Archiwum

Recenzja albumu Justina Timberlake'a "The 20/20 Experience: 2 Of 2"

1. Gimme What I Don't Know (I Want) 
2. True Blood 
3. Cabaret 
4. TKO 
5. Take Back The Night 
6. Murder
7. Drink You Away 
8. You Got It On 
9. Amnesia 
10. Only When I Walk Away 
11. Not A Bad Thing 
12. Pair Of Wings (hidden track)

Justin Timberlake w tym roku rozpieszcza swoich fanów. Długa przerwa od nagrywania utworów najwyraźniej bardzo dobrze na niego wpłynęła. Po niemal siedmioletniej ciszy w marcu tego roku powrócił z nową płytą, a niedługo po jej premierze ogłosił, że ma zamiar wydać jej drugą część, gdyż nagrał zbyt dużo piosenek. Czy utwory na czwartym krążku Amerykanina prezentują podobne muzyczne rejony? Czy mają zbliżony poziom, czy może są jakościowo dużo gorsze? I wreszcie - czy wydanie tego albumu było ze strony Justina odpowiednim posunięciem? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w dzisiejszej recenzji.

Na pierwszej części Justin umieścił dwanaście piosenek, do których można było się przyczepić w jednej kwestii. Chodzi mi tutaj o ich długość - niektóre z nich niemiłosiernie się dłużyły i ciężko było się powstrzymać od tego, by nie skorzystać z przycisku "przewiń". Wypadłyby o wiele lepiej, gdyby były skrócone o połowę. Kto przeraził się ich długością i z tego powodu szybko zmęczył się, przesłuchując "The 20/20 Experience", na drugiej części nie ma czego szukać. Justin ponownie poeksperymentował w tej sprawie - najdłuższy kawałek trwa ponad 11 minut! Jeśli chodzi o podkład, Timberlake wspólnie z Timbalandem niezbyt się wysilili. Nowa płyta wokalisty ponownie prezentuje popowe rejony wymieszane z R&B, gdzieniegdzie mamy soulowe i elektroniczne smaczki. Czyli dokładnie to samo, czym uraczył nas Timberlake ostatnim razem. Nie są to jednak kopie utworów z jedynki - jest coś, co je różni od siebie. Tamte w większości charakteryzowały się umiarkowanym tempem, tutaj mamy nieco więcej przebojowości i nietrudno dostrzec, że płyta "The 20/20 Experience: 2 Of 2" jest nieco bardziej nastawiona na sukces komercyjny.


Płytę w pierwszej kolejności promował utwór "Take Back The Night", który nie prezentuje żadnej znaczącej zmiany w stylistyce. Ten chwytliwy utwór inspirowany twórczością Michaela Jacksona idealnie nadaje się do potańczenia ale nie tylko. Słucha się go z ciekawością i z dużą przyjemnością. Wyrazistości dodają trąbki i klawisze. Jednak to nie jedyny moment na płycie, w którym unosi się duch Króla Popu. Wystarczy sięgnąć po "True Blood", w którym nie sposób nie dostrzec inspiracji utworem "Thriller". To kolejny taneczny numer, w którym mamy dobiegające zewsząd nieco mroczne dźwięki. Jego długość (ponad dziewięć minut) może odrzucać, ale nie warto się zniechęcać, tylko dokładnie wsłuchać w ten utwór, gdyż oferuje naprawdę dobrą rozrywkę. Podkład elektryzuje i wciąga - przynajmniej tak było w moim przypadku. Myślę, że "True Blood" zasługuje na to, by dopisać go do grupy najlepszych kawałków Justina Timberlake'a. "Drink You Away" to mieszanka country i soulu, która w połączeniu z gitarowymi dźwiękami tworzy wyróżniającą się i miłą dla ucha całość. Na osobny opis z całą pewnością zasługuje "Murder". Po raz kolejny wykorzystano tutaj taneczny bit. Jak dla mnie zbędna jest tutaj wstawka Jaya-Z. Justin ze swoim przybierającym mroczny wyraz wokalem mógłby obronić się sam. Bujające "TKO" wykorzystuje patenty z dwóch poprzednich płyt. Refren wpada w ucho, a cały utwór ma w sobie coś, co po prostu przykuwa uwagę.

Natomiast w "Cabaret" gościnnie pojawia się Drake i jego udział nic specjalnego nie wnosi do tego utworu, bez niego nie straciłby na jakości. Kawałek zawierający w sobie elementy hip-hopu, rhythm and bluesa i elektroniki można zaliczyć do udanych momentów na tej płycie. Łaskawym okiem patrzę również na otwierające płytę "Gimme What I Don't Want Know (I Want)". Spokojna, bujająca aranżacja wprowadza słuchacza w dobry nastrój. Można powiedzieć, że nogi same aż rwą się do tańca. Jak widać, na razie nie jest tak źle, w każdym z wymienionych wyżej kawałków da się dostrzec jakieś pozytywne strony. Żeby nie było tak kolorowo, niestety muszę teraz trochę skrytykować. Bo niestety ten album do ideałów nie należy. "You Got It On" nie posiada tego czegoś, powiedziałabym nawet że to mdły, nie przykuwający uwagi moment. Numer dla wrażliwców, Justin pokazuje w nim swoją delikatniejszą stronę. "Only When I Walk Away" jest zbyt chaotyczny - rozpoczyna się gitarowo, miałam nadzieję na fajny, nieco bluesowo-rockowy kawałek. Niestety później następuje zmiana tempa, zamiast gitar pojawiają się tandetne bity, robi się dubstepowo, pod koniec dochodzi reggae i niestety nie jest to zbyt fajny zabieg. W pamięć nie zapada "Amnesia" ani wieńczący płytę utwór "Not A Bad Thing". Jak dla mnie zbyt długa, przesłodzona i przynudnawa kompozycja. Zawiera w sobie ukryty track "Par Of Wings", który również nie grzeszy wyrazistością. Po tak słabym zamknięciu albumu nie mamy zbyt wielkiej ochoty na to, by odtworzyć go ponownie.

Z jednej strony cisną nam się na usta pozytywne słowa - nowy album Justina to taneczny (ale nie banalny), momentami oldschoolowy materiał. Z drugiej strony nie da się nie zauważyć, że jest niespójny, chwilami nudny oraz monotonny. Pod tymi względami poprzednia część prezentowała się dużo lepiej. Nie zapominajmy jednak, że i tutaj jest kilka interesujących pozycji. Gdyby połączyć większość kawałków z poprzedniego krążka i parę mocnych punktów z dzisiaj opisanego, wyszedłby nam niemal idealny, popowy materiał.

Ocena: 6/10

13 komentarzy:

  1. świetna renenzja, bardzo lubię Justina i jego album THE 20/20 Ex. Genialna jest pierwsza i druga część również hot-hit-lista.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. hej na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl jest nowe notowanie serdecznie zapraszam do glosowania :) lubie Justina ma fajne piosenki choć te nowe są takie średnie najbardziej z tych nowych lubie piosenka Mirrors, która niestety u mnie na blogu już odpadla pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. Justin jest moim ulubiony artystą i prawie wszystkie jego kawałki mi się podobają. Tej płyty nie miałam jeszcze okazji posłuchać ale piosenka Take Back The Night jest bardzo fajna więc mam nadzieję ze inne też będą fajne.
    Na http://mybestmusic.blog.pl/ pojawiło się Nowe Notowanie. Zapraszam do oddania głosow

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mój typ muzyczny:c

    linijkala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jednak wole pierwsza czesc.

    OdpowiedzUsuń
  6. 1 of 2 >>>>>>>>>>>>>>>>>>>> 2 of 2
    Z tego albumu lubię tylko kilka piosenek: Take Back the Night, Murder, Pair of Wings & Drink You Away. Reszta jest dość nudna i - jak napisałaś - nie zachęca do ponownego odtworzenia.

    Nowa recenzja: "Loved Me Back to Life" Celine Dion (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słabo znam twórczość Timberlake'a, ale z ciekawości może przesłucham. Chociaż z Twojej recenzji wnioskuję, że to w ogóle nie moje klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Słuchałam tej płyty kilka razy, ale raczej pobieżne niż uważnie. Nic więc dziwnego, że nic z niej nie pamiętam :(

    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się, że pierwsza części 20/20 jest bardziej dopracowana. Też początkowo byłam zawiedziona drugą, ale jeśli się posłucha tej płyty kilka razy na dobrym sprzęcie to dostrzega się więcej pozytywów. Tylko zasmuciło mnie, że druga część jest bardziej popowa i przez to mniej wpada w ucho (szczególnie końcowe utwory). Mimo to ja jestem fanką i czekam na kolejne albumy, bo chyba koncertu w Polsce się nie doczekamy. Pozdrawiam.
    _
    http://dropofmusic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się, że pierwsza część 20/20 jest bardziej dopracowana. Początkowo byłam zawiedziona drugą, chociaż kiedy posłucha się tej płyty kilka razy na dobrym sprzęcie, zauważa się więcej pozytywów. Zasmuciło mnie też to, że Justin w drugiej części stosuje więcej popowych brzmień, przez co utwory mniej wpadają w ucho (szczególnie te końcowe). Mimo wszystko jestem wierną fanką i czekam na kolejne albumy, bo raczej koncertu w Polsce się nie doczekamy. Pozdrawiam.
    _
    http://dropofmusic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Dwójka od jedynki spodobała mi się dużo mniej, ale za to spodobała mi się recka, aż sobie Experience 2 of 2 włączyłem raz jeszcze. :)

    OdpowiedzUsuń