Archiwum

Recenzja albumu Lily Allen "Sheezus"

1. Sheezus
2. L8 CMMR
3. Air Balloon
4. Our Time
5. Insincerely Yours
6. Take My Place
7. As Long As I Got You
8. Close Your Eyes
9. URL Badman
10. Silver Spoon
11. Life For Me
12. Hard Out Here

Świetnym i świeżym debiutem Lily Allen zwróciła na siebie oczy niemalże wszystkich i wywołała naprawdę niemałe zamieszanie. Drugim dziełem spełniła oczekiwania (przynajmniej moje) i umocniła swoją pozycję nie tylko na rynku brytyjskim. Do obu krążków mam sentyment i zdarzyło mi się wrócić do nich kilka razy podczas pięcioletniej przerwy muzycznej Brytyjki. W trakcie swojego urlopu Lily Allen niejednokrotnie wspominała o zakończeniu swojej kariery muzycznej, jednak chyba nikt nie brał tych deklaracji poważnie. W końcu zapowiedziała trzecią płytę i opublikowała swoje nowe kawałki, jednak były one mocno rozczarowujące. Czy tak samo jest z resztą utworów?

"Sheezus" pod względem muzycznym niestety mocno zawodzi. Wykorzystane tutaj muzyczne patenty nie dorównują bogactwu gatunkowemu na "Alright, Still", gdzie mogliśmy cieszyć uszyć mieszanką popu, ska, reggae czy funku, oraz bardziej melodyjnemu, ale zarazem dość minimalistycznemu "It's Not Me, It's You". Większość piosenek męczy swoim mdłym i monotonnym podkładem, który jakoś nie pasuje do znanego mi wizerunku Allen. Usłyszymy nieco elektroniki, dubstepu, deep house'u, indie, a nawet country. Tak różnorodna mieszanka niestety tutaj nie wyszła zbyt efektownie. Lily nieco się pogubiła.


Utwór "Hard Out Here" mogliśmy poznać w pierwszej kolejności. I w moim odczuciu wyrasta on na najgorszą pozycję na płycie. W tak do bólu komercyjnym, banalnym i nieznośnie irytującym numerze nie chciałam usłyszeć Lily. Zbyt urocze "Air Balloon" to kolejny koszmarek, z którym nie chce się mieć wiele do czynienia. Typowy bubblegum pop. Dodatkowo głos wokalistki brzmi tutaj całkowicie inaczej, w pewnym momencie miałam wrażenie, że słucham któregoś z utworów Santigold. Dubstepowe i pokręcone "URL Badman" to pstryczek w nos internetowych hejterów. Allen ponownie daje znać o swoim ciętym języku, szkoda, że równocześnie traci na tym warstwa muzyczna. W tytułowym "Sheezus" krytykuje twórczość współczesnych popowych wokalistek, a cały track jest nieznośnie nudny i bezbarwny. Ta nieudana mieszanka hip-hopu i elektroniki wypada blado i jeszcze bardziej pogrąża ten krążek. "Our Time" może nasuwać skojarzenia z poprzednimi dokonaniami Brytyjki, ale w dużej mierze jest tylko spokojnym kawałkiem, który raczej nie zapada w pamięć.

Trzymam się z daleka od nieciekawego, elektropopowego "L8 CMMR", w którym nieznośne autotune spycha ten utwór na samo dno. Z całością gryzie się zbyt spokojne "Life For Me" z delikatnymi gitarowymi zwrotkami. Jedynym atutem "Take My Place" jest nośny, mocny refren. Reszta utworu niestety niczym się nie wyróżnia. Jak widać, albumu nie oceniam zbyt pozytywnie. Znalazły się jednak na nim utwory, do których pałam sympatią. Pierwszym z nich jest swojskie "As Long As I Got You", lekko nawiązujące do stylistyki country. Pamiętacie niezwykle przyjemne "Not Fair" z poprzedniego albumu? W podobne rejony wokalistka zapuszcza się i tutaj. Jednak ten utwór z kolei wprowadza nas w radosny nastrój i raczy nas dużą dawką pozytywnej energii. Dobrze prezentuje się podszyte elektroniką "Silver Spoon" oraz ciepłe, rhythm and bluesowe "Close Your Eyes", w którym Lily Allen pokazuje się z zupełnie innej strony. Funkowe "Insincerely Yours" z fajną, gitarową sekcją rytmiczną zadowala pod względem muzycznym i tekstowym. Szkoda, że podobnych utworów na tej płycie jest tak mało.

Nowy album Lily Allen sprawia wrażenie bardzo wymuszonego i nagranego pod publikę. Słabe utwory to jego znaczna część i niestety jestem zmuszona wystawić mu bardzo niską notę. A szkoda, bo kariera tej wokalistki po dwóch poprzednich krążkach zapowiadała się bardzo obiecująco.

Ocena: 4/10

8 komentarzy:

  1. Mam ten album na komputerze, lecz jeszcze go nie przesłuchałem. Puszczałem tylko urywki i nie podobał mi się. Lubię "URL Badman". :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się w 100%. Album bardzo kiepski i ilość muzycznego gówna na tej płycie przekroczyła wszystkie dopuszczalne normy. A szkoda, bo rzeczywiście Lily Allen na swoich dwóch pierwszych płytach robiła jak najbardziej pozytywne wrażenie.

    Moja recenzja tej płyty na: http://kakofoniczny.blogspot.com/2014/07/recenzja-lily-allen-sheezus.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja. Niestety tego albumu nie słyszałam. Zapraszam na nowy post :) http://magdalenatul.blog.pl.

    OdpowiedzUsuń
  4. na początku byłam bardzo na Lily zła za ten krążek, ale potem wyłapałam dla siebie kilka kawałków, których mogę posłuchać od czasu do czasu ;)

    Nowy post na http://The-Rockferry.blog.onet.pl (pierwszy w historii wywiad na blogu)

    OdpowiedzUsuń
  5. hej na www.listamegaprzebojowalicia.bloog.pl jest nowe notowanie serdecznie zapraszam do głosowania lily allen lubie tak średnio, ale ma fajnych kilka piosenek np. air balloon :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Alternatywna forma recenzji muzycznych na www.rapbiznes.com. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z całej płyty podobają mi się może ze trzy piosenki, reszta jest okropna, rynsztokowa i dużo poniżej poziomu Lily. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pozostało mieć nadzieję, że to był nieudany wypadek przy pracy i w przyszłości będzie lepiej :)
    Mnie nigdy ona nie zachwycała, jedynie uwielbiam teledysk do "Smile". Żadnej jej płyty nie znam i nie mam w planach poznawać, a o tej czytałam same negatywne recenzje, więc na pewno po nią nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń