Archiwum

Recenzja albumu Eliot Sumner "Information"

1. Dead Arms & Dead Legs
2. Information
3. Let My Love Lie On Your Life
4. After Dark
5. Halfway To Hell
6. I Followed You Home
7. What Good Could Ever Come Of This
8. Come Friday
9. Firewood
10. Say Anything You Want
11. Species 
12. In Real Life



Zmiana pseudonimu artystycznego często, jednak nie zawsze wiąże się z ukierunkowaniem swojego brzmienia w zupełnie inną stronę i odcięciem się od wcześniejszych poczynań. Na taki krok zdecydowała się I Blame Coco, która teraz swoją muzykę sygnuje pod swoim prawdziwym nazwiskiem - Eliot Sumner. Córka słynnego Stinga zaliczyła dość długą przerwę po wydaniu debiutanckiego albumu "The Constant" i po prawie sześciu latach powraca z nowym materiałem, który podsumowała jednym zachęcającym stwierdzeniem: "To muzyka, której prawdopodobnie sama chciałabym słuchać". Co ciekawego ma do zaoferowania słuchaczom na najnowszej płycie?

Drugi album Brytyjki balansuje pomiędzy alternatywą, gitarowym brzmieniem oraz elektroniką. Jeśli ktoś polubił wokalistkę za jej wcześniejsze dokonania, nowe dzieło powinno go usatysfakcjonować. Nie doświadczymy na nim zbyt wielkiej stylistycznej zmiany, jakiej niektórzy mogli się spodziewać. Wszystko jest utrzymane w podobnym klimacie, jednak nieco bardziej dopieszczone niż wcześniej. Podczas gdy debiut był bardzo przekonującym połączeniem elektroniki, młodzieńczej energii i popowej przebojowości, tutaj obcujemy z dojrzalszym materiałem. Brzmienie nowego krążka Eliot było inspirowane niemieckim krautrockiem i The Bad Seeds, czyli ulubionym zespołem artystki z czasów nastoletnich. Eliot nie sili się specjalnie na oryginalność. Przede wszystkim jest tutaj dość przebojowo, utwory zwracają na siebie uwagę i mają dużą siłę przebicia. Nie znaczy to jednak, że "Information" to czysta komercha. Artystka zaakcentowała swoje artystyczne ambicje i zadbała o to, by aranżacje były bogate dźwiękowo, posiadały ciekawą melodykę i nie zlewały się w jedną całość. Charakteru każdej z dwunastu kompozycji nadaje oryginalny, nieco szorstki wokal Sumner, który albo się pokocha, albo znienawidzi. Trzeba jednak przyznać, że bez niego płyta nie miałaby takiego pazura.


Pierwszą kompozycją, z którą słuchacze mogli się zapoznać już w 2014 roku, było tytułowe "Information". Hipnotyzujące, umiarkowane pod względem tempa zwrotki są rozgrzewką przed hałaśliwym refrenem, który dość szybko zapisuje się w świadomości odbiorcy. Całość została okraszona barwnymi klawiszami, którym towarzyszy wystukująca rytm perkusja i przejmująca warstwa wokalna. Drugim wcześniej ujawnionym trackiem było "I Followed You Home". Pomimo całkiem zgrabnej aranżacji czegoś mi tutaj brakuje, a przesyt elektronicznych wstawek sprawia, że na dłuższą metę ta pozycja jest dla mnie nieco irytująca. Utrzymane w bardzo specyficznym klimacie "Dead Arms & Dead Legs" przenosi słuchacza w zupełnie inną przestrzeń. Niskie tony pianina budują wspaniały klimat, który utrzymuje się do wspaniałej kulminacji, gdzie "atakowani" jesteśmy mnogością dźwięków. To pełna napięcia pozycja, której nie można pominąć. Mocno elektroniczne "After Dark" pokazuje, że wystarczy umiejętnie pokierować tym gatunkiem (w tym wypadku elektronika została połączona z motywami gitarowymi), aby stworzyć ciekawy i nie powodujący bólu głowy utwór. Żadnych zastrzeżeń nie mam do tajemniczego "Firewood", czyli jednej z bardziej oszczędnych kompozycji na albumie. Cechuje ją miarowy rytm, minimalizm dźwiękowy i ciekawa, harmonijna warstwa wokalna, gdzie możemy usłyszeć zdublowany głos. Mniejsze wrażenie robi jedynie poprawne "Species", posiadające w sobie sporą dawkę energii, ale nie wyróżniające się niczym szczególnym.

Pogodnie prezentuje się "Let My Love Lie On Your Life", które porywa fajną energią i delikatnym rockowym posmakiem. Ostrzejsze "Halfway To Hell" ukazuje odważniejszą stronę Eliot Sumner i w niczym nie przypomina melodyjnych kawałków z debiutu. Trudno się od tego tracku uwolnić. Szybko w ucho wpada energetyczne "What Good Could Ever Come Of This" - podająca nośny rytm sekcja rytmiczna sprawia, że utwór dzięki temu świetnie nadaje się jako tło do podróży samochodem. Dobre wrażenie pozostawia po sobie chwytliwe "Come Friday", które może pochwalić się urzekającym refrenem. Jedynym wolniejszym utworem na płycie jest "Say Anything You Want", nie będące jednak typową balladą. Artystka stworzyła dość poprawną i nieirytującą pozycję, którą można było w moim odczuciu jeszcze bardziej dopieścić. Bonusowe "In Real Life" po chwili wytchnienia ponownie raczy nas alternatywnym brzmieniem i rozpędzonymi riffami gitarowymi.

Debiut Brytyjki zdobył moją sympatię i chętnie do niego wracam. To samo mogę powiedzieć o najnowszej propozycji od Eliot. Mamy do czynienia z mocnym i wyrazistym albumem, na którym roi się od porządnych kawałków. To płyta warta odsłuchu w tym roku.

Ocena: 8/10

2 komentarze:

  1. Nie słuchałam jeszcze ani jej poprzedniej, ani tej płyty, ale mam ją na swojej liście "do przesłuchania w 2016".

    PS. witam z powrotem ;)

    Nowy wpis na http://the-rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe to "After Dark". Muzycznie, głównie przez segmenty elektroniki przypomina lata 80. Bardzo przyjemne :)

    OdpowiedzUsuń