Archiwum

Recenzja albumu Arctic Monkeys "Whatever People Say I Am, That's What I'm Not"

1. The View From The Afternoon
2. I Bet You Look Good On The Dancefloor
3. Fake Tales Of San Francisco
4. Dancing Shoes
5. You Probably Couldn't See For The Lights But You Were Staring Straight At Me
6. Still Take You Home
7. Riot Van
8. Red Light Indicates Doors Are Secured
9. Mardy Bum
10. Perhaps Vampires Is A Bit Strong But...
11. When The Sun Goes Down
12. From The Ritz To The Rubble
13. A Certain Romance

Arktyczne Małpki wkroczyły w muzyczny światek z dużym impetem. Ich debiut okazał się ogromnym sukcesem - w pierwszym tygodniu od premiery sprzedał się w liczbie około 360 tysięcy egzemplarzy. Jest to znakomity wynik jak na pierwszy materiał. "Whatever People Say I Am, That's What I'm Not" to solidna indie rockowa pozycja, zawierająca trzynaście porządnych kawałków. Pełni energii, zapału i pomysłów muzycy z Arctic Monkeys sporo zaoferowali słuchaczom na pierwszej płycie. Tak znakomicie zaaranżowanych utworów mógłby im pozazdrościć niejeden debiutant. Krótko mówiąc, rok 2006 należał do nich. Płyta jest wypełniona po brzegi znakomitymi trackami, słucha się jej od początku do końca z wypiekami na twarzy. Oprócz rewelacyjnych singli, którymi były zadziorne "I Bet You Look Good On The Dancefloor" oraz "When The Sun Goes Down" ze zmiennym tempem, mamy tutaj naprawdę sporą ilość mocnych momentów.


Wskażę teraz trzy utwory, które zaintrygowały mnie najbardziej i do dnia dzisiejszego słucha mi się ich po prostu najlepiej. Pierwszy z nich to bardzo rytmiczne "Fake Tales Of San Francisco", w którym wokalista daje kolejny popis swoich możliwości. Ponadto uwielbiam urokliwe "Mardy Bum", które jest zdecydowanie za krótkie oraz mocne i zadziorne "The View From The Afternoon". Mogłabym ich słuchać w nieskończoność. Na dokładkę mamy "Dancing Shoes" i "Red Light Indicates Doors Are Secured" przywołujące na myśl twórczość Franz Ferdinand, nie można zapomnieć również o "From The Ritz To The Rubble", balladowym "Riot Van" i nieco cięższym "Perhaps Vampires Is A Bit Strong But...", w którym doświadczymy dawki psychodelii. Do końca płyty cieszymy się dobrą muzyką - "A Certain Romance" to idealne zamknięcie tego materiału. Album zajmuje jedno z trzech miejsc mojego rankingu krążków Arctic Monkeys. Lubię jego nieco cięższe brzmienie wymieszane z melodyjnymi refrenami oraz świetnym wokalem Alexa Turnera. Jeśli już sięgam po indie rocka, to przychodzi mi na myśl muzyka Brytyjczyków. I ogromnie wam ją polecam.

Ocena: 8/10

>> powrót do posta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz