Archiwum

Recenzja albumu Davida Bowiego "Aladdin Sane"

1. Watch That Man
2. Aladdin Sane
3. Drive In Saturday
4. Panic In Detroit
5. Cracked Actor
6. Time
7. The Prettiest Star
8. Let's Spend The Night Together
9. The Jean Genie
10. Lady Grinning Soul



W swojej karierze muzycznej David Bowie wcielał się w przeróżne postaci, jednak do jego najciekawszych wizerunków należy kreacja Ziggy'ego Stardusta - przybysza z kosmosu. To wcielenie przyniosło artyście ogromną sławę i zarazem pochłonęło tak bardzo, że momentami trudno było mu odróżnić rzeczywistość od fikcji. Nic więc dziwnego, że nie wystarczył mu tylko jeden album, by w pełni przedstawić słuchaczom swoje alter ego. Po "The Rise And Fall..." przyszedł czas na kolejną część opowieści.

Następcę albumu z 1972 roku wydał już niespełna rok później. Krążek był gorąco wyczekiwany przez słuchaczy, ale z pewnymi obawami - czy jego zawartość będzie na równie dobrym poziomie i czy komercyjnie okaże się sukcesem? Ta niepewność była jednak zupełnie niepotrzebna, bowiem płyta "Aladdin Sane" spotkała się z ogromnym zainteresowaniem i dość szybko uplasowała się na pierwszym miejscu list sprzedaży w Anglii. Warstwa muzyczna krążka z pewnością zasługuje na same pochwały. Po raz kolejny artysta przygotował kawał porządnej, smakowitej muzyki, która zasługuje na miano wybitnej. Tytuł albumu to nic innego jak gra słów - "a lad insane" oznacza "zwariowanego chłopaka", co z pewnością tyczy się postaci Ziggy'ego Stardusta. Dzieło kontynuuje tę tematykę, a sam Bowie powiedział: "'Aladdin' to Ziggy w Ameryce. Rozglądałem się, sprawdzałem co tkwi w mojej głowie...".

Nawiązując nieco do tytułu, można zadać sobie pytanie, czy strona muzyczna jest równie zwariowana? Myślę, że brzmienie na "Aladdin Sane" jest dużo bardziej różnorodne niż na poprzedniej płycie. Bowie sięgnął po wiele gatunków muzycznych. Bazę stanowi oczywiście wyrazisty rock (oraz jego różne odmiany - od art rocka po glam rock), okraszony soulem, jazzem, musicalowymi aranżacjami i dużą ilością instrumentów. Czasem jest bardzo rock'n'rollowo i energicznie, innym razem muzyka płynie niespiesznie i czaruje swoim klimatem.


W otwierającym krążek "Watch That Man" pierwsze skrzypce gra podkład muzyczny, w którym dominują przede wszystkim gitary. Wokal Bowiego, pomimo iż przybiera wysokie rejestry i momentami agresywny oraz szorstki wyraz, stoi jednak gdzieś w tle i ustępuje miejsca muzyce. Całość jest pełna życia i bardzo dynamiczna. Tytułowe "Aladdin Sane" czaruje jazzującym fortepianem i zagraną na nim solówką. Pewnym przełamaniem tych dźwięków jest gitara elektryczna i w pewnym momencie saksofon. Łagodny głos Bowiego nadaje kompozycji dodatkowego smaku. Ciężko się od tego utworu uwolnić, z każdym przesłuchaniem odkrywam w nim coś nowego. Bardzo eksperymentalna, ale ambitna pozycja. Moim drugim ulubieńcem jest urokliwe "Drive In Saturday", okraszone zabawnymi chórkami przywołującymi na myśl przeboje z lat sześćdziesiątych. Podoba mi się leniwa, niespieszna aranżacja tego utworu, ale bogata w wiele przeróżnych instrumentów. Singiel zdobył dużą popularność - ja także szybko zwróciłam na niego uwagę, ma w sobie to coś. Pełen rockowej energii "Panic In Detroit" byłby tylko przeciętnym gitarowym trackiem jakich wiele, jednak dzięki specyficznemu, niezawodnemu wokalowi Bowiego mamy do czynienia z czymś bardziej intrygującym i ciekawym. W tle słychać dosyć oryginalne chórki i niebanalne partie instrumentów perkusyjnych.

Gdy docieramy do "Cracked Actor", mam wrażenie, że słucham któregoś z utworów The Rolling Stones. I słusznie, bo ten hałaśliwy, brudny, mocno rock'n'rollowy i przepełniony połamanymi dźwiękami kawałek ma w sobie coś z brzmienia tego legendarnego zespołu. Swoje zainteresowanie Stonesami Bowie ukazuje również poprzez własną interpretację utworu "Let's Spend The Night Together". Cover tego kawałka charakteryzuje się dużo szybszym tempem i o wiele bardziej rozbudowanym podkładem - artysta dodaje jazzowy pierwiastek i jeszcze mocniej akcentuje gitary. Myślę, że wersja Bowiego jest dużo ciekawsza od oryginału.

Bardzo filmowo i musicalowo jest w emocjonalnej kompozycji zatytułowanej "Time". Pozycja ma w sobie ogromną dawkę dramatyzmu, a wpływ na to ma zmieniający się wokal artysty i pełna mocy aranżacja. Po raz kolejny nasze uszy cieszy wspaniała partia fortepianu i gitar, które w genialny sposób budują napięcie w tym utworze. Słuchając glam rockowego "The Prettiest Star" przenoszę się do zadymionej knajpy wypełnionej dźwiękami pianina i saksofonu. Ten leniwy, ale przyjemnie melodyjny utwór to kolejna ciekawa pozycja na płycie. Dynamiczne, blues rockowe "The Jean Genie" to kolejna pozycja, w której wyczuwam wpływy The Rolling Stones. Rytmiczna partia basu, hard rockowe riffy i charakterystyczna harmonijka stanowią o sile tej singlowej pozycji. Na końcówkę albumu Bowie wybrał niezwykle poruszającą balladę "Lady Grinning Soul", w której usłyszymy nie tylko wspaniałe wykonanie, ale i wiele smaczków w postaci brzmiącej bardzo hiszpańsko gitary i pięknej gry na fortepianie, od których ciężko oderwać uszy. Uwielbiam takie poetyckie kompozycje - ta zdobyła moje serce.

Albumem "Aladdin Sane" David Bowie zdecydowanie podniósł sobie poprzeczkę i zrobił ogromny krok do przodu. Na krążku artysta obrał nowy brzmieniowy kierunek, co było wyrazem jego ogromnych ambicji i talentu. Dzieło może i nie było tak przełomowe i nie odegrało tak wielkiej roli w muzyce jak jego poprzednik, to jednak prezentuje niezwykle wysoki poziom i czaruje niesamowitymi kompozycjami, które mimo upływu tylu lat nie straciły nic na wartości.

Ocena: 8/10

8 komentarzy:

  1. Może tego nie wiesz, ale Marilyn Manson inspirował się postacią Ziggy'ego przy okazji tworzenia albumu "Mechanical Animals". Wcielił się w kosmitę ze sztucznymi piersiami i zrośnietym przyrodzeniem, który przybył na ziemię. Kiedyś pisałaś u mnie, że podoba Ci się "Coma White" z tego albumu. Myślę, że całość też by Ci się spodobała bo utrzymana jest właśnie w takim glam rockowym klimacie.

    Pozdrawiam, Namuzowani.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. D.Bowie napewno wielkim artysta jest, aczkolwiek jego muzyka nigdy nie byla mi szczegolnie bliska, i tak juz chyba zostanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciągle jestem do tyłu z dyskografią Bowiego :( Z tej płyty znam tylko Lady Grinning Soul. Ostatnio zaczarowała mnie wersja Anny Calvi tego utworu.

    Kolejna (ostatnia) część zestawienia najlepszych piosenek 2014 roku na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na ranking najlepszych albumów wydanych w 2014 roku na blogu namuzowani.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. hej na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl jest nowe notowanie serdecznie zapraszam do głosowania znam jego piosenki kilka ma fajnych życze Szczęśliwego Nowego Roku i udanego Sylwestra

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam albumu, ale za to kocham Twój marinowy lay <3

    Nowy wpis @ http://Fizzz-Reviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. sliczny wyglad strony a skad bierzesz szablon?
    u mnie Nowe notowanie pierwsze w tym roku
    hot-hit-lista.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń