Archiwum

Recenzja albumu Dawida Podsiadło "Annoyance And Disappointment"

1. Sunlight (Intro)
2. Forest
3. Block
4. Pastempomat
5. Byrd
6. Cashew/161644
7. W dobrą stronę
8. Bela
9. Eight
10. Son Of Analog
11. Where Did Your Love Go?
12. Focus
13. Four Sticks

Nadzieja polskiej muzyki znowu w natarciu. Ogromny sukces pierwszej płyty nie zawrócił mu w głowie, a wręcz przeciwnie - sprawił, że jeszcze mocniej skupił się na swojej muzyce. Wspólnie z przyjaciółmi jako Curly Heads wydając w 2014 roku gitarowy krążek "Ruby Dress Skinny Dog" Dawid Podsiadło ukazał swoje inne, bardziej charakterne wcielenie, po raz kolejny zamykając usta krytykom. W podsumowaniu mojej recenzji jego debiutanckiego krążka znalazło się zdanie: "Mam nadzieję, że po drodze nie zabłądzi i nadal będzie nagrywał szczerą, przemyślaną muzykę, odcinającą się od obowiązujących trendów". Czy jego najnowsze dzieło spełniło moje oczekiwania?

Po łagodnym, trochę sentymentalnym, ale zarazem wypełnionym emocjonalnymi kompozycjami debiucie przyszedł czas na nieco mroczniejszy materiał. "Comfort And Happiness" z pewnością można uznać za dzieło dojrzałe i świadome, jednak na "Annoyance And Disappointment" będącym rozwinięciem zapoczątkowanego stylu, Dawid ukazuje się jako niezależny artysta, który sam decyduje o kształcie swojej twórczości. Jego nowe kompozycje są mniej oczywiste, a bardziej rozbudowane i przestrzenne. Debiut ukazał go jako wrażliwca, jednak dla niektórych słuchaczy album mógł okazać się zbyt posępny i melancholijny. Tutaj obcujemy z większą dawką emocji, a widać to nie tylko w ekspresyjnych partiach wokalnych, ale i odważniejszych aranżach. Podstawą jest alternatywny rock, który urozmaicają gęste dźwięki analogowych instrumentów klawiszowych, garażowa stylistyka, pierwiastek elektroniki i odrobina folku, a całość została polana indie popowym sosem, co jednak nie wpływa na słyszalną szorstkość i muzyczną nieoczywistość kompozycji. Dąbrowianin zdecydowanie przeskoczył wysoko postawioną przez siebie poprzeczkę, więc nie ma co tutaj mówić o żadnym rozdrażnieniu i rozczarowaniu podczas odsłuchu jego nowego albumu.


Otwierające "Sunlight (Intro)" roztacza spokojną, ale nieco tajemniczą aurę i na pewno jest intrygującym momentem płyty. Indie rockowe "Forest" posiada umiarkowany rytm, który jednak dość szybko wpada w ucho i zaciekawia słuchacza. Budująca tło partia klawiszy oraz pojawiające się smyczki urozmaicają dość monotonny refren, jednak ogólnie rzecz biorąc obcujemy z kompozycją, z której chciałoby się wycisnąć dużo więcej. Więcej energii posiada nieco duszne "Block", które nabiera mocy w gitarowym refrenie. Kawałek fajnie wpasowałby się w resztę kompozycji na albumie Curly Heads - mamy tutaj mocniej zaakcentowany wokal, a jeśli chodzi o stronę aranżacyjną, to również stoi na wysokim poziomie. Jakby tego było mało, innymi smaczkami jest dawka psychodelii w warstwie wokalnej i lekko taneczna rytmika. Jednym z moich faworytów jest posiadające świetny tekst "Pastempomat". Artysta zadbał tutaj o chwytliwą, ale nie banalną melodię, gitarowy sznyt oraz przeróżne przeszkadzajki, które jednak nie zaburzają lekkości kawałka. Mam nadzieję, że wkrótce doczeka się miana singla. Elektroniczne naleciałości odnajdziemy w ciekawym "Byrd", będącym trzyczęściowym utworem rozpoczynającym się analogowym brzmieniem. Później przechodzimy do bardziej sentymentalnej, balladowej części, która przeradza się w zadziorną, psychodeliczną końcówkę. Trzeba przyznać, że kompozycja trzyma w napięciu od pierwszych do ostatnich sekund. Spokojniej robi się w melancholijnym "Cashew/161644", nawiązującym do debiutanckiego krążka. Dawid uwodzi swoim głosem, tworząc romantyczną aurę, od której ciężko się uwolnić.

Pozytywne słowa należą się singlowemu "W dobrą stronę". W odróżnieniu od przebojowych "Trójkątów i kwadratów" tym razem płytę promowała równie radosna i pogodna pozycja, jednak znacznie ciekawsza pod względem aranżacyjnym. Ten przepełniony energią, oldschoolowy kawałek posiada retro brzmienie okraszone zabawnymi chórkami i zdecydowanie wybija się spośród papki, którą możemy usłyszeć w radiu. Skoczne "Bela" już od pierwszych taktów zwraca uwagę pogodnym klimatem i od razu zyskało moją sympatię. To kolejny kawałek, w którym Dawid mierzy się z ojczystym językiem i trzeba przyznać, że to podejście ponownie można uznać za bardzo udane. Zabarwiony folkiem podkład świetnie komponuje się z lekkim tekstem, który można interpretować na różne sposoby i dobrze się przy tym bawić. "Eight" to smętna ballada, która pomimo swojego mrocznego klimatu nie przytłacza, a wręcz przeciwnie - intryguje radioheadowymi naleciałościami. Kompozycję cechuje minimalne użycie środków, a jedynym "szaleństwem" jest tutaj lekko przerobiony wokal. Romansu basowych riffów i partii fortepianu zakosztujemy w zadziornym "Son Of Analog", którego słucha się z zapartym tchem. Pełne napięcia zwrotki wprowadzają do psychodelicznego refrenu, a przybierający różne formy wokal artysty jest wisienką na torcie. Bardzo ekspresyjne "Where Did Your Love Go?" zahacza o bluesowe klimaty i ze względu na swoją dramatyczność świetnie wpasowuje się w tytuł tego albumu. Znajdziemy tutaj ponadto bardzo melodyjne i urokliwe "Focus", w którym moją uwagę zwróciły nowofalowe zabiegi. Płyta kończy się okraszoną organami zmysłową pościelówą "Four Sticks". Bez problemu mogłaby się znaleźć na debiutanckim "Comfort And Happiness".

Dawid nie jest już tym chłopakiem z X-Factora, skutecznie pozbył się przyklejonej do siebie etykiety uczestnika talent show nagrywając album błyskotliwy i na światowym poziomie. Udało mu się rozpocząć dobrą karierę muzyczną, która nie zakończyła się po jednym sezonie. Jego nowy krążek wspaniale tę muzyczną drogę rozwija i po raz kolejny udowadnia, że sam zainteresowany ma jeszcze nam sporo do powiedzenia jako artysta.

Ocena: 8/10

3 komentarze:

  1. Szczerze powiedziawszy to nie słuchałam tej płyty. A nawet singlie :D Super recenzja.

    U mnie pojawiła się nowa notka. Zapraszam.
    http://www.Rebelle-K.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Dawida. Moim zdaniem ta płyta jeszcze znacznie lepsze od debiutu i odrobinę od "Ruby Dress Skinny Dog". Najbardziej w pamięci został mi "Byrd". Bodajże najlepszy utwór w całej dyskografii Dawida i Curly Heads.

    Serdecznie zapraszam na 10 (!) nowych recenzji na NAMUZOWANI.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słuchałam jeszcze tej płyty, ale zamierzam zabrać się za Dawida :)

    OdpowiedzUsuń