Archiwum

Recenzja albumu Kasabian "Velociraptor!"

1. Let's Roll Just Like We Used To
2. Days Are Forgotten
3. Goodbye Kiss
4. La Fee Verte
5. Velociraptor!
6. Acid Turkish Bath (Shelter From The Storm)
7. I Hear Voices
8. Re-Wired
9. Man Of Simple Pleasures
10. Switchblade Smiles
11. Neon Noon


Po ambitnym dziele jakim niewątpliwie była płyta "West Ryder Pauper Lunatic Asylum", Kasabian nie zamierzali zwolnić tempa i z jeszcze większym rozmachem przygotowywali następny krążek. Na czwartym z kolei "Velociraptor!" muzycy wędrują w przeróżne muzyczne rejony. Nie mogło oczywiście zabraknąć elektroniki i instrumentów nadających rockowy posmak. Oprócz tych gatunków stykamy się momentami z orientalnym klimatem, nie brakuje psychodelii, a także bardziej przebojowych i chwytliwych piosenek. Krążek, podobnie jak jego poprzednik z 2009 roku, jest na pewno bogaty i różnorodny. Jednak "Velociraptor!" może pochwalić się większą spójnością i większą siłą przebicia. Niemal każdy z utworów ma w sobie jakiś wyróżniający go element, dzięki czemu nie ma mowy o dwóch podobnych kawałkach. Nazwa płyty idealnie odzwierciedla jej zawartość - tytułowy drapieżny i szybki dinozaur w błyskawicznym tempie atakuje uszy słuchacza, nie pozostawiając go obojętnym na żaden dźwięk.

Płytę promowały cztery rewelacyjne single. Gitarowe, wyraziste "Days Are Forgotten" wyróżnia się za sprawą zadziornych zwrotek, zabawnych chórków i melodyjnego, zapadającego w pamięci refrenu, który stanowi jeden z lepszych momentów na płycie. Utrzymane w przyjemnym klimacie "Man Of Simple Pleasures" to już nieco łagodniejsza pozycja, która na pewno nie jest synonimem nudy i monotonii. Rytmiczne gitary, cygańskie dźwięki, emocjonalny wokal to tylko niektóre elementy urozmaicające ten numer. "Re-Wired" to z kolei najmocniejszy utwór na płycie. Nie sposób przejść obojętnie obok chwytliwej partii perkusji i funkujących gitar. Wykorzystanie smyczków w końcówce było ryzykownym, ale na pewno dobrym posunięciem - w końcu Kasabian nie byliby sobą, gdyby zrezygnowali z aranżacyjnych szaleństw. Do lat sześćdziesiątych przenosimy się w "Goodbye Kiss", które pomimo niezbyt optymistycznego tekstu urzeka swoim pogodnym brzmieniem. Akustyczne gitary i smyczki nadają ckliwego charakteru, a cała aranżacja została polana popowym sosem. Bardzo udana kompozycja.


O słabości muzyków do elektronicznych brzmień przypominamy sobie w psychodelicznym, dusznym "Switchblade Smiles", które porywa słuchacza swoimi agresywnymi dźwiękami. Hipnotyzujące "I Hear Voices" świetnie wkomponowałoby się w niejedną playlistę klubowych imprez. Tajemniczo rozpoczynające się "Let's Roll Just Like We Used To" to chwytliwy utwór z niezwykle dobrym refrenem. Stanowi ciekawą zachętę do poznania reszty piosenek. Tytułowe "Velociraptor!" to koncertowy pewniak, kawałek, przy którym nie sposób stać w bezruchu. Poraża pozytywną energią. Łagodne "La Fee Verte" kojarzy się z The Beatles, klimatyczne "Neon Noon" zostało zdobione elektronicznymi zagrywkami i akustyczną gitarą, a nieco orientalne "Acid Turkish Bath (Shelter From The Storm)" odznacza się bogatą aranżacją (skrzypce, syntezatory, gitary) i świetnie wypada pod względem wokalnym (specyficzne zaśpiewy, przeciągane frazy, żeński wokal pod koniec).

Chociaż to debiut muzyków jest uważany za ich szczytowe osiągnięcie w karierze, ja na pierwszym miejscu stawiam zrecenzowaną wyżej płytę. Przy tak zróżnicowanym repertuarze łatwo było popaść w przesadę, jednak tutaj nic podobnego nie ma miejsca. Płyty słucha się z wypiekami na twarzy i naprawdę ciężko się od niej oderwać.

Ocena: 8/10

>> powrót do posta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz