Archiwum

Recenzja albumu EL VY "Return To The Moon"

1. Return To The Moon (Political Song For Didi Bloome To Sing, With Crescendo)
2. I'm The Man To Be
3. Paul Is Alive
4. Need A Friend
5. Silent Ivy Hotel
6. No Time To Crank The Sun
7. It's A Game
8. Sleeping Light
9. Sad Case
10. Happiness, Missouri
11. Careless

Pochodząca z Cincinnati amerykańska grupa The National może pochwalić się ogromną rzeszą fanów, jednak zapewne spora część z nich odczuła już pewne znużenie zbyt melancholijnymi kompozycjami na ostatnich płytach zespołu. Muzycy nie planują w najbliższej przyszłości wydania następcy "Trouble Will Find Me" z 2013 roku, jednak ciekawy projekt, w który zaangażował się Matt Berninger, może na nowo przyciągnąć lekko zniechęconych miłośników formacji. Lider The National połączył siły z Brentem Knopfem, znanym z grup Menomena oraz Ramona Falls, co w efekcie zaowocowało projektem EL VY i albumem"Return To The Moon", któremu będzie poświęcony dzisiejszy tekst.

Jestem fanką niebanalnych eksperymentów muzycznych i zawsze ciekawi mnie, co powstanie z połączenia różnych kręgów brzmieniowych. Krążek "Return To The Moon" prowadzi nas ścieżkami dobrze znanymi z twórczości The National, jednak utwory są bardziej podrasowane elektroniką, mniej posępne i dużo bardziej dopieszczone aranżacyjnie. Matt jako reprezentant nostalgicznych dźwięków czaruje swoim niepodrabialnym wokalem, z kolei Brent odpowiada za przeróżne przeszkadzajki i smakowite elementy. To wszystko zostało w idealny sposób wyważone i każdy z kawałków skrywa w sobie piękno. Ktoś mógłby zapytać, o co tyle hałasu? Bowiem na pierwszy rzut ucha kompozycje mogą zlewać się w jedną całość i słuchacz prawdopodobnie odczuje przesyt melancholii, jednak to początkowe wrażenie rozmywa się przy kolejnych odsłuchach. Docenia się lekkość i oszczędność tego albumu - słychać, że Panowie podeszli do projektu ze spokojem bez wywierania na sobie żadnej presji.


Startujemy z jednym z lepszych singli tego roku, a mianowicie z tytułowym "Return To The Moon (Political Song For Didi Bloome To Sing, With Crescendo)", które pomimo umiarkowanego tempa potrafi porwać swoim funkującym rytmem. Stonowane zwrotki z powodzeniem nawiązują do brzmienia The National, jednak w zabarwionym alternatywnymi smaczkami refrenie możemy zakosztować mocniejszych dźwięków gitary. Nie sposób nie docenić również warstwy wokalnej - singiel zaśpiewany przez kogoś innego najprawdopodobniej nie byłby tak interesujący. Dawka melancholii zapewniona przez Matta Berningera jest tutaj swoistą wisienką na torcie. To jeden z tych utworów, które uzależniają na bardzo długi czas. Brudne, bardziej drapieżne "I'm The Man To Be" jest świetnym przykładem na to, że dwa zupełnie różne muzyczne światy da się połączyć i może to zaowocować niezwykle wyważonym, świeżym i smakowitym kawałkiem. Warto rzucić uchem na subtelne "Paul Is Alive", w którym Matt wprost uwodzi swoim wokalem. Kompozycja jest niesamowicie udanym połączeniem gitarowego podkładu, klawiszowych wstawek i wybijającej rytm perkusji. Od pierwszych do ostatnich sekund słuchacz obcuje z nostalgicznym klimatem, który stanowi jeden z głównych atutów całej płyty. Świetnie wypada również barwne "Need A Friend", okraszone przesterowaną gitarą, dzięki której utwór nabiera fajnej energii. Bluesowy posmak całości może przywoływać na myśl dokonania The Black Keys. Zwiewne "Silent Ivy Hotel" z kolei kojarzy mi się z twórczością Nicka Cave'a. Delikatnie uwydatnione organy nadają kompozycji brzmienia retro i mrocznego klimatu, który równoważony jest za sprawą bluesowych gitar.

Na pierwszy rzut ucha "No Time To Crank The Sun" to ładna i delikatna ballada, która świetnie wpasowałaby się w resztę utworów na ostatniej płycie The National. Jednak końcówka odbiega już od tego minimalizmu, a utwór może pochwalić się wieloma ciekawymi przeszkadzajkami. Liryczne "It's A Game" to kolejna poprawna ballada bez większych fajerwerków, ale fani obu artystów powinni być nią usatysfakcjonowani. Pulsujące "Sleepin' Light" to prawie cztery minuty niesamowitych dźwięków z gościnnym udziałem pochodzącego z Portland wokalisty Urala Thomasa. Każdy docierający do uszu słuchacza dźwięk wprowadza słuchacza w błogi stan, a nasączony goryczą nastrój kompozycji jeszcze bardziej działa na wyobraźnię odbiorcy. "Sad Case" wyrywa nas ze strefy delikatnych brzmień, a to za sprawą zdecydowanych gitar, będących świetnym uzupełnieniem mrocznej strony wokalnej. Przechodzimy do równie rytmicznego i rockowego "Happiness, Missouri", który spokojnie mogę zaliczyć do moich faworytów, a jego jedynym minusem jest długość, bo trwa zaledwie dwie minuty. Płyta kończy się jednak spokojniejszym utworem, co nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem. "Careless" jest idealnym dowodem na to, że melancholię Matt Berninger ma chyba we krwi. Trzeba przyznać, że artysta wyrobił sobie niesamowitą smykałkę do tworzenia tak rozczulających i poruszających ballad. Brent Knopf musiał jednak wtrącić tutaj swoje trzy grosze i urozmaicił tę kompozycję charakternymi gitarowymi dźwiękami.

Dawno żaden album mnie tak nie wciągnął. Z pozoru proste i niczym nie wyróżniające się melodie mocno zapadły mi w pamięć, a doskonale przenikające się dwa muzyczne światy zaskoczyły mnie swoją przestrzennością. "Return To The Moon" to po prostu bardzo dobry album. Oby powstawało więcej podobnych projektów.

Ocena: 8/10

12 komentarzy:

  1. Zapraszam na nowy odcinek Namuzowanych Pogaduch na blogu NAMUZOWANI.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzę o nowej płycie The National, ale jeśli dostajemy zamiast niej taki projekt, mogę na nią poczekać dłużej. Bardzo podoba mi się ta płyta. Ciekawie słyszeć Matta w nie tak depresyjnych melodiach.

    Nowa recenzja na http://the-rockferry.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nie przepadam za ich muzyką. Zapraszam na nowy post http://magdalenatul.blog.pl & http://aniasolo.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie zapraszam na pierwszą część Namuzowanego Podsumowania 2015 na blogu NAMUZOWANI.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Return to the moon, im dying :D Mozna sie przy tym pokiwać. Głos rzeczywiście nie do podrobienia, taki obojętny, a jednocześnie ciepły i chwytliwy. Super.
    Zapraszam na dwa wpisy http://lechartz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Całkiem niezły album.

    U mnie pojawił się nowy post a w nim podsumowanie 2015 roku. Zapraszam.
    http://www.Rebelle-K.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Serdecznie zapraszam na mój ranking 20 najlepszych albumów wydanych w 2015 roku na blogu NAMUZOWANI.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie na blogu pojawiła się nowa notka. Zapraszam.
    www.Rebelle-K.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Serdecznie zapraszam na nową recenzję (Amy Winehouse - Stronger Than Me) na blogu NAMUZOWANI.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Serdecznie zapraszam na nową recenzję (Ariana Grande - Focus) na NAMUZOWANI.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nową notkę, recenzję albumu Leony Lewis - I Am, na www.Rebelle-K.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie pojawiła się nowa notka: recenzja Panic! At The Disco - Death Of A Bachelor . Zapraszam.
    www.Rebelle-K.blog.pl

    OdpowiedzUsuń