Archiwum

Recenzja albumu Royal Blood "Royal Blood"

1. Out Of The Black
2. Come On Over
3. Figure It Out
4. You Can Be So Cruel
5. Blood Hands
6. Little Monster
7. Loose Change
8. Careless
9. Ten Tonne Skeleton
10. Better Strangers



Wygląda na to, że rok 2014 może już pochwalić się najciekawszym i obiecującym debiutem. Jest nim młodziutki zespół Royal Blood, którego potencjał został dość szybko zauważony (m.in. nominacja do BBC Sound of 2014) i o którym jest teraz bardzo głośno. Za tym całym zamieszaniem stoi niepozorny duet z Wielkiej Brytanii, w skład którego wchodzą wokalista i basista Mike Kerr oraz Ben Thatcher odpowiedzialny za perkusję. Za wspólne granie zabrali się dopiero w zeszłym roku, ale dość szybko przyciągnęli uwagę słuchaczy. Zainteresowali się nimi koledzy po fachu - muzycy z Foals i Arctic Monkeys, których później udało im się kilka razy supportować. Potem wydali dwa cieszące się popularnością single i zaczęli pracować nad swoim debiutanckim krążkiem. Błyskawiczna droga do kariery? Trzeba przyznać, że Brytyjczycy mają niewątpliwie dużo szczęścia, ale i talentu, który daje o sobie znać na ich pierwszej płycie.

Debiutancki krążek zespołu od pierwszych dźwięków poraził mnie swoją intensywnością i prostym, ale wysmakowanym gitarowym brzmieniem. Oprócz tego, że od razu da się wyczuć niewątpliwie wysoki poziom kawałków, w uszy rzucają się również inspiracje, jakie dają o sobie znać na płycie. The White Stripes, solowy Jack White, The Black Keys czy Queens Of The Stone Age to tylko niektóre przykłady brzmienia, jakie da się wyczuć na "Royal Blood". Chłopaki nie chcą odkrywać nowych szlaków i eksperymentować z rockiem - stawiają na sprawdzone patenty. Swoje utwory skomponowali używając jedynie basu i perkusji. Trzeba przyznać, że w towarzystwie tak skromnego zestawu instrumentów mimo wszystko udało im się stworzyć dopieszczone i interesujące kawałki, przy których ciężko pozostać obojętnym. W skrócie mówiąc - chłopaki czują rock and rolla!


Debiut chłopaków rozpoczyna się mocnym uderzeniem w postaci ciężkiego "Out Of The Black". Wrzaski przywołujące na myśl Jacka White'a, zmienne, niepoukładane tempo oraz drapieżność aranżacji to elementy, które niewątpliwie czynią ten kawałek bardzo udanym i energetycznym openerem. Bluesowe, bardzo rytmiczne i wypełnione riffami "Figure It Out" to ukłon w stronę The White Stripes, z kolei w "Little Monster" wokalista naśladuje nieco Josha Homme'a, a brzmienie tego utworu można skojarzyć z Queens of the Stone Age. Innym udanym momentem na tej płycie jest "You Can Be So Cruel", kawałek będący jednym z przystępniejszych dla przeciętnego słuchacza. Wpadający w ucho refren i nieskomplikowana, łagodniejsza melodia to jego cechy charakterystyczne. Podobnie można wypowiedzieć się na temat "Ten Tonne Skeleton", który jest równie stonowanym utworem. Oba jednak robią ogromne wrażenie i na długo zapadają w pamięć.

Już od pierwszych dźwięków "Careless" poraża swoją zadziornością. Na plus należy zaliczyć śpiew Mike'a Kerra, który tutaj nie stara się nikogo wokalnie naśladować. Jego głos może i nie jest zbyt charakterystyczny i nie zapada w pamięć, ale miło posłuchać go bez usilnego naśladowania innych rockowych muzyków. W "Blood Hands" muzycy wędrują do krainy psychodelii. Muzycznie i wokalnie ponownie można wyczuć wspomniane już The White Stripes. Mocny, wręcz zabójczy refren jest najlepszym momentem tego kawałka. Momentami duszne "Better Strangers" o połamanym rytmie ma w sobie coś intrygującego i wyrasta na jeden z lepszych kawałków na "Royal Blood". Jedynymi pozycjami, do których jeszcze nie przekonałam się w 100%, są zbyt chaotyczne i mało wciągające "Come On Over" oraz "Loose Change", w którym inspiracje Jackiem White'em są aż za bardzo wyczuwalne.

Dzięki takim płytom możemy spać spokojnie i nie martwić się o przyszłość muzyki rockowej. Pierwsza płyta Royal Blood jest solidnym i dopracowanym dziełem. Niezbyt odkrywczym, ale na pewno świeżym i porywającym. To koncertowy pewniak, który na pewno znajdzie się na wysokich pozycjach wielu muzycznych podsumowań pod koniec tego roku. Brawo panowie!

Ocena: 7/10

***

KONKURS!


Na dobry początek weekendu proponuję mały konkurs, w którym wygrać będziecie mogli trzecią studyjną płytę Lykke Li - "I Never Learn".
Co musicie zrobić?
1. Polubić bloga Way Of Survival na Facebooku,
2. Publicznie udostępnić ten post na Facebooku,
3. Pod tym samym postem napisać, jaki utwór w pierwszej kolejności promował "I Never Learn".

Konkurs trwa do poniedziałku, do godziny 10:00. Zwycięzca zostanie wylosowany. Życzę wszystkim powodzenia!

8 komentarzy:

  1. Udało mi sie wygrać ten album w jednym konkursie, i jestem z niego bardzo zadowolona ;)

    Nowy post na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy wpis. Fajnie, że są ludzie, których tak pasjonuje muzyka!

    OdpowiedzUsuń
  3. To z Monsterem w tytule jest fajne, aczkolwiek od recki o wiele bardziej zainteresował mnie konkurs z Lykke Li <3

    Nowa recenzja: "x" Chris Brown @ http://Fizzz-Reviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. nie znam
    jeśli możesz to poklikaj w kliki w poście u mnie :)
    http://panmalofel.blogspot.com/2014/10/autumn-vibes-military-pants.html

    OdpowiedzUsuń
  5. 10 na prawde ciekawych utworow na tej plycie
    u mnie NN polecam hot-hit-lista.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. hej na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl jest nowe notowanie serdecznie zapraszam do głosowania znów nie znam nikogo takiego :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Royal Blood poznałam niedawno. Obejrzałam zwiastun do 10 sezonu Supernatural, a do niego w tle leciało Figure It Out. Bardzo mi się spodobało i z początku myślałam, że to jakiś starszy zespół, który ma już z 3 płyty za sobą, a tu niespodzianka! Przesłuchałam już "Royal Blood" niejednokrotnie i z każdym razem coraz bardziej mi się podoba. Dodaje energii. O ile chłopaki będą dalej grać, a ich kariera pójdzie jeszcze bardziej do przodu mogę być spokojna o przyszłość muzyki rockowej. Miło się ich słucha ;)
    http://zapachstron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń