Archiwum

Recenzja albumu Marka Ronsona "Uptown Special"

1. Uptown's First Finale   
2. Summer Breaking
3. Feel Right   
4. Uptown Funk   
5. I Can't Lose
6. Daffodils
7. Crack In The Pearl
8. In Case Of Fire   
9. Leaving Los Feliz
10. Heavy And Rolling
11. Crack In The Pearl Pt. II


Po pięciu latach przerwy od nagrywania płyt Mark Ronson powrócił w tym roku ze swoim czwartym w karierze wydawnictwem. Laureat nagród Grammy i BRIT Awards zadedykował "Uptown Special" zmarłej Amy Winehouse, z którą miał przyjemność pracować przy rewelacyjnym "Back To Black". Longplay zabiera nas w podróż po czarnych brzmieniach, przy których dorastał Brytyjczyk - przygotowane przez niego kompozycje łączą w sobie różne odmiany funku, soul, R&B, disco, pop oraz elektronikę i są mocno zakorzenione w muzyce lat 70. i 80. Producent naśladuje ulubionych artystów z dzieciństwa, konstruując dźwięki w bardziej przystępny sposób. W efekcie obcujemy z melodiami dobrze znanymi, całkiem przyjemnymi i zgrabnie zaaranżowanymi. Nie jest to nic nowego, utwory na pewno nie wyznaczają nowych szlaków w muzyce, przez co można przyczepić się do ich wtórności. Warto jednak rzucić uchem na niektóre pozycje, bo oferują sporo dobrej rozrywki.


Startujemy z intrygującym i godnym odnotowania intrem "Uptown's First Finale", na które warto zwrócić uwagę, chociażby ze względu na tajemniczą aurę jaka mu towarzyszy. Singlowe "Uptown Funk" może dawać sprzeczne sygnały co do stylistyki całego krążka. Ten nagrany z Bruno Marsem przebojowy, a zarazem nieradiowy numer to jeden z niewielu takich momentów na płycie. Old schoolowa aranżacja wyraźnie nawiązuje do lat osiemdziesiątych i nie sposób usiedzieć przy niej na miejscu. Równie chwytliwe jest mocno funkowe "Feel Right", porywające pełnym pazura i zadziorności wykonaniem rapera Mystikala oraz soczystymi dęciakami. Całość jest mocno inspirowana twórczością legendarnego Jamesa Browna, ale jest to bardzo udane naśladownictwo. "I Can't Lose" z gościnnym udziałem wokalistki gospel Keyone Starr to szybko wpadający w ucho, rhythm and bluesowy track, w którym ponownie możemy zakosztować wyrazistych dęciaków. Porywające gitarowymi riffami "In Case Of Fire" z Jeffem Bhaskerem to kolejna perełka na "Uptown Special". Rewelacyjnym podkładem może pochwalić się wieńczące całość "Crack In The Pearl, Pt. II", które niestety, pomimo kilku innych atutów, z każdą kolejną sekundą staje się coraz bardziej rozlazłe.

Mark Ronson przygotował również utwory spokojniejsze. Wśród nich moim faworytem jest nostalgiczne "Summer Breaking". W trakcie odsłuchu brzmienie tej kompozycji wydało mi się znajome. Nic dziwnego - słychać tutaj wokalistę Tame Impala, Kevina Parkera, a całość wyraźnie nawiązuje do charakterystycznej muzyki zespołu. Track idealnie wpasowałby się w bardzo lubiane przeze mnie "Currents". Artysta pojawia się również w rozmarzonym, psychodelicznym "Leaving Los Feliz" z przesterowaną gitarą oraz okraszonym dyskretnymi syntezatorami, chilloutowym "Daffodils". Początkowo spokojne "Heavy And Rolling" przeradza się w lekko elektroniczny utwór, który na dłuższą metę staje się nieco monotonny. Andrew Wyatt użycza również swojego wokalu w bardziej udanym "Crack In The Pearl", w którym jesteśmy raczeni rozmarzonym podkładem i delikatną partią chóru.

"Uptown Special" warto przesłuchać chociażby dla samych aranżacji. Trzeba przyznać, że producent się do nich przyłożył, jednak nie zmienia to faktu, że mógł bardziej popracować nad różnorodnością kompozycji. Album zdaje się być przez to nieco monotonny i mało zaskakujący.

Ocena: 6/10

3 komentarze:

  1. Uptown Funk nie znoszę, ale może kiedyś znajdę czas na przesłuchanie tej płyty.

    Nowa notka na http://www.Rebelle-K.blog.pl Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Duet z Brunem stal sie mega przebojem, ale moim zdaniem to zasluga Bruno Marsa. Mark Ronson mnie osobiscie nie przekonuje.
    coffeecharts.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie nowa notka. Zapraszam.
    www.Rebelle-K.blog.pl

    OdpowiedzUsuń