek jest mieszanką indie rockowych melodii i popu, przez co nie jest specjalnie ciężki w odbiorze. Niestety brak tu różnorodności, jest bardzo monotonnie, często bez pomysłu, co może spowodować uczucie nudy u słuchacza.


Album już od początku niezwykle wpadł mi w ucho, a od kolejnych piosenek nie potrafiłam się uwolnić. Jednak tak szybko jak mi się spodobały, tak i znudziły - praktycznie każdy kolejny twór jest kopią poprzedniego. To jest zasadnicza wada tego albumu. Utwory są łudząco do siebie podobne i brakuje im jakiegoś elementu rozróżniającego. Niemal każdy z nich prezentuje pozytywne i energetyczne brzmienie, lecz cały album raczej nie zmieni oblicza indie rockowej muzyki, gdyż dźwięki na nim zaprezentowane są mało pomysłowe i za mało się na nim dzieje. Mimo to "When It Was Now" stanowi rozrywkę na przyzwoitym poziomie i zadowoli miłośników lekkich brzmień.

Płyta rozpoczyna się bardzo energetycznie. Track zatytułowany "Electric" stanowi niezłą zachętę do przesłuchania reszty. W pierwszych sekundach słyszymy brudne klawisze i gitarę, które tworzą całkiem zgrabną, chwytliwą aranżację. Bardzo elektryzujący opening. Pierwszym singlem promującym dzieło został wspomniany wcześniej utwór "Trojans". Jest jednym z bardziej wyróżniających się tracków na albumie. Świetnie spełnił swoją rolę jako kawałek promujący i całkiem dobrze definiuje cały longplay. Miałam okazję go usłyszeć już jakiś czas temu i wciąż podoba mi się w nim cała aranżacja, szczególnie gra gitary, która fajnie współgra z głosem wokalisty. Kawałek jest równie chwytliwy, jak reszta kompozycji. Spośród całej jedenastki również warto zwrócić uwagę na "Back Seat", głównie z powodu obecnego w tym utworze pulsującego bitu. Interesująco brzmi też utwór tytułowy. "When It Was Now" to dynamiczna propozycja z elementami rocka i elektroniki - naprawdę udana mieszanka tych gatunków.

Piąte na liście "Through The Glass" rozpoczyna się akustyczną gitarą i nieco różni się od reszty nagrań. Napięcie stopniowane jest powoli, przy refrenie następuje przyspieszenie tempa. "If So" zostało okraszone elektronicznymi elementami, dzięki czemu zyskało nieco więcej wyrazistości. "Symptoms" stanowi udane zamknięcie całości, gdyż zapada w pamięć. Sporo tutaj pozycji, które spadają na dalszy plan, między innymi podarować sobie można track "On A Day", który jest miły dla ucha, jednak nie robi zbyt dużego wrażenia. Ot, zwykła indie popowa kompozycja. "Centred On You" jest jak dla mnie zbyt przesłodzony i wręcz irytujący. Dodatkowo nie mogę znieść głosu wokalisty - nie, nie, temu podziękujemy. "Don't Make A Scene" oraz "All These Girls" zlewają mi się w jedną całość i nie potrafię odróżnić tych utworów. Raczej nie powrócę do nich w przyszłości.

Chłopaki dobrze czują się w indie rocku, ale brakuje im jeszcze umiejętności do tworzenia utworów, które będą przykuwały uwagę słuchacza na dłużej. Na płycie jest sporo typowych "zapychaczy", które mogą wskazywać na brak pomysłów ze strony grupy. "When It Was Now" ma pewien potencjał i stanowi ciekawy wstęp grupy do muzycznego światka. Jednak nie jest to pozycja obowiązkowa i być może warto sięgnąć po bardziej wartościowe krążki z tego gatunku.

Ocena: 6/10

19 komentarzy:

  1. Przesłuchałem kilka kawałków i jest tak jak piszesz. Monotonnie i czasami nawet po prostu nudno.

    OdpowiedzUsuń
  2. trafna recenzja! cichy wielbiciel blogu :)))) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. dla mnie album wyśmienity :) słucham, słucham i jeszcze raz słucham!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super recenzja, podoba mi się twój sposób pisania! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohhh tęskniłam za pisaniem "nie znam" pod większością Twoich recenzji...
    UWAGA...
    NIE ZNAM
    Pozdrawiam, True-Nie-Znam-Villain.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mialem stycznosci z ta kapela. Niestety. A twoja recenzja,a ja sobie bardzo je cenie, troche zniecheca do siegniecia po te plyte.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam kompletnie tego zespołu

    OdpowiedzUsuń
  8. lubie ich! moje klimaty;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Powielam schematy - nie znam :P
    Nowa recenzja: "Love Lust Faith + Dreams" 30StM (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl jest nowe notowanie serdecznie zapraszam do glosowania niestety nikogo tskiego nie znam :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak dla mnie są to typowe średniaki. O tyle dobrze, że niczym szczególnym nie wkurzają.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie kojarzę i na razie nie planuje się zapoznawać. Może kiedyś.

    3x recenzje na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie znam. Zapraszam na nowy post www.PatriciaxLife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Zespołu nie kojarzę, a krążka nie mam w planach :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobra recenzja, w pełni prawdziwa. Zespół dzięki niej poznany i jak dla mnie, jeżeli w jakiś sposób się nie rozwiną, szybko zapomniany. Muzyka na jedno, może dwa przesłuchania.

    OdpowiedzUsuń
  16. indie rock indie rockiem, ale to jest nudne ;p kojarzę ich, bo któraś piosenka była w 'pamiętnikach wampirów' :)
    zapraszam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na nową recenzję na blogu http://namuzowani.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń