Archiwum

Recenzja albumu Amy Winehouse "Back To Black"

1. Rehab
2. You Know I'm No Good
3. Me & Mr Jones
4. Just Friends
5. Back To Black
6. Love Is A Losing Game
7. Tears Dry On Their Own
8. Wake Up Alone
9. Some Unholy War
10. He Can Only Hold Her
11. Addicted


Niepokorna. Wzbudzająca kontrowersje. Niezwykle utalentowana. O kim mowa? O nieżyjącej już niestety brytyjskiej wokalistce Amy Winehouse. Pozostawiła po sobie mały, ale wspaniały dorobek artystyczny, na czele z jej drugim albumem "Back To Black", który osiągnął bardzo duży sukces. Odkąd pamiętam liczne skandale z jej udziałem przysłaniały mi jej twórczość. W tym roku jednak na własne uszy w końcu postanowiłam przekonać się, jak to jest naprawdę z jej muzyką.

Pierwszy album "Frank" zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Zadziorne kawałki łączące w sobie R&B, soul i jazz zostały naprawdę solidnie przygotowane. Nie zabrakło także kilku pięknych ballad, w których nie spodziewałam się usłyszeć Amy. A jednak. Dzisiaj zajmę się oceną jej kolejnego studyjnego longplaya (i niestety ostatniego), zatytułowanego "Back To Black". Od razu mogę powiedzieć, że prezentuje się jeszcze lepiej niż jego poprzednik i każdy kolejny utwór zabiera nas we wspaniałą podróż do czasów, gdy muzykę puszczano z płyt winylowych. Słuchając ich, czuć klimat dawnych lat. Amy czaruje nas dźwiękami wyrwanymi jakby z lat 40. i 60. Nagrywając ten album, artystka inspirowała się kobiecymi grupami takimi jak The Supremes czy The Shangri-Las. W kwestii produkcji wspierali ją tacy goście jak Salaami Remi i Mark Ronson, którzy zadbali o to, by "Back To Black" zyskał też nieco nowoczesny charakter. Staromodny soul, jazz, rhythm and blues, szlachetny pop - to gatunki, które możemy na nim usłyszeć. Chciałoby się, aby takich krążków powstawało coraz więcej... Amy była posiadaczką bardzo ciekawego głosu. Dla jednych może on wydawać się irytujący, inni pokochają go od razu. Jeśli chodzi o mnie, to oswajałam się z nim powoli. Teraz uważam go za jeden z bardziej charakterystycznych i intrygujących wokali jakie dane mi było słyszeć - jaka szkoda, że muzyczny świat został go pozbawiony...


Przygodę z muzyką Amy Winehouse rozpoczynamy od bardzo znanego singla "Rehab". Do samego utworu nie potrafię się przyczepić, tekst, podkład i wykonanie są na bardzo wysokim poziomie. Jednak słuchanie tej kompozycji nieco mnie męczy - może dlatego, że została przewałkowana przez wiele stacji muzycznych. W dodatku dziwnie słucha się teraz tego utworu. Teraz, kiedy Amy nie ma już z nami. Na tej płycie mam trzech faworytów, trzy niesamowite pozycje, które za każdym razem rozkładają mnie na łopatki. Gdy dopiero zapoznawałam się z tym krążkiem, moją uwagę przykuł i zachwycił utwór "You Know I'm No Good". Jedyne, co mogłam się z siebie wtedy wykrztusić, to wielkie WOW. Teraz, kiedy już pierwsze emocje opadły, mogę w końcu coś więcej o nim powiedzieć. Po pierwsze, podoba mi się drapieżność w głosie Amy, wypada on tutaj po prostu znakomicie. Po drugie, aranżacja stanowi do niego wspaniały dodatek - te jazzowe smaczki prezentują się doskonale. W takiej stylistyce artystka sprawdzała się chyba najlepiej. Fajny, zadziorny kawałek. "Back To Black" to bardzo nastrojowa, ale nieco mroczna kompozycja, z dość smutnym tekstem o miłości. Amy doskonale przekazała tutaj wszystkie swoje emocje i jest przy tym autentyczna. Słuchając tego utworu, słuchacz może wczuć się w jej emocje i poczuć nastrój goryczy, który towarzyszy tej piosence. W smutnym klimacie utrzymane jest również "Just Friends", jednak w przeciwieństwie do swojego poprzednika, tutaj mamy do czynienia z lżejszym i nie tak mrocznym podkładem. Melodia zawiera w sobie dźwięki reggae i słyszymy je praktycznie od początku do końca. Bardzo podoba mi się taki zabieg, całość robi się bardzo wciągająca. Amy śpiewa delikatnie, jednak da się wyczuć te wszystkie emocje, które przekazuje swoim głosem.

Nie sposób przejść obojętnie obok zadziornego "Me & Mr Jones". Utwór jest bardzo retro, a to wrażenie potęgują charakterystyczne chórki. Jestem bardzo na tak. Mamy tutaj jeszcze "Wake Up Alone", który sprawia wrażenie bardzo smutnego i przepełnionego żalem. Tekst opowiada o niespełnionej miłości. Temat miłości pojawia się też w spokojnym, lekko nostalgicznym "Love Is A Losing Game". Wokal Amy przybiera po raz kolejny inne oblicze - tutaj zawiera w sobie pewną tęsknotę. Z kolei "He Can Only Hold Her" oraz "Tears Dry On Their Own" brzmią niezwykle radośnie i pozytywnie. Pierwsza z pozycji zawiera w sobie hip-hopowe wstawki, co jest ciekawym urozmaiceniem jazzowego podkładu. W drugiej piosence uwielbiam szczególnie refren, nogi same aż rwą się do tańca. To po prostu fajne, wyraziste brzmienie.

Podobno Amy niespecjalnie przykładała się do tworzenia tego albumu, a piosenki nagrywała niechętnie. Co dziwne, w ogóle tego nie słychać. Słychać za to pasję, zaangażowanie, prawdziwe emocje. Wokalistka znała już swoje możliwości i doskonale panowała nad swoim głosem. To on gra tutaj pierwsze skrzypce, podkład muzyczny stanowi tylko tło. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Czy to przeciętny słuchacz, czy ktoś o bardziej wysmakowanym guście. "Back To Black" to rewelacyjna płyta. I na pewno kiedyś znajdzie się w mojej kolekcji.

Ocena: 8/10

16 komentarzy:

  1. Albumu całego nie słuchałam, znam jedynie "Rehab", "Back To Black" i "You Know I'm No Good", ale ty wystarczyło by pokochać jej głos. Pewnie kiedyś wezmę się za ten album w całości, ale na razie mi się z tym nie spieszy.

    Pozdrawiam, Namuzowani.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo dobra plyta, swietna muzyka szkoda ze juz wiecej nie bedzie jej muzyki hot-hit-lista.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Do "Back To Black" mam duży sentyment. Jak dla mnie, album nie ma żadnych wad. I oczywiście największym plusem jest ponadczasowy głos Amy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Geniusz geniusz geniusz. A Wake Up Alone + Me and Mr. Jones to już w ogóle eargasm.

    Nominacje do nagród Vilppu's 2013 @ http://Fizzz-Reviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Możesz znowu informować mnie o nowych notkach na swoim blogu? (tym razem na Namuzowani w spamie)

    Pozdrawiam, Namuzowani.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna, ale momentami smutna płyta. Słuchanie jej to wielka przyjemność. Wszystko jest tu na swoim miejscu - wokal, teksty, muzyka. I te emocje...

    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Niby fajna płyta, ale dawno nie miałem okazji się w nią wsłuchać. Dzięki, że mi o niej przypomniałaś.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię ją, ale nie słuchałam wszystkich tych piosenek. :)
    xxtinaaaxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepadam, przepadam. Nawet czekałam na ten post, bo zastanawiałam się nad kupnem, ale empik jakoś nie obniżył cen... i tak trochę bez sensu, bo większości songów słucham od dawna na mp3, a do tego doszły mnie słuchy, że pod choinką znajdę słuchawki... Pozdrawiam! ;]

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepadam, przepadam. Nawet czekałam na ten post, bo zastanawiałam się nad kupnem, ale empik jakoś nie obniża cen... no i trochę bez sensu jeśli większości songów od dawna słucham na mp3, a do tego doszły mnie słuchy, że po choinką znajdę słuchawki ;] Pozdrawiam!
    _
    http://dropofmusic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. no Amy specyficzna i jedyna w swoim rodzaju ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Słyszałam parę kawałków z płyty i były one świetne.
    Na http://mybestmusic.blog.pl/ pojawilo się Nowe Notowanie oraz głsowanie na Hit 2013

    OdpowiedzUsuń
  13. słyszałam parę kawałków ale według mnie jej głos dupy nie urywa ! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Znam jedynie "Rehab" i "Back To Black" bo to fajne utwory ale nigdy za tą wokalistką nie przepadałam.
    Zapraszam do mnie http://muzycznomaniaa.blogspot.com/ jest nowe notowanie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak dla mnie to bardzo dobry album :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Cały czas się zastanawiałam nad tym, czy przesłuchać Amy, czy nie... czytając Twoją recenzję stwierdzilam, że co mi szkodzi, wpiszę ją sobie na listę... hmm... szczególnie, zę "Rehab" mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń