Archiwum

Recenzja albumu Red Hot Chili Peppers "By The Way"

1. By The Way
2. Universally Speaking
3. This Is The Place
4. Dosed
5. Don't Forget Me
6. The Zephyr Song
7. Can't Stop
8. I Could Die For You
9. Midnight
10. Throw Away Your Television
11. Cabron
12. Tear
13. On Mercury
14. Minor Thing
15. Warm Tape
16. Venice Queen

Album "Californication" okazał się być powrotem do formy Red Hot Chili Peppers. Nie dość, że muzycy powrócili na nim do zabawy z funkiem, to aż roi się na nim od przebojów. Mimo wszystko materiał prezentował brzmienie bardziej łagodne i bardziej przystępne. Po trzech latach od wydania ostatniej płyty zespół postanowił sprezentować słuchaczom kolejne dzieło, które, swoją drogą, wywołało niemałe zamieszanie w świecie muzycznym. Zyskało bardzo wielu przeciwników, jak i zwolenników. Zobaczmy, dlaczego.

Na ósmym studyjnym krążku muzycy prawie całkowicie zrezygnowali z brzmienia, którego trzymali się na pierwszych płytach, a mianowicie z funkowych szaleństw połączonych z rockową energią. Podczas gdy na poprzednim albumie "Californication" taka stylistyka jeszcze się objawiała, na "By The Way" mamy do czynienia z bardziej uporządkowanym graniem. Co prawda funk pojawia się, jak na przykład w "Can't Stop", jednak większość albumu to nastrojowe, spokojne melodie ozdobione wyrazistymi partiami gitar, basu i perkusji. Na krążku mamy sporą ilość utworów, gdyż jest ich aż szesnaście. Praktycznie w każdym z nich Papryczki brzmią świetnie. Jest różnorodnie, oprócz małej ilości funk rocka jest nam dane posłuchać porządnej dawki alternatywnego rocka, pierwiastka popu i akustycznych brzmień.


Tytułowy utwór "By The Way" zachwyca mnie niezmiennie od paru dobrych lat. To jeden z moich ulubionych kawałków od RHCP. Dynamiczny numer ze świetnymi partiami gitar i ujmującym wokalem Anthony'ego Kiedisa. Przykuwa uwagę, wpada w ucho i poraża pozytywną energią - jako singiel świetnie spełnił swoją rolę. To jedna z bardziej energetycznych pozycji na płycie, nawiązująca do poprzednich płyt. Mocnym punktem o funkowym zabarwieniu jest "Can't Stop", gdzie możemy usłyszeć charakterystyczne dla Red Hot Chili Peppers rapowane słowa. Aranżacja jest bardzo chwytliwa i wprowadza słuchacza w świetny nastrój. "Throw Away Your Television" to kolejny zadziorny numer z wyeksponowanym basem. Wolniejsze momenty fajnie łączą się z tymi bardziej wyrazistymi, jak na przykład z solówką Johna. Podobnych numerów tutaj już nie znajdziemy. "Don't Forget Me" to nastrojowa piosenka, wręcz magiczna. W większości spokojna, lecz z momentami mocniejszymi, bardziej gitarowymi. Wokal Kiedisa jest bardzo emocjonalny, w takich wolniejszych kawałkach świetnie się odnajduje. Pozytywnie prezentuje się "Universally Speaking" - utwór jest łagodny, lekko popowy, z wykorzystanymi klawiszami, a harmonie wokalne przywołują na myśl The Beatles. Humor poprawia mi "Cabron" - niezwykle słoneczny utwór, który przykuwa uwagę meksykańskim klimatem. 

"Warm Tape" oparte na klawiszach i gitarze akustycznej w pierwszej połowie może zdziwić lub wręcz odrzucić słuchacza znającego RHCP z tej bardziej zadziornej strony. Jednak w późniejszej części utwór nabiera rozpędu i dołączają kolejne dźwięki, tworzące przyjemną całość. Do "Minor Thing" trzeba się przekonać. Raz mamy rapowane przez Anthony'ego wersy, później subtelne chórki, a w innym momencie dynamiczną melodię. Te elementy mogą zaburzyć całość i sprawić, że stanie się chaotyczna. Jednak uważam, że track jest niezwykle przyjemny i pogodny. Sześciominutowe "Venice Queen" z osobistym tekstem to prawdziwa perełka na albumie. Pierwsza część ma nieco psychodeliczny charakter. Pulsujące gitary i harmonie oraz spokojne wokale muzyków nadają kształtu utworowi. Później mamy do czynienia z dźwiękami akustycznej gitary, dzięki którym piosenka staje się jeszcze bardziej intrygująca. "I Could Die For You", "Dosed" oraz "Midnight" to piękne, proste ballady, w których zespół świetnie się odnajduje, co udowodnił właśnie tym krążkiem. Z tej trójki najbardziej lubię ostatni numer - zachwyca klimatem i rozbudowaną aranżacją. Troszkę zbyt melancholijne "The Zephyr Song" po którymś z kolei przesłuchaniu może zirytować za bardzo spokojną formą. "Tear" z partiami pianina również nie należy do moich ulubieńców. Jak dla mnie gryzie się z pozostałymi nagraniami i zaburza spójność albumu.

"By The Way" to świetny album, z mnóstwem porządnych kawałków, w których słychać zaangażowanie i prawdziwą radość z grania. Można przyczepić się do tego, że całość jest zbyt spokojna i mało energetyczna, lecz nie uznałabym tego za znaczącą wadę. Myślę, że minusem jest zbyt duża ilość kawałków - gdyby odjąć dwa czy trzy utwory, ocena byłaby wyższa. Plusem jest to, że słychać charakterystyczny styl Papryczek, dzięki któremu od razu rozpoznaje się ich utwory.

Ocena: 7/10

20 komentarzy:

  1. fantastyczna płyta, uwielbiam RHCP z okresu BY THE WAY! Miazga hot-hit-lista.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie płyta bardzo emocjonalna ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam od nich tylko debiut i ostatni album. Ale widzę, że warto sięgnąć i po środkowe płyty

    2x nowe recenzje na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie przepadam za tym zespołem

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat By The Way słabiutkie niestety moim zdaniem. I to mówię ja, zdeklarowany fan RHCP (Blood Sugar - jeden z albumów życia). ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. w gimnazzjum słuchałam, nawet miałam tą przypinkę z tego albumu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A dla mnie to jeden z najlepszych albumow Papryczek. Bardzo czesto do niego wracam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny album, mam do niego duży sentyment :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam dobrze dyskografii Papryczek, muszę nadrobić zaległości.
    Nowa recenzja: "Blurred Lines" Robin Thicke (fizzz-reviews.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  10. By The Way to jedyna piosenka która mi się podoba z płyty.
    Na http://mybestmusic.blog.pl/ pojawiło się nowe notowanie. Zapraszam również do oddania głosów na bitwę gwiazd.

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja przyjaciółka uwielbia ten zespół, a ja średnio, jednak czemu by nie spróbować? W wolnym czasie posłucham ich nowych piosenek.
    Zapraszam do siebie ( też piszę o muzyce)
    music-the-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. AAA!!! Małpki w nagłówku! <3
    Nie jestem jakąś mega fanką RHCP. Lubię ich poszczególne utwory, ale na tej płycie żaden nie spodobał mi się jakoś wybitnie. Zapraszam na nowego posta :)

    OdpowiedzUsuń
  13. mają całkiem ciekawe kawałki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeden z moich ukochanych zespołów! Do BTW mam wielki sentyment, katowałam tą płytę na okrągło parę late temu.

    OdpowiedzUsuń
  16. RHCP zawsze spoko ;) lubię ich bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam w planach zapoznanie się z ich płytą, prawdopodobnie poznam całą dyskografię :) Trudno tylko przewidzieć, kiedy to nastąpi :)

    OdpowiedzUsuń