Archiwum

Recenzja albumu Nightwish "Once"

1. Dark Chest Of Wonders
2. Wish I Had An Angel
3. Nemo
4. Planet Hell
5. Creek Mary's Blood
6. The Siren
7. Dead Gardens
8. Romanticide
9. Ghost Love Score
10. Kuolema Tekee Taiteilijan
11. Higher Than Hope
12. White Night Fantasy
13. Live To Tell The Tale

Pewnie zdążyliście już zauważyć, że jestem bardzo otwarta na przeróżne gatunki muzyczne. Moim zdaniem niemal w każdym z nich można znaleźć coś interesującego i zachwycającego. Miałam do czynienia już chyba z każdym oprócz symfonicznego metalu, do którego jakoś nie mogłam się przekonać. Po wielu namowach różnych osób postanowiłam w końcu sięgnąć po muzykę zespołu Nightwish, który reprezentuje właśnie takie brzmienie. Jednak nie zaczęłam od początku ich twórczości, ale od środka. Dzisiaj mowa nie o pierwszym, ale o ostatnim nagranym z Tarją Turunen, albumie tej grupy.

Moja przygoda z Nightwish rozpoczęła się od przesłuchania ich piątego albumu, a mianowicie "Once". Wydany w 2004 roku krążek zaraz po premierze cieszył się ogromnym zainteresowaniem, w niedługim czasie zyskał status podwójnej platyny w Finlandii, platyny w Niemczech, złota m.in. w Szwajcarii... Jeszcze wiele sukcesów można by przytoczyć, ale to nie jest tutaj istotne. Naprawdę często bywa tak, że najlepiej promowane produkty mają w rzeczywistości niewielką wartość artystyczną, jednak tutaj jest inaczej. Warto zaznaczyć, iż sukcesy komercyjne w tym przypadku przesądzają o muzyce, która znajduje się na "Once".


Pierwsze odsłuchy "Once" nie należały do najłatwiejszych. Poznawanie kolejnych piosenek sprawiało mi niemałą trudność. Miałam już zrezygnować, ale jak to ja, postanowiłam dać albumowi kolejną szansę. Opłaciło się, gdyż w końcu poczułam magię tej muzyki i dostrzegłam to, co przedtem mi umknęło. Można powiedzieć, że niemal każdy z utworów mną zawładnął i nie mogłam się od nich uwolnić. Myślę, że właśnie po tym poznaje się niezwykłe albumy. Na początku sprawiają słuchaczowi niemałą trudność, ale z biegiem czasu odkrywa się ich geniusz. Wystarczy się otworzyć na trudne i nieprzystępne z pozoru kompozycje, by odkryć ich prawdziwą głębię. Ale dość ogólników, przejdźmy do konkretów. Przyjrzyjmy się samym utworom.

Brzmienie na "Once" jest dość zróżnicowane, wydaje mi się nieco bogatsze w porównaniu z poprzednim krążkiem, czyli "Century Child". Jest trochę nowych dźwięków, które nie znajdowały się przynajmniej na ostatnim albumie. Muzycznie bardziej wyeksponowane są klawisze, gitary i perkusja nadal stanowią tło dla niesamowitego głosu Tarji. W trakcie sesji nagraniowych zespół postanowił zaprosić do współpracy Londyn Symphony Orchestra, która towarzyszy im w kilku utworach. Pierwszym singlem został melodyjny utwór "Nemo", który wzbudził w większości słuchaczach mieszane uczucia. Moim zdaniem to jeden z gorszych utworów z tego krążka, jest zdecydowanie zbyt łagodny i zbyt dopasowany do radiowych słuchaczy. Mimo to nie jest kompletną porażką, podoba mi się w nim połączenie wolniejszych zwrotek z ostrzejszym refrenem. Utwór "Dark Chest Of Wonders" rozpoczyna się szeptem Tarji, a kolejne momenty są dynamicznie i porywające. Rewelacyjna orkiestra, riffy gitarowe, zabawy z klawiszami, powalający wokal... Wszystko tutaj jest na swoim miejscu i świetnie ze sobą współgra. Nie ma tu miejsca na nudę, gdyż kawałek jest bardzo energetyczny i stanowi doskonałe otwarcie całej płyty. Na "Dark Chest Of Wonders" warto zwrócić uwagę.

Prawdziwą perełką jest dziesięciominutowy utwór "Ghost Love Score", który ma nieco operowy charakter i którego magię można odkryć dopiero po kilkukrotnym przesłuchaniu. Mimo swojej długości nie nudzi, tylko z każdą kolejną sekundą może jedynie bardziej zachwycić. Występują zmiany tempa, świetne partie chóru i akrobacje wokalne Tarji. Jedno pozostaje bez zmian - wzbudzający zachwyt klimat. Kawałek zasługuje na miano epickiego, stoi na czele jeśli chodzi o album "Once". Idealnie nadawałby się na zakończenie całej płyty, niestety po nim występuje jeszcze jeden utwór. Jest nim "Higher Than Hope". Zaczyna się spokojnie i subtelnie. Refren jest nieco bardziej podniosły i zawiera udane partie gitar, które wpływają na emocjonalność całego kawałka.

Uwagę przykuwa również ballada "Creek Mary's Blood", utwór przesycony indiańskimi motywami. Napięcie stopniowane jest powoli, przez cały czas utworowi towarzyszy aura tajemniczości. Nie przeszkadza fakt, że kompozycja trwa ponad osiem minut. Pod koniec usłyszymy przemowę Indianina z krwi i kości, Johna Two-Hawks'a. Fani ballad spod znaku Nightwish powinni sięgnąć po "Kuolema Tekke Taiteilijan", spokojny utwór zaśpiewany w języku fińskim, ojczystym języku członków zespołu. Aranżacja została tutaj ograniczona do minimum, na pierwszy plan zdecydowanie wybija się przepiękny głos Tarji. Udany numer, choć ja wolę od niego choćby "Dead Gardens" czy "White Night Fantasy".

Spadek formy następuje w "Wish I Had An Angel" - nie żeby był to utwór strasznie słaby, ale wypada blado na tle reszty. Podoba mi się w nim połączenie wokalu Tarji z wokalem Marco, to bardzo udane rozwiązanie. Jednak przyczepić się można do pewnego chaosu, który w nim panuje. Jest to zdecydowanie najbardziej komercyjna piosenka na płycie. Niektórym ta kompozycja przypomina dokonania zespołu Rammstein. Potencjał nie został wykorzystany w "The Siren" - początek bardzo mi się podoba, ale później jakby zespołowi zabrakło pomysłu na wykończenie utworu. Niemniej jednak utwór całkiem mi się podoba.

Nightwish popełnili niezwykle dopieszczony i dopracowany krążek, niemal każda kompozycja wyróżnia się czymś innym i stanowi bogactwo różnorodnych dźwięków. Taki właśnie jest ten album - różnorodony i zaskakujący. Znajdziemy na nim żywe i dynamiczne utwory, które porażają energią, ale i wolniejsze kompozycje wprowadzające chwile wytchnienia. Każdy powinien znaleźć na nim coś dla siebie, nie tylko fani  Nightwish. "Once" jest niemal idealnym dziełem, przyczepić się można do tego że jest nieco komercyjny i niektóre piosenki są zbyt "ugładzone", co ujmuje muzyce polotu.

Ocena: 9/10

Przepraszam za tak długą przerwę na blogu i brak dodawania nowych recenzji. Ten zastój spowodowany był maturą, która na szczęście już mi się skończyła. Z całych sił teraz będę się starać nadrobić zaległości w recenzjach, gdyż mam mnóstwo pomysłów na nowe posty i mam nadzieję, że uda mi się was częściej nimi raczyć. Patrząc na ostatnią notkę, widzę, że nie zapomnieliście o mnie i informowaliście mnie na bieżąco o nowościach na swoich blogach. Dziękuję i przepraszam za to, że ich nie komentowałam - ale często do was zaglądałam i czytałam. Ale dość tych wypocin, idę szykować kolejnego posta, a was zapraszam do czytania powyższej recenzji. Pozdrawiam :*

16 komentarzy:

  1. Wreszcie doczekałam się recenzji mojego kochanego Nightwisha i "Once". Moją opinię na tego albumu znasz doskonale. W końcu to ja Ci tyle spamowałam o jego geniuszu. Cieszę się, że Ci się spodobał. Również uważam, że to dość komercyjny krążek i często wolę sięgać po wcześniejsze piosenki zespołu, które są nieco bardziej skomplikowane w odbiorze, ale nadal piękne. Czekam na kolejną recenzję ^^ Może znów Nightwish? ;) Byłoby miło.

    Pozdrawiam, True-Villain.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Nightwish to magiczny band. Rzuć uchem na ich ostatnią płytę - ten rozmach, ehhh, coś wspaniałego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słabo znam cokolwiek od Nightwish, ale chętnie zapoznam się bliżej z ich muzyką :)

    OdpowiedzUsuń
  4. do nightwisha mam urazę z gimnazjum, wiec nie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. O jak fajnie ze Ewelinka wraca. Troche nam brakowalo twoich recenzji. A co do recenzji to ja mam tak prawie z co drugim albumem ze musze go co najmniej dwa razy przesluchac zeby chwycilo. A co do tego wydawnictwa to jest chyba najmniej znany mi album Nightwish. Wole ich inne dziela.

    OdpowiedzUsuń
  6. I have never heard of this band before. The album cover, however, is just gorgeous. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam ich twórczości. Fanie że wróciłaś :) Mam nadzieję że matura dobrze Ci poszła :) Zapraszam na nową recenzje: All Time Low ,,Dirty Work" www.PatriciaxLife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nightwish znam, ale jakoś nie za bardzo lubię. Być może tak, jak Ty, powinnam mieć więcej cierpliwości. Ale jak u mnie coś nie chwyta od razu, to koniec. Ale po jakimś czasie wracam i jeszcze raz sprawdzam. Może Nightwish kiedyś złapie :) zapraszam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  9. hej u mnie nowe notowanie serdecznie zapraszam do glosowania na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl (ps.jeśli po wejściu na strone nie pojawi się notowanie 237to proszę wejść później ponieważ cos szwankuje blog i raz jest nowa notka raz nie)tez zespol jest spoko ma kilka fajnych piosenek ale tych starych nowe są nie fajne

    OdpowiedzUsuń
  10. Moje Nightwish <333 Kocham ich całym sercem i jak dla mnie ich muzyka jest idealna.
    "Once" to moim zdaniem ich drugi najlepszy krążek (zaraz po ostatnim "Imaginaerum"). Świetne jest to, że cały czas rozwijają się, zapraszają te wszystkie orkiestry, chóry. To nadaje ich muzyce tej wielkości i epickości.
    Z "Once" najbardziej lubię:
    Wish I Had an Angel i Nero - mam do nich sentyment, to pierwsze piosenki od NW, które poznałem
    The Siren - cudowny początek i jak dla mnie wcale nie zabrakło im pomysłu - Marco brzmi rewelacyjnie <3
    Ghost Love Score - utwór perfekcja, komentarz chyba niepotrzebny
    (to po fińsku, nie potrafię tego dobrze napisać), Higher than Hope - cudowne, emocjonalne ballady, ta pierwsza taka delikatna, druga pełna mocy, wzruszająca
    Poza tym oczywiście "Dark Chest of Wonders", "Dead Gardens" i... wszystkie pozostałe utwory są zjawiskowe.
    KOCHAM CAŁYM SERCEM.
    Nowa recenzja: "Aero-Plan" Ewelina Lisowska (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie nowa recenzja i super ze tego zespołu.

    OdpowiedzUsuń
  12. witamy w domu ;)
    Dawno już nie słuchałam "Once". Może teraz bardziej bym te album doceniła? Nie wiem... . Kocham natomiast ich ostatni - "Imaginaerum". Znasz?


    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl
    http://the-rockferry.blog.onet.pl/2013/05/24/358-caro-emerald-the-shocking-miss-emerald-2013/

    OdpowiedzUsuń
  13. chciałam cię zaprosić do siebie http://mybestmusic.blog.pl/ gdzie właśnie pojawiło się nowe notowanie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znałam tej płyty. Muszę przesłuchać :)

    OdpowiedzUsuń
  15. "Myślę, że właśnie po tym poznaje się niezwykłe albumy. Na początku sprawiają słuchaczowi niemałą trudność, ale z biegiem czasu odkrywa się ich geniusz." zgadzam się z tym zupełnie :) Miałam już taką sytuację, najbardziej zapadła mi w pamięci z "Demigod" Behemotha. Męczyłam się słuchając tego krążka, włączyłam, myśląc, że ostatni raz, żeby zrobić notatki do recenzji i takie nagłe oświecenie: przecież to jest genialne... :)
    Póki co nie znam żadnego albumu Nightwish, ale prędzej czy później poznam :)

    OdpowiedzUsuń